Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

USA wycofują się z Rady Praw Człowieka ONZ. To niczego nie rozwiązuje

Amerykańska ambasador przy ONZ Nikki Haley Amerykańska ambasador przy ONZ Nikki Haley United States Mission Geneva / Flickr CC by 2.0
Absencja supermocarstwa, wciąż będącego dla wielu ludzi na świecie modelem demokracji i oazy wolności, tylko pogorszy sytuację.

Decyzją administracji prezydenta Donalda Trumpa USA wycofały się z Rady Praw Człowieka ONZ (UNHRC), organu monitorującego sytuację w tym zakresie w krajach członkowskich. Jak oświadczyła amerykańska ambasador przy ONZ Nikki Haley, rząd jej kraju nie będzie dłużej legitymizował swoim udziałem Rady, która stała się platformą jednostronnego oskarżania Izraela i w której zasiadają państwa znane z naruszania praw człowieka, jak Rosja, Chiny czy Kuba. Tylko w tym roku UNHRC uchwaliła pięć rezolucji potępiających Izrael – więcej niż uchwał przeciw Korei Północnej, Iranowi i Syrii razem wziętych.

Dlaczego USA opuszczają Radę Praw Człowieka?

Wszystko to prawda – obecność w Radzie reżimów brutalnie tłumiących swobody obywatelskie urąga zdrowemu rozsądkowi i poczuciu sprawiedliwości. Potępiając tylko Izrael za dyskryminację Palestyńczyków i brutalność w Gazie, Rada nie zachowuje obiektywizmu, bo konflikt bliskowschodni jest tragicznie skomplikowany i nie można przymykać oczu także na odmowę przez Palestyńczyków Izraelowi prawa do istnienia i ich antysemicką propagandę.

Ale czy rozwiązaniem jest opuszczenie Rady przez najważniejsze światowe mocarstwo? Waszyngton od dawna wytyka ONZ hipokryzję i mydlenie oczu w kwestii praw człowieka. Powstała w 2006 r. UNHRC, zastępująca Komisję Praw Człowieka ONZ – której przewodniczył m.in. znany miłośnik demokracji Muammar Kadafi – miała być organem bardziej wiarygodnym, ale w jej skład weszły te same dyktatury co w skład komisji. Amerykańskie wysiłki, by je wykluczyć, spełzły na niczym wskutek blokady Rosji, Chin i Kuby. Prezydent George W. Bush zdecydował, że USA nie wejdą do Rady. Jego następca Barack Obama postanowił jednak inaczej, zgodnie ze swą polityką multilateralizmu, upartej współpracy międzynarodowej i w przekonaniu, że nawet niedoskonałe instytucje lepiej starać się reformować od wewnątrz.

Czytaj także: Trump obcina składkę USA do ONZ

Czym zajmuje się Rada Praw Człowieka ONZ?

Rada monitoruje przestrzeganie praw człowieka na świecie, sporządza doroczne raporty i wysyła sprawozdawców do będących przedmiotem troski krajów i regionów, którzy starają się zbierać maksimum informacji na ten temat. Oprócz UNHRC istnieje urząd Wysokiego Komisarza ds. Praw Człowieka, który z nią współpracuje. Można oczywiście argumentować, że nie ma to większego praktycznego znaczenia, rezolucje uchwalane przez te organy nie są prawnie wiążące i głównym efektem ich działalności są tony zadrukowanego papieru, jak to się dzieje z całą zbiurokratyzowaną ONZ. Ale w kwestii praw człowieka nie ma innych narzędzi działania niż właśnie rozmaite monity i apele popierane nagimi faktami. Sankcje na ogół nie działają, bo tyrani nic sobie z nich nie robią, obracając je w propagandowy instrument przeciw zagranicy dręczącej suwerenny naród.

Dlatego absencja supermocarstwa, wciąż będącego dla wielu ludzi na świecie modelem demokracji i oazy wolności, tylko pogorszy sytuację, jeszcze bardziej osłabiając autorytet organu, którego sama nazwa jakoś tam działa w arsenale niedoskonałej broni soft power. Bez USA UNHRC nie stanie się też mniej antyizraelska ani mniej antysemicka, raczej przeciwnie.

Kolejny podobny ruch Trumpa

Symboliczny gest Ameryki wpisuje się w ciąg podobnych posunięć ekipy Trumpa, kwestionującej sens wielostronnych układów i porozumień międzynarodowych. Wyjście z UNHRC poprzedziło wymówienie porozumienia paryskiego o przeciwdziałaniu destrukcyjnym zmianom klimatu i układu TPP o wolnym handlu w rejonie Pacyfiku. W połączeniu z atakami na NATO jako przymierza potrzebnego głównie krajom europejskim, które „na gapę” korzystają z amerykańskiego parasola nuklearnego, oraz rozpętaną właśnie wojną handlową – to kolejny krok Trumpa na drodze do skłócania Ameryki z sojusznikami i rozmontowywania ustalonego po II wojnie światowej liberalnego systemu międzynarodowego, który od ponad półwiecza zapewnia Europie pokój i stabilizację.

Waszyngton opuścił UNHRC w momencie, gdy ekipa Trumpa po raz kolejny pokazuje środkowy palec światowej opinii publicznej, odstraszając nielegalnych imigrantów od prób przekraczania granic USA przez wsadzanie ich do więzień i zabieranie im dzieci. Komentarze o okrucieństwie rządu, porównujące jego praktyki do postępowania nazistów, nie zrażają fanów tweetującego prezydenta. Który jednocześnie nie szczędzi komplementów dla despotów mających krew na rękach, w rodzaju Kim Dzong Una, Putina czy prezydenta Filipin Duterte. Czyż można się w tej sytuacji dziwić komentarzom, że Ameryka wychodzi z Rady Praw Człowieka, bo jej przywódca uważa je za obsesję mięczaków?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną