Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Macedończycy za zmianą nazwy kraju, ale referendum nieważne

Referendum w Macedonii odbyło się 30 września 2018 r. Referendum w Macedonii odbyło się 30 września 2018 r. Marko Djurica/Reuters / Forum
Macedonii grozi poważny kryzys parlamentarny. Premier Macedonii musi przekonać opozycję, że niewielki jest pożytek z dumy i poczucia tożsamości, gdy kraj wlecze się w ogonie europejskich biedaków.

To jedna z najważniejszych w ostatnich latach batalii na Bałkanach. Macedończycy w niedzielnym referendum mieli odpowiedzieć na pytanie zasadnicze dla przyszłości i kraju: „Czy jesteś za członkostwem w UE i NATO, akceptując umowę między Republiką Macedonii i Republiką Grecji?”.

Ponad 90 proc. głosujących odpowiedziało „Tak”. Ale do urn poszło jedynie trochę ponad 36 proc. uprawnionych. Tak słaby wynik grozi pogłębieniem kryzysu politycznego w Macedonii.

Chodzi o zmianę nazwy kraju na Republika Macedonii Północnej. Bez zgody na zmianę kraj pozostanie w martwym punkcie, bez szansy na szybszy rozwój oraz członkostwo w NATO, mimo oficjalnego zaproszenia, jakie podjęto na szczycie w Brukseli. Referendum ma wprawdzie charakter konsultacyjny, ale premier Zoran Zaew potrzebuje silnego argumentu, jaki mógłby przedstawić parlamentowi. Tam podjęta zostanie ostateczna decyzja.

Czytaj także: Bałkańska lekcja na Krymie: czego uczy nas rozpad Jugosławii?

Spór o nazwę Macedonia

Konflikt dyplomatyczny między Skopje i Atenami o używanie nazwy Macedonia trwa od 27 lat i jest niemałym bólem głowy dla Brukseli. Na Bałkanach, obok konfliktu Serbii i Kosowa, to najpoważniejsze zaognienie stosunków między państwami. Była Jugosłowiańska Republika Macedonii od lat nie może aplikować do Unii Europejskiej ani stać się członkiem NATO, jak choćby Czarnogóra, bo na wszystkich międzynarodowych forach veto zgłaszała Grecja.

Obie stolice przez lata nie mogły się porozumieć, gorzej, spór nabrzmiewał, bo ani krztyny dobrej woli nie było po żadnej ze stron granicy. Grecy nie zgadzali się, żeby nazwy Macedonia używało sąsiednie państwo. Bo Macedonia to część Grecji i nazwa zarezerwowana dla tej greckiej prowincji. Macedonia jest regionem i dziedzictwem greckim. Grecy obawiali się przede wszystkim, że Skopie wystąpi z roszczeniami terytorialnymi w stosunku do Aten. I ten argument podnosili na międzynarodowych forach.

Skopje tymczasem, jakby na złość, grzało kult Aleksandra Macedońskiego; nazwano jego imieniem lotnisko i jedną z autostrad, a pod rządami partii konserwatywno-nacjonalistycznej rozwijano projekt Skopje 2014, przebudowując centrum miasta na obraz i podobieństwo antyku, tyle że kiczowatego, we współczesnym wydaniu i bardziej śmiesznego niż monumentalnego.

Dla Brukseli problem stawał się coraz gorętszy, bo swoją pozycję na Bałkanach ze wszystkich sił chcą umocnić Rosjanie, a prozachodnie aspiracje Skopie przeszkadzają w tej grze. Rosjanie byli więc (i są) zainteresowani podgrzewaniem sporu.

Porozumienie między Grecją a Macedonią

Przełom przyszedł w tym roku, gdy premierzy Grecji i Macedonii – panowie Tsipras i Zaew, porozumieli się w sprawie zmiany nazwy konstytucyjnej kraju, który miałby się nazywać Macedonia Północna zamiast Republika Macedonii. W zamian Grecy obiecali odstąpić od swego veta. Wynegocjowane w bólach rozwiązanie było możliwe, bo w wyborach 2016 r. partia konserwatywna WRMNO–DPMNE (Wewnętrzna Macedońska Organizacja Rewolucyjna – Demokratyczna Partia Macedońskiej Jedności Narodowej) utraciła większość w parlamencie na rzecz Socjaldemokratycznej Unii Macedonii, która wraz z Demokratyczną Partią Albańczyków utworzyła nowy rząd.

Ale porozumienie nie zostało przyjęte z entuzjazmem, po obu stronach granicy zresztą. Grecy zarzucali swemu premierowi zdradę interesów, Macedończycy podobne zarzuty stawiali swojemu liderowi, zmiana nazwy kraju to zgoda na utratę części tożsamości, argumentowali. Demonstrowano w Salonikach i Skopje.

Macedonia jest tutaj

Od momentu, gdy macedoński parlament zdecydował uciec się do ogłoszenia referendum konsultacyjnego, temperatura rośnie z tygodnia na tydzień. Mimo wakacji, mimo złej pogody, jakiej od lat tu nie notowano. W Grecji, od Joaniny po Chalkidiki, z Salonikami oczywiście włącznie, na każdym prawie wiadukcie czy murze wiszą transparenty: „Macedonia jest jedna i ona jest tutaj”, po grecku i angielsku. Wieczorem w dniu referendum na ulicach Salonik demonstrowali nacjonaliści, przeciwnicy macedońskiego referendum.

W Skopje też nie było spokojnie. Prezydent Macedonii Gjorge Iwanow, popierany przez partię konserwatywną, wezwał do bojkotu referendum i zapowiedział, że on sam nie weźmie udziału w głosowaniu. Od początku negocjacji Iwanow zajmował odmienne niż rząd stanowisko w sprawie zmiany nazwy kraju. Jeśli macedoński parlament przyjmie jednak stosowną ustawę o zmianie konstytucji, prezydent nie zamierza złożyć swego podpisu pod dokumentem, co ogłosił.

Kibole włączają się do akcji antyreferendalnej

Na finiszu walka przeniosła się do mediów elektronicznych. W internecie pojawiły się tysiące botów działających przeciwko udziałowi w referendum i głosowaniu za zmianą nazwy – w imię obrony tożsamości oczywiście. Macedoński rząd uważa, że stoją za tym Rosjanie. Również kibole i ultrasi z piłkarskich klubów Wardar Skopje i PAOK Saloniki dziarsko włączyli się do akcji antyreferendalnej; oba kluby są własnością rosyjskich biznesmenów, dobrze tutaj ulokowanych, właścicieli licznych firm i mediów, także portu w Salonikach. Macedoński rząd uznał, że wspieranie ultrasów przeciwko referendum to działanie rosyjskie przeciwko rozszerzeniu NATO i próba ingerencji w wewnętrzne sprawy kraju. Również grecki rząd podejrzewa Rosjan o sianie zamętu, z Aten wydalono w związku z tym dwóch rosyjskich dyplomatów. Oburzony minister Ławrow odwołał wizytę w Atenach.

Do udziału w referendum wzywali tymczasem zachodni politycy odwiedzający Skopje.

Kto kogo? Sondaże od początku pokazywały przewagę zwolenników proeuropejskiej drogi, czyli zmiany nazwy kraju. Obawiano się jednak słusznie niskiej frekwencji.

Macedonii grozi kryzys parlamentarny

Premier Zaew nie zyskał tak silnego mandatu, o jaki zabiegał. Teraz musi negocjować z opozycją w parlamencie, bo do zmiany konstytucji potrzeba poparcia dwóch trzecich głosów, czyli 80 parlamentarzystów. To nie będzie łatwe, Macedonii, w której trwa kryzys polityczny, grozi teraz poważny kryzys parlamentarny. Jeśli porozumienie nie zostanie osiągnięte, będą rozpisane przedterminowe wybory już z końcem listopada, a ich wynik trudno przewidzieć.

Rolą premiera Zaewa pozostaje więc dziś przekonać opozycję parlamentarną, że niewielki jest pożytek z dumy i poczucia tożsamości, gdy kraj wlecze się w ogonie europejskich biedaków. Nawet Aleksander Macedoński cudu nie zdziała.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Fotoreportaże

Richard Serra: mistrz wielkiego formatu. Przegląd kultowych rzeźb

Richard Serra zmarł 26 marca. Świat stracił jednego z najważniejszych twórców rzeźby. Imponujące realizacje w przestrzeni publicznej jednak pozostaną.

Aleksander Świeszewski
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną