Katastrofa wiaduktu Morandiego w Genui zadziałała politycznie w podobny sposób jak zamach terrorystyczny. Dała rządzącym populistom niespodziewany kryzys i okazję do wskazania winnych.
Włoski jazzman Paolo Conte śpiewał kiedyś o wakacyjnej podróży do Genui: „I za każdym razem zadajemy sobie pytanie, czy to miejsce, do którego jedziemy, nie połknie nas, a my nie wrócimy”. Okazało się to smutnym proroctwem. 14 sierpnia, dzień przed Ferragosto, hucznie obchodzonym świętem lata, prawie 200 m zawieszonego wiaduktu im. Riccardo Morandiego runęło w przepaść wraz z kilkudziesięcioma osobami. Zginęły rodziny jadące na wakacje, zawodowi kierowcy, przedsiębiorcy, lekarze, mieszkańcy miasta i cudzoziemcy.
Polityka
34.2018
(3174) z dnia 21.08.2018;
Świat;
s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Pomost populistów"