Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Międzynarodówka Orbána

Orbán poszerza wpływy

Kiczowato-monumentalne Skopje. Kiczowato-monumentalne Skopje. Wojciech Śmieja
Ambitnemu premierowi Węgier robi się za ciasno w kraju. Zainteresowania kieruje ku Bałkanom, a forpocztą są węgierskie podboje na tamtejszym rynku mediów.
Nikoła Gruewski, najsilniejszy gracz na macedońskiej prawicy, z Viktorem Orbánem.
Premier Węgier podczas zeszłorocznych wyborów wziął udział w kampanii Gruewskiego.Aleksandar Kovacevski/EPA/PAP Nikoła Gruewski, najsilniejszy gracz na macedońskiej prawicy, z Viktorem Orbánem. Premier Węgier podczas zeszłorocznych wyborów wziął udział w kampanii Gruewskiego.

Siedziba TV Alfa mieści się w jednopiętrowym gmachu na obrzeżach Skopje u podnóża Skopijskiej Czarnej Góry, za którą jest już Kosowo. Trudno tam dotrzeć. Taksówkarz błądzi, przechodnie rozkładają ręce. I rzeczywiście: gdyby nie nieduży napis i antena przyklejona do komina, telewizję można by pomylić z supermarketem. Jednak nawet jeśli nie wszyscy kojarzą mało imponujący budynek, o TV Alfa w Macedonii słyszał każdy.

To siódma najchętniej oglądana stacja, ale najbardziej zaangażowana politycznie. Od pięciu lat otwarcie wspiera Nikołę Gruewskiego, długoletniego premiera (2006–16) i byłego lidera prawicowej partii VMRO-DPMNE. Gruewski z obu stanowisk ustąpił po protestach społecznych. W międzyczasie jego ugrupowanie przegrało wybory, a on sam został skazany na dwa lata więzienia – ale nadal pozostaje najsilniejszym graczem na macedońskiej prawicy.

Jedną z przyczyn jego długowieczności są wpływowi przyjaciele. Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji, przekonywał, że protesty to początek rozbioru Macedonii przez Bułgarię i Albanię. Z kolei Viktor Orbán, premier Węgier, w trakcie zeszłorocznych wyborów wziął udział w kampanii Gruewskiego. „To typ polityka, który przedkłada interes narodowy ponad wszystko inne” – komplementował go na wspólnej konferencji w Ochrydzie.

Przyjaźń z Orbánem ma wymiar także ekonomiczny. W maju dziennikarze śledczy z międzynarodowej sieci OCCRP ujawnili, że latem zeszłego roku TV Alfa została wykupiona przez Pétera Schatza, biznesmena z kręgu Orbána. – O Gruewskim mówi się, że był nacjonalistą, ale ja się z tym nie zgadzam – stwierdza Goran Momiroski, znany dziennikarz TV Alfa. Siedzimy w poczekalni, która służy za improwizowany bufet. – Spełniał oczekiwania zwykłych ludzi, a nie międzynarodowego kapitału.

O nowym właścicielu rozmawiać nie chce. Może dlatego, że już się przyzwyczaił do niestandardowych przełożonych – wcześniej stacja należała do serbskich oligarchów. Ale wykupienie TV Alfa to nie jedyny przykład aktywności ludzi Orbána w Macedonii. Inna obywatelka Węgier Ágnes Adamik w tym samym okresie przejęła kontrolę nad siedmioma prawicowymi portalami internetowymi.

– To, czym zajmują się te portale i TV Alfa, nie ma wiele wspólnego z dziennikarstwem. Produkują fake newsy i powtarzają przekazy działu komunikacji VMRO-DPMNE – ocenia Snezana Trpevska, analityczka mediów z Instytutu Studiów Komunikacyjnych w Skopje. Podczas wyborów jej zespół monitorował przebieg kampanii w mediach – i w programach TV Alfy znalazło się najwięcej pozytywnych odniesień do Gruewskiego. Stacja publikowała nawet jego statusy na Facebooku.

Chłopcy z ferajny

Schatz, nowy właściciel TV Alfy, to były menedżer średniego szczebla z węgierskiej telewizji publicznej, który kilka temu założył własne spółki medialne. Jedna z nich wydaje „Ripost”, najpopularniejszy tabloid w kraju. Prezentuje wizję świata bliską Orbánowi i często jest używany jako bat na opozycję. W zeszłym roku zarobił ponad 2 mln euro na reklamach państwowych. Adamik, była koleżanka Schatza z telewizji, swoją firmę zarejestrowała dopiero we wrześniu. Macedońskie portale to jej pierwsze transakcje.

Nie ma dowodów na to, że Schatz i Adamik konsultowali zakupy ze sobą albo bezpośrednio z Orbánem. Jednak w połączeniu z innymi działaniami ich oraz węgierskiego premiera inwestycje w Macedonii wyglądają na element większej układanki.

Już wcześniej reporterzy ustalili, że trzy spółki – w tym jedna należąca do Schatza – wykupiły udziały w NOVA24TV, słoweńskiej stacji telewizyjnej współfinansowanej przez prawicową Słoweńską Partię Demokratyczną (SPD). Potem węgierskie portfolio powiększyło się o konserwatywny tygodnik „Demokracija” i tabloid „Škandal24”. Podobny schemat, chociaż na mniejszą skalę, bo wspierający lokalne media węgierskojęzyczne, odkryto też w Rumunii.

Za przejmowaniem mediów prawicowych idzie zaangażowanie polityczne Orbána na rzecz liderów: Gruewskiego i Janeza Janšy z SPD, który właśnie wygrał wybory parlamentarne. Wszyscy trzej to starzy wyjadacze, którzy zaczynali albo jako liberalni technokraci (Gruewski), albo dysydenci (Orbán i Janša), a z czasem przeszli na pozycje skrajne. Nawet lista zarzutów ich przeciwników jest taka sama. Oskarża się ich o autorytaryzm, rozpowszechnienie korupcji i nepotyzmu, kneblowanie mediów, szerzenie strachu, bliskie związki z Rosją.

Poglądy radykalizowały się im wraz z ujawnianiem nieprawidłowości z czasów, kiedy byli u władzy. Janša rządził wcześniej Słowenią albo w okresie unijnego entuzjazmu (2004–08), albo za krótko, aby wprowadzić ją na orbánowski kurs (2012–13). Ale i tak zapisał się w historii aferą korupcyjną z zakupem fińskich transporterów opancerzonych, w wyniku której został skazany na dwa lata więzienia.

Z kolei dekada Gruewskiego zmieniła Macedonię w małą replikę Węgier z domieszką bałkańskiego klientelizmu i kiczowatego nacjonalizmu, którego symbolami są setki nowych, wzorowanych na starożytne pomników w Skopje. On także dostał dwa lata za nadużycia władzy.

– Jedną z konsekwencji jego rządów jest kruchość rynku medialnego. Media są upolitycznione, biedne. Stąd takie przypadki, że nieznany Węgier w niejasny sposób kupuje telewizję i jest witany z otwartymi ramionami – komentuje Trpevska.

Zwrot Orbána na południe nie powinien dziwić, bo Budapeszt od lat jest aktywnym graczem na Bałkanach. Ten region ma dla niego takie znaczenie jak Ukraina dla Polski. Węgry przez ponad 800 lat żyły z Chorwacją w jednym państwie złączonym unią personalną. Przez 400 lat razem wchodziły w skład monarchii habsburskiej. W tym czasie należały do niej też czarnogórska Zatoka Kotorska (przez 103 lata) oraz Bośnia (40 lat). Blisko 600 lat częścią królestwa węgierskiego były tereny Wojwodiny, obecnie północnej prowincji Serbii.

Węgry zatem należały do lojalnych adwokatów regionu w Unii – i robiły to we własnym interesie. Chodziło o to, aby objąć prawodawstwem unijnym diasporę (łącznie około 315 tys. Węgrów z Serbii i Chorwacji) oraz rozciągnąć pas bezpieczeństwa za południowe granice, gdzie w latach 90. toczył się krwawy konflikt zbrojny. Orbán do tej klasycznej doktryny dodał jeszcze jeden element: promocję illiberalnego know-how.

„Bałkany są rządzone przez skorumpowanych quasi-autokratów, którzy szukają legitymacji i pieniędzy u silniejszych graczy, takich jak Putin, Xi czy Erdoğan – pisze mi w mailu Jasmin Mujanović, specjalista ds. Bałkanów z Fundacji im. Eberta w Sarajewie. – Orbán chce pokazać, że należy do tej samej ligi i że ma wystarczające możliwości, żeby skomplikować politykę Unii w regionie”.

Przykład? Orbán wsparł Gruewskiego w proteście przeciwko negocjacjom obecnego rządu z Grecją w sprawie nazwy kraju. Stawka jest duża: w zamian za zmianę kontestowanej przez Greków Macedonii na Macedonię Północną Ateny odstąpią od blokowania integracji z NATO i UE. Dla Gruewskiego byłaby to osobista porażka, bo dzięki utrzymywaniu Macedonii z dala od instytucji euroatlantyckich mógł stworzyć z niej coś na kształt państwa prywatnego.

Model eksportowy

Trudno się dziwić, że Gruewskiego i Janšę fascynuje skuteczność Orbána. Wygrywa wybory za wyborami i modeluje Węgry na swoją modłę bez oglądania się na krytyków. Zmiana mediów publicznych w tubę propagandową rządu, przejmowanie tytułów prywatnych przez bliskich mu biznesmenów, jednoczenie społeczeństwa wokół wspólnego wroga, postawienie na rozrywkę i formy tabloidowe – okazuje się, że model, który z powodzeniem wprowadza u siebie, ma potencjał eksportowy.

Węgry bardziej dziś przypominają Ukrainę Janukowycza niż zachodni kraj. Powstały klany, bo po wycofaniu się podmiotów zagranicznych medialny tort rozdzielono między ludzi związanych z Fideszem – opowiadała mi niedawno Ágnes Urbán, ekspertka think tanku Mérték Media Monitor.

Zwolennikom Orbána przemawia do wyobraźni wizja prawicowej międzynarodówki, która obejmowałaby mocne związki liderów i ich oligarchów oraz imperium medialne pod egidą byłego stratega Trumpa Steve’a Bannona. Ten ostatni goszcząc niedawno w Budapeszcie, nazwał Orbána bohaterem. Jeden ze współpracowników powiedział anonimowo portalowi śledczemu Direkt36, że premier jest podobno zmęczony Węgrami i marzy o karierze międzynarodowej. Jednak według Mujanovicia Orbánem kierują nie imperialne tęsknoty, tylko desperacja.

W Macedonii doszło do prawdziwej wymiany elit i to w wyniku buntu społecznego. Orbán boi się, że jego faworyt zostanie całkowicie zmarginalizowany. Dlatego tak angażuje się w jego obronę i w podważanie dokonań jego rywala, który pokazuje, że inna droga dla Macedonii jest możliwa – tłumaczy Mujanović i przypomina, że niecałe dwa tygodnie po apelu Orbána premierzy Grecji i Macedonii ogłosili historyczny kompromis w sprawie trwającego od prawie trzech dekad sporu o nazwę.

To pokazuje, jak ograniczone są wpływy Orbána – komentuje Mujanović. Z kolei w Słowenii Janša, owszem, wygrał wybory, ale ze względu na swój radykalizm będzie miał problem ze sformowaniem rządu. Trpevska także nie boi się, że widmo orbánowskiego illiberalizmu krąży nad Macedonią. – U nas działa retoryka ofiary i wroga ze względu na napięte relacje z Grecją. Ale uderzanie w Unię nie, bo poparcie dla integracji sięga 70–75 proc. – mówi. – Orbán nie jest też postacią powszechnie kojarzoną jak w Polsce. Nasi nacjonaliści wolą Putina.

Zamrożony dialog

Orbán, zwykle taki pragmatyczny, na Bałkanach potrafi dogadać się wyłącznie z narodowcami o autorytarnych skłonnościach. To zresztą doprowadziło do paradoksalnej sytuacji, że – bodaj pierwszy raz w nowożytnej historii – Węgry mają lepsze relacje z Serbią niż Chorwacją. Z południowym sąsiadem długo dzielił je spór o prawa mniejszości z Wojwodiny oraz zaszłości z lat 1942–44, kiedy partyzantki obu stron dokonywały masakry na cywilach. Tematy te zniknęły z agendy, odkąd Orbán zaprzyjaźnił się z prezydentem Aleksandarem Vučiciem. W marcu wspólnie otworzyli synagogę w wojwodzińskiej Suboticy.

A z Chorwacją, gdzie rządzi prawica umiarkowana i z którą łączą Węgry bliższe związki historyczne, dialog jest de facto zamrożony, bo obie strony nie mogą się dogadać w sprawie pakietu własnościowego chorwackiego giganta energetycznego INA. Orbán manifestacyjnie lekceważy też lewicowego premiera Macedonii, a z innym weteranem bałkańskiej polityki, Czarnogórcem Milem Dukanoviciem, na razie wychodzi dobrze tylko na zdjęciach. Nie ma wiele do zaoferowania innemu prozachodniemu członkowi NATO – Albanii.

Jednak to, że premiera tak małego kraju uważa się w wielu kręgach za autorytet, jest sporym osiągnięciem, przyznaje Mujanović. „Orbán ma wielu fellow travellerów [pożytecznych idiotów] zarówno wśród elit rządowych, jak i marginalnych radykałów. Imponuje im nie tylko sposobem, w jaki utrzymuje i pomnaża władzę, ale przede wszystkim tym, że po trzydziestu latach w polityce nadal jest na topie”.

*

Z Momiroskim z TV Alfa rozmawiam głównie o sporze z Grecją o nazwę. Kilka razy chwali Gruewskiego i delikatnie podszczypuje jego następcę. – Pamiętaj, że Macedonia to brand – mówi. – W Biblii wspomina się o niej kilkanaście razy, Aleksander Wielki jest częścią światowej historii. Wina macedońskie są eksportowane nie ze względu na ich jakość, ale właśnie na nazwę. Orbán też musi o tym wiedzieć, prawda? Momiroski szeroko się uśmiecha.

Cokolwiek usłyszysz, TV Alfa to najlepsza stacja w Macedonii – woła na pożegnanie.

DARIUSZ KAŁAN ZE SKOPJE

Polityka 25.2018 (3165) z dnia 19.06.2018; Świat; s. 51
Oryginalny tytuł tekstu: "Międzynarodówka Orbána"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną