Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Rumuni nie dali się wciągnąć w polityczną rozgrywkę rządu

Sara Rampazzo / Unsplash
Wygląda na to, że wpisana do rumuńskiej konstytucji definicja małżeństwa jako dobrowolnego związku małżonków pozostanie nienaruszona.

Ani poparcie szefa rządzących socjaldemokratów Liviu Dragnei czy sprzyjających rządowi celebrytów, ani aktywna kampania Kościoła prawosławnego za wprowadzeniem zmian, ani też przedłużony czas na głosowanie, nie przekonały Rumunów do pójścia do urn. A tym samym nie udało się przekroczyć 30 proc. frekwencji.

Plebiscyt jest więc nieważny. I wygląda na to, że wpisana do rumuńskiej konstytucji definicja małżeństwa jako dobrowolnego związku małżonków pozostanie nienaruszona. Nie będzie w niej zmiany, która miała precyzować, że małżeństwem może być tylko związek kobiety i mężczyzny. Rumunia nadal też nie będzie uznawała homoseksualnych małżeństw, ale unieważnienie ostatniego referendum nie zamknie takiej możliwości. Furtka pozostaje otwarta i być może w przyszłości przepisy się zmienią.

Pomysł sprzed dwóch lat

Stosunek do małżeństw homoseksualnych dzieli Rumunię, a pomysł zmian w konstytucji pojawił się już dwa lata temu. Przetrzymano go jednak w lodówce i wyciągnięto dopiero teraz, kiedy rządzącej partii zaczęły spadać notowania. Część analityków twierdzi, że miało to odwrócić uwagę od kłopotów, jakie Dragnea i socjaldemokraci mają po brutalnym stłumieniu sierpniowych protestów antyrządowych. Bunt rodzą nie tylko zmiany w systemie sądownictwa i i prokuraturze, ale też próby zablokowania walki z korupcją.

Sam Dragnea, który w czerwcu otrzymał wyrok trzymiesięcznego więzienia w sprawie dotyczącej fałszywych zleceń dla pracowników partii, wniósł apelację przeciwko temu wyrokowi i teraz, 8 października, czyli dzień po referendum, ma się pojawić w sądzie. Data referendum nie była więc przypadkowa i podobno miała skutecznie przekierować debatę publiczną na inne tory. Rządzący uznali, że rozpoczynając dyskusję na kontrowersyjny temat, zajmą ludzi i sprawią, że nikomu nie będzie przychodziło do głowy, żeby w takim czasie wnikliwie przyglądać się temu, co dzieje się z Dragneą.

Homofobia rumuńskich polityków

Pokrętna to logika, tak samo jak pokrętne jest to, że deklaracje rumuńskich socjaldemokratów zupełnie nie pokrywają się z deklaracjami partnerów z ich grupy politycznej w Parlamencie Europejskim. Bo o ile Liviu Dragnea na własnym podwórku deklarował, że zagłosuje za zmianą w konstytucji, o tyle członkowie europejskiej grupy twierdzą, że referendum jest sprzeczne z wartościami ich rodziny politycznej, i już samo umożliwienie przeprowadzenia tego referendum zachęciło do szerzenia nienawiści i przemocy wobec osób homoseksualnych.

Niezależnie jednak od efektów na własnym podwórku w Brukseli rumuńskie referendum sieje tylko kolejne wątpliwości, co do tego, czy Wspólnota aby na pewno potrzebnie się rozszerzała. Zarówno referendum, jak i debata wokół niego wzmocniły też pogląd, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej mają odmienne wartości. Wśród krajów, które nie uznają jednopłciowych małżeństw ani nawet związków partnerskich, obok Rumunii i Polski jest jeszcze Bułgaria, Łotwa, Litwa i Słowacja.

A zanim Rumunia zaczęła się zastanawiać nad tym, czy zdefiniować małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, podobne zapisy w swoich konstytucjach miały już Polska i Węgry.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama