Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Znów amerykański prezydent kocha Polskę

Donald Trump w siedzibie ONZ w Nowym Jorku Donald Trump w siedzibie ONZ w Nowym Jorku United Nations Photo / Flickr CC by 2.0
Donald Trump w ONZ wymienił nasz kraj jako jeden z przykładów do naśladowania. Powinniśmy się cieszyć?

Prezydent USA rozpoczął wtorkowe przemówienie przed zgromadzeniem ogólnym Organizacji Narodów Zjednoczonych od samochwalstwa: „W ciągu mniej niż dwóch lat moja ekipa zdziałała więcej niż prawie każda władza w historii mojego kraju”. Na sali zasiadali doświadczeni dyplomaci ze wszystkich krajów członkowskich ONZ, ale nawet oni nie zdzierżyli i rozległy się śmiechy. Trump przerwał i rzucił: „Nie spodziewałem się takiej reakcji, ale OK”.

Amerykańskie komentarze skupiły się na tym fragmencie przemówienia. Media w USA zaczęły porównywać Trumpa np. do Abrahama Lincolna prowadzącego wojnę domową, Ulyssesa Granta, który stawiał kraj na nogi po tej wojnie. Do Woodrowa Wilsona, który odbudowywał wspólnotę miedzynarodową po I wojnie światowej, czy Harry′ego Trumana, który robił to samo po II wojnie... Na tym tle Trump i jego ludzie wyglądają bardzo blado, dlatego śmiech dyplomatów Nowym Jorku łatwo zrozumieć.

Czytaj też: Czy Trump wprowadzi swojego człowieka do Sądu Najwyższego

Wzór antyglobalizacji

W swoim przemówieniu na forum ONZ, drugim w historii, Trump przede wszystkim powtórzył nacjonalistyczną doktrynę „America First”, atakując globalizację i rolę instytucji międzynarodowych. „Nie poddamy niepodległości Ameryki globalnej biurokracji” – mówił prezydent w siedzibie najpowszechniejszej globalnej organizacji międzynarodowej.

I to w tym kontekście padły pochwały dla czterech państw przeciwstawiających się globalizacji. Polska została postawiona w jednym szeregu z Indiami, Arabią Saudyjską i Izraelem. Indie zyskały w oczach Trumpa jako „wolne społeczeństwo ponad miliarda ludzi, skutecznie wyciągające kolejne miliony ludzi z ubóstwa do klasy średniej”, Arabia Saudyjska za „śmiałe reformy”, a Izrael jako „kwitnąca demokracja na Ziemi Świętej”. Z kolei w Polsce „wielki naród staje w obronie swej niezależności, bezpieczeństwa i suwerenności”.

To bardzo miłe słowa, dziękujemy bardzo, ale można się zastanawiać, czy koniecznie chcieliśmy się znaleźć w tym właśnie gronie. Mimo dynamicznego rozwoju i gigantycznego potencjału Indie to wciąż kraj o ogromnej skali ubóstwa i z innymi problemami cywilizacyjnymi. Arabia Saudyjska pozostaje państwem opresyjnym i niedemokratycznym, a np. klasa polityczna Izraela ma gigantyczne problemy związane z kolejnymi aferami korupcyjnymi.

Czytaj też: Fortu Trump nie będzie

„Zapomnieliście o Polsce”

Problem polega jednak na czymś innym. Pewnie w dzisiejszej prasie prawicowej znajdziemy zachwyty nad tym, że prezydent Stanów Zjednoczonych chwali Polskę na forum prawie wszystkich państw świata. Ale te pochwały wcale nie są bezinteresowne, bo mają usprawiedliwić politykę międzynarodową obozu Trumpa. A jej bilans jest co najmniej niejednoznaczny.

Prezydent USA bronił w Nowym Jorku swojej decyzji o zerwaniu umowy nuklearnej z Iranem, krytykowanej m.in. przez europejskie stolice. Mówił o wszczęciu wojny celnej z Chinami, która może doprowadzić do spowolnienia gospodarczego na całym świecie. Kolejny konflikt handlowy, z Unią Europejską, której jesteśmy członkiem, może rozgorzeć na nowo w każdej chwili. Trump chwalił się dyplomatycznymi sukcesami negocjacji z Koreą Północną, choć nie doczekaliśmy się jeszcze ich konkretnych efektów. Tę listę można ciągnąć.

Inny republikański prezydent George W. Bush, gdy w prezydenckiej debacie musiał bronić tego, że na wojnę z Irakiem wyruszył z bardzo skromnym poparciem nawet wśród sojuszników, powtarzał: „zapomnieliście o Polsce”. Do dzisiaj to zdanie wraca w USA w popularnych memach jako synonim absurdalnego argumentu. Może niech to posłuży nam za zimny prysznic, jeśli nadmiernie podekscytujemy się pochwałami z Białego Domu. Czasem przyjaciół też trzeba się strzec.

Czytaj też: Czego chcemy od Ameryki

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama