Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Fake TV

Marcello Foa: kontrowersyjny szef RAI

Marcello Foa, nowy, trzydziesty już, prezes RAI. Marcello Foa, nowy, trzydziesty już, prezes RAI. Massimo Percossi/EPA / PAP
Nowym prezesem włoskiej telewizji publicznej został Marcello Foa, dziennikarz mitoman i gwiazda Russia Today. Ale RAI nie z takimi oryginałami dawała sobie radę.
Popularny talk show w telewizji RAI „Che Tempo Che Fa” (gra słów: Jaka dziś pogoda/Jaki mamy klimat).Andrea Bruno Diodato/Kontrolab/LightRocket/Getty Images Popularny talk show w telewizji RAI „Che Tempo Che Fa” (gra słów: Jaka dziś pogoda/Jaki mamy klimat).

W ostatnich miesiącach włoska polityka przeszła zmiany, które postawiły do pionu Europę. Populistyczne hasła oraz zachowania dotychczas zarezerwowane dla ugrupowań skrajnych zagościły na najwyższych szczeblach władzy czwartego najludniejszego kraju Unii.

Determinację nowego, populistycznego rządu pokazuje zmiana na stanowisku prezesa RAI – państwowego kolosa, kontrolującego trzy kanały telewizji i radia. Koncern RAI od lat budzi kontrowersje z powodu braku politycznego obiektywizmu – kiedyś obowiązywała zasada podziału kanałów między największe partie polityczne. Ale niedawna nominacja Marcello Foa na prezesa publicznego giganta nawet jak na włoskie standardy jest zaskoczeniem.

Dziennik „Il Sole 24 Ore” opisał go w krótkich słowach: „Ci, którzy go znają, mówią, że to bardzo ambitny, sprytny człowiek, potrafiący szybko wywąchać, skąd wieje polityczny wiatr. To, że nadszedł czas populizmu, zrozumiał bardzo szybko”. 55-letni Foa to były korespondent należącego do rodziny Berlusconich mediolańskiego dziennika „Il Giornale”. Medialny rozgłos przyniosły mu głównie promowane w internecie teorie spiskowe oraz wspieranie rosyjskiej propagandy, tak we własnej publicystyce, jak i poprzez częsty udział w programach Russia Today i artykułach Sputnika.

Zawsze nienagannie ubrany i przemawiający spokojnym, ciepłym głosem Foa potrafi bez zmrużenia oka opowiadać niestworzone historie. Bardzo chętnie udostępnia fake newsy produkowane przez innych zwolenników teorii spiskowych. Specjalizuje się w negowaniu skuteczności szczepionek, kolportuje rosyjskie opinie, że za ataki gazowe w Syrii odpowiedzialni są przeciwnicy Baszara Asada.

W swoim artykule z 2014 r. tak opisuje wydarzenia na ukraińskim euromajdanie. „Jak wiadomo, ataki na ministerstwa w Kijowie nie były przeprowadzane przez ukraińskich emerytów, ale przez dobrze przygotowanych i silnie uzbrojonych neonazistów. Pacyfiści byli tylko dodatkowym wzmocnieniem, dającym przede wszystkim wsparcie medialne. Ci, którzy wyrzucili Janukowycza, byli antysemickimi bojownikami, fanatykami i ekstremistami”.

Zazwyczaj jest straszno, ale czasami po prostu śmieszno, gdy Foa bez komentarza przekazywał na Twitterze rewelacje o satanistycznych kolacjach Hillary Clinton. Przy tym manipuluje słowami i faktami. Często zaczyna od sformułowania „jak wiadomo” albo cytuje anonimowego, ale godnego wysłuchania lekarza lub bankiera.

Gdy słucha się lub czyta Foa, trudno pozbyć się wrażenia, że to osoba cynicznie wykorzystująca słabość ludzkiej percepcji wobec złożoności współczesnego świata. Dowodem niech będzie jego reakcja na zarzuty o retweetowanie fałszywych informacji: „To działanie impulsywne, odzwierciedlające chwilowy stan świadomości i nie oznacza, że podziela się takie poglądy”. On nie propaguje kłamstwa, on tylko wzbogaca publiczną dyskusję o niebanalne poglądy i niestandardowe punkty widzenia.

Nowy prezes RAI jest także autorem książki „Czarownicy informacji: jak fabrykuje się informacje w służbie państw”, hipnotycznej opowieści o wszechpotężnych spin doktorach, wykorzystywanych przez polityków do nieuczciwego wpływania na opinię publiczną. Fascynacja Foa spin doktorami przechodzi ze zgrozy w podziw, gdy jeden z rozdziałów swojej książki tytułuje „Czy opłaca się być spin doktorem?”. Krótki rzut oka na szczegółowo podane wynagrodzenia nie pozostawia wątpliwości. Opłaca się.

Telewizyjna koalicja

Politycznym sponsorem kandydatury Foa był wicepremier Matteo Salvini, lider skrajnie prawicowej Ligi, która wspólnie z antysystemowym Ruchem Pięciu Gwiazd rządzi we Włoszech. Więzi Foa i Salviniego są zbudowane na wielu wspólnych przekonaniach, stosunku do uchodźców czy sprzyjaniu rosyjskiej propagandzie. Mają również powiązania osobiste, ponieważ syn nowego prezesa RAI zawodowo zajmuje się obsługą medialną wicepremiera.

Nie stanowiło to przeszkody w wyborze Foa przez radę nadzorczą RAI. Ale włoski system przewiduje też zatwierdzenie nominacji przez dwie trzecie składu komisji parlamentarnej nadzorującej media publiczne. Aby osiągnąć ten cel, koalicja Ligi i Ruchu Pięciu Gwiazd potrzebowała wsparcia partii Silvio Berlusconiego. W sierpniowym głosowaniu Foa nie uzyskał wymaganej większości. Nie skłoniło to Salviniego do wywieszenia białej flagi, chociaż nigdy wcześniej nie przedstawiano ponownie tego samego kandydata.

W sierpniu panowie Salvini i Berlusconi znów się spotkali. Mimo że Liga jest w koalicji rządzącej, a Forza Italia Berlusconiego w opozycji, obie partie zawarły sojusz przed zbliżającymi się wyborami regionalnymi. Efektem tej nowej synergii jest także wspólne poparcie Foa. Pod koniec września komisja zatwierdziła jego kandydaturę w ponownym głosowaniu. Opozycji zostało tylko narzekanie na nielegalne powtórzenie procedury. A karierę we włoskiej prasie robi powiedzenie o dwóch piecach Salviniego. W jednym robi politykę krajową z Ruchem Pięciu Gwiazd. W drugim przygotowuje start w wyborach regionalnych z opozycyjnym Forza Italia.

W ten sposób Foa został szefem piątego co do wielkości koncernu medialnego w Europie. Budżet RAI oscyluje wokół 2,5 mld euro, zatrudnienie zbliża się do 12 tys. osób. RAI ma ponad 37-procentowy udział w rynku telewizyjnym we Włoszech. Na utrzymanie tej maszyny medialnej każdy posiadacz odbiornika we Włoszech płaci abonament w wysokości 90 euro rocznie. System poboru został ostatnio uszczelniony poprzez doliczanie tej kwoty w ratach do rachunku za prąd.

RAI to instytucja z bardzo kolorową historią. Gdy w 1954 r. rozpoczął regularną transmisję, kraj wchodził w okres miracolo economico italiano – włoskiego cudu gospodarczego, który zmienił w dużej mierze rolniczą i zrujnowaną wojną gospodarkę w siódmą potęgę świata i kolosa przemysłowego. Wzrost zamożności nie był jednak równomierny. Obszary bogate na północy sąsiadowały z biedą i wykluczeniem społecznym na południu kraju. Ale taka sytuacja społeczna sprzyjała popularności telewizji, taniego medium, które już w 1957 r. zasięgiem objęło całe Włochy.

W pierwszych latach RAI była powszechnie uważana za rodzaj kina dla ubogich, ze względu na zwyczaj wspólnego oglądania programów w barach i kawiarniach. Napisany pod koniec lat 50. reportaż o wpływie telewizji na życie toskańskiego miasteczka Scarperia wykazał, że pomimo tylko 22 telewizorów aż 91 proc. z 5 tys. mieszkańców regularnie oglądało telewizję. Autor reportażu Maurizio Calamandrei opisywał pasterzy schodzących z gór z własnym krzesłem, aby wspólnie oglądać wieczorne programy.

Telewizja po raz pierwszy pozwoliła nawet najbardziej odizolowanym wspólnotom przekroczyć dotychczasowy horyzont poznawczy i zintegrować się w jedną, ogólnonarodową widownię. Działalność RAI miała także duży wpływ na wykształcenie społeczeństwa, które w 1951 r. liczyło nadal 13 mln analfabetów i półanalfabetów. Jak podaje prof. Franco Monteleone, rozpoczęty w 1960 r. projekt Telescuola, w szczególności program „Nigdy nie jest za późno”, w ramach którego RAI zainstalowała dodatkowe 2 tys. odbiorników w całych Włoszech, doprowadził do podstawowego wykształcenia ponad milion osób.

Sukces telewizji był niezaprzeczalny. W ciągu czterech lat liczba abonamentów wzrosła do miliona, do połowy lat 60. 49 proc. gospodarstw domowych posiadało własny telewizor. Podsumowując pierwszą dekadę jej działalności, Umberto Eco powiedział, że telewizja nie tylko pokazała istnienie innego świata, ale także, że w tym świecie można dobrze żyć.

Co partia, to kanał

Tak potężne medium od początku przyciągało polityków. Pierwsze audycje RAI przypadły na okres walki między dominującą Chrześcijańską Demokracją a Komunistyczną Partią Włoch, która w latach 50. cieszyła się jeszcze 20-procentowym poparciem. RAI była narzędziem wpływu, którego nie można było nie doceniać, biorąc pod uwagę masowość odbioru i wpływ na elektorat. Chadecy od początku decydowali o tym, kto kierował telewizją. Rządzący wówczas tą partią Alcide de Gasperi chciał RAI katolicko-centrowej, ale spoglądającej w lewą stronę.

Wśród politycznych nominatów w RAI byli ludzie dyskretnie dbający o zachowanie linii ideologicznej, ale także osobowości jak Filiberto Guala, pierwszy prezes, który uważał się za współczesnego krzyżowca i dał się zapamiętać jako twórca zasad funkcjonowania na wizji, nazwanego kodeksem Guala. Kodeks zawierał wykaz słów i spraw, których należy unikać lub właściwie je opisywać, ponieważ naruszają dobre obyczaje.

Telewizyjny monopol centroprawicy kruszył się w miarę, jak zmieniała się konfiguracja polityczna. W 1963 r. powstał pierwszy gabinet chadeków i socjalistów, co pchnęło RAI w lewą stronę. Kryzys społeczny 1968 r. oraz koniec cudu gospodarczego doprowadziły do pierwszej reformy RAI. Wtedy to przeniesiono kontrolę nad telewizją do parlamentu, co jednocześnie doprowadziło do fenomenu lottizzazione, czyli parcelacji wpływów w RAI pomiędzy trzy największe siły polityczne: Chrześcijańską Demokrację, Partię Socjalistyczną oraz Komunistyczną Partię Włoch.

Pod koniec lat 70. we włoskiej telewizji doszło do rewolucji: pojawił się młody, rzutki biznesmen z Mediolanu Silvio Berlusconi. Wykorzystując lukę w przepisach dających RAI monopol na telewizję naziemną, otworzył pierwszą telewizję kablową. Gdy włoskie sądy dopuściły regionalną transmisję drogą naziemną stacji prywatnych, Berlusconi zbudował sieć trzech stacji telewizyjnych, które transmitowały, osobno w każdym regionie, audycje wcześniej nagrane w studiu.

W ten sposób RAI musiała konkurować z prywatnym nadawcą, stawiającym wyłącznie na programy komercyjne. W efekcie publiczny kolos stracił swój silnie misyjny charakter i wszedł w okres, gdy – jak to ujął niezawodny Umberto Eco – „filozofia programów rozrywkowych w sposób fatalny zaczyna stawać się filozofią telewizji jako całości”.

Następnym wstrząsem dla RAI była mediolańska operacja „czyste ręce” z 1992 r. Wykrywając system nielegalnego finansowania partii, mediolańscy prokuratorzy dosłownie roznieśli całą włoską scenę polityczną, a ówczesny premier Bettino Craxi musiał uciekać przed oskarżeniami do Tunezji. W tamtym okresie RAI stała przed dwoma problemami jednocześnie. Z jednej strony koncern musiał pozbyć się cech lottizzazione, kojarzonej ze zdyskredytowaną sceną polityczną, z drugiej – Berlusconi znowu wyczuł moment rewolucyjny. Zadeklarował, że „wchodzi na boisko” i w 1994 r. został premierem.

RAI zarządzała wtedy grupa „profesorów”, jak nazywano zarząd składający się z akademików renomowanych uczelni, którzy mieli uporządkować publiczną telewizję i odciąć ją od wpływów partyjnych. Po wyborze Berlusconiego „profesorów” zastąpiła grupa mediolańskich menedżerów, którzy mieli uzdrowić finanse RAI i przygotowywać częściową prywatyzację koncernu. Berlusconi po dwóch latach stracił władzę i menedżerów zastąpili nowi nominaci parlamentu.

Oburzeni nominacją

Dziś na tę polityczną karuzelę wskakuje Marcello Foa. Jako 30. prezes RAI przejmuje wielki koncern medialny w niezłej kondycji finansowej. Koncern, który mimo wszystko wciąż potrafi wypełniać swoją misję, co udowodnił, emitując kilka dni temu wstrząsający, kilkugodzinny program dokumentalny o zagładzie włoskich Żydów. RAI nadała go w najlepszym czasie antenowym w pierwszym programie, obejrzało go prawie 4 mln widzów. Program cytujący poezję Wisławy Szymborskiej i Primo Leviego powrócił do ciemnych zakamarków historii Włoch i wywołał ogólnokrajową debatę. Również pytania, czy nowe kierownictwo dotrzyma takich standardów.

Foa przez wiele lat głosił radykalne poglądy, które pozostają w obiegu medialnym, niezależnie od przyjętej przez niego ostatnio strategii wygaszania emocji. Jest pierwszym prezesem RAI, którego nominacja wzburzyła międzynarodową opinię publiczną. W jego sprawie interweniowała holenderska europosłanka Marietje Schaake, która napisała list do szefa Parlamentu Europejskiego Włocha Antonio Tajaniego. Pomysł tym bardziej celny, iż Tajani jest wieloletnim współpracownikiem Berlusconiego, bez którego pomocy Foa nie zostałby prezesem.

Włoska RAI wielokrotnie była zarządzana przez dziennikarzy i menedżerów bliskich jednej lub drugiej rządzącej partii. Bywały to często barwne postaci. Wybór Foa jest jednak zmianą jakościową, tak ze względu na rozprzestrzenianie fake newsów, jak i rosyjskiej propagandy. Jego rządy będą tym trudniejsze, że w podpisanej kilka miesięcy temu pięcioletniej umowie pomiędzy RAI a włoskim rządem koncern został zobligowany do aktywnego zwalczania rozprzestrzeniania nieprawdziwych informacji.

Należy mieć tylko nadzieję, że Marcello Foa nie ulegnie teraz swej wieloletniej fascynacji i nie zostanie głównym „czarownikiem informacji”.

Polityka 43.2018 (3183) z dnia 23.10.2018; Świat; s. 49
Oryginalny tytuł tekstu: "Fake TV"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną