Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Meksykańska polityka coraz mocniej ocieka krwią

Śmiertelne akty przemocy wobec polityków miały miejsce aż w 22 z 31 stanów Meksyku. Śmiertelne akty przemocy wobec polityków miały miejsce aż w 22 z 31 stanów Meksyku. Filip Gielda / Unsplash
Prezydent Andres Manuel Lopez Obrador chce przejść do historii jako wielki reformator. Najpierw jednak musi zatrzymać największą od stu lat eskalację przemocy w kraju.
Andres Manuel Lopez Obrador, prezydent elekt MeksykuAlex Cruz/EPA/EAST NEWS Andres Manuel Lopez Obrador, prezydent elekt Meksyku

Już w zakończonej kilka miesięcy temu kampanii wyborczej widać było dowody pogarszającej się sytuacji. Według stołecznej firmy badawczej Etellekt tylko w pierwszym półroczu 2018 r., gdy rozpoczynano walkę o prezydenturę kraju i jednocześnie przygotowywano się do wyborów do Kongresu, zamordowano 132 osoby związane ze światem polityki. Aż 48 z nich miało ubiegać się o mandat. Pozostałe ofiary to przede wszystkim asystenci, szefowie kampanii, doradcy wizerunkowi i pracownicy biur partyjnych.

Czytaj także: Kolejne ofiary politycznych zabójstw w Meksyku

Porwania, wymuszenia, płatna protekcja. Meksyk pod rządami AMLO

Śmiertelne akty przemocy wobec polityków miały miejsce aż w 22 z 31 stanów Meksyku, wzbudziły powszechną panikę i postawiły pod znakiem zapytania polityczną stabilność całego kraju. Również dlatego, że morderstwa stanowiły jedynie część fali terroru. Analitycy Etellekt informowali dalej, że w tym samym okresie naliczono łącznie ponad pół tysiąca ataków na polityków – oprócz morderstw najczęściej chodziło o porwania dla okupu, wymuszenia i płatną protekcję. W takiej atmosferze prezydentem kraju został Andres Manuel Lopez Obrador. Przedsiębiorca z ambicjami intelektualisty, autor 17 książek, nazywany meksykańskim Trumpem o dobrym sercu i jednocześnie nową nadzieją tamtejszej lewicy. Od jego wyboru minęło prawie pół roku, a sytuacja w kraju pogarsza się z dnia na dzień.

Rekordowa liczba morderstw

Wielu krajowych i zagranicznych ekspertów o eskalację przemocy obwinia odchodzącego prezydenta Enrique Peñę Nieto. Jego polityka walki z coraz silniejszymi kartelami zakończyła się kompletnym fiaskiem. Dobrym odzwierciedleniem porażki są statystyki, również te dotyczące przemocy wobec polityków. Gdy Peña Nieto sam ubiegał się o prezydenturę w sezonie kampanijnym 2011/2012, całkowita liczba śmiertelnych ataków na polityków nie była nawet dwucyfrowa. Dziś najpotężniejsze organizacje przestępcze praktycznie monopolizują władzę na dużych połaciach kraju, a według projekcji organizacji pozarządowych rok 2018 Meksyk może zakończyć z rekordową liczbą 154 tys. morderstw. Za zdecydowaną większość z nich odpowiadać będą kartele, zwłaszcza te ze stanów Sinaloa za zachodzie, Guerrero i Colima na południu i Tamaulipas na wschodzie. AMLO, jak w skrócie nazywany jest prezydent, ma jednak pomysł na ich powstrzymanie.

Pięciopunktowy plan na rzecz bezpieczeństwa i pokoju

W ubiegłym tygodniu w obecności Alfonso Durazo, byłego szefa gabinetu prezydenta Vincente Foxa i głównego kandydata do objęcia roli szefa nowo tworzonej agencji bezpieczeństwa narodowego, Lopez Obrador ogłosił pięciopunktowy Narodowy Plan na Rzecz Bezpieczeństwa i Pokoju. Jego główne założenia to szeroka amnestia dla szeregowych członków karteli w zamian za oddanie broni, legalizacja miękkich narkotyków, walka z korupcją w administracji publicznej i stanowych służbach mundurowych, powołanie Gwardii Narodowej na wzór amerykańskiej i skuteczniejsza opieka państwa nad ofiarami karteli. Realizacja wszystkich obietnic wymagałaby prawdziwej rewolucji w meksykańskim życiu publicznym. Plany prezydenta są tak ambitne, że już na pierwszy rzut oka zdają się niemożliwe, nawet w obliczu aż sześcioletniej kadencji i silnego mandatu prezydenckiego w systemie federalnym.

Jak rozbroić kartele

Co więcej, niektóre z punktów planu wzbudzają ogromne kontrowersje. Meksykanów niepokoi zwłaszcza plan amnestii dla gangsterów. AMLO jest zdania, że karteli nie da się już pokonać walką zbrojną. Stały się zbyt silnymi organizmami, by wyeliminować je za pomocą karabinów i wozów opancerzonych. Ta diagnoza wydaje się rozsądna również dlatego, że kurek ze wsparciem finansowym na walkę z kartelami przykręciły Stany Zjednoczone, pod rządami Trumpa uważające narkobiznes za wewnętrzny produkt i problem Meksyku. Co więcej, mieszkańcy kraju zdają się zmęczeni ciągłym konfliktem i widokiem regularnego wojska, które od ponad 15 lat walczy na ulicach największych miast. Lopez Obrador chce przeprowadzić proces rekoncyliacji na wzór Kolumbii, stopniowo rozbrajając kartele i reintegrując przestępców ze społeczeństwem. Jego zdaniem tylko w ten sposób można ograniczyć jeden z najsilniejszych czynników powodujących falę agresji, czyli wszechobecność broni palnej.

Gwardia Narodowa, nowa służba w Meksyku

Plan amnestii szybko spotkał się z oporem opozycji i organizacji praw człowieka, dla których przemoc stosowana przez gangi nie różni się niczym od zbrodni wojennych. AMLO musiał doprecyzować, że jego pakiet nie obejmie liderów karteli, dla których „nie będzie litości ani taryfy ulgowej”. Stopniowe eliminowanie najważniejszych graczy ma zastąpić dotychczasową strategię masowej ofensywy. Również dlatego prezydent nie chce, by w walce z kartelami uczestniczyło wojsko. Zamiast niego wspomóc policję federalną ma Gwardia Narodowa – nowa, elitarna służba, w skład której ma wejść 50 tys. świetnie wyszkolonych funkcjonariuszy. Nie wiadomo, czy w praktyce zmieni to obraz na polu walki. Gwardia Narodowa nie zmniejszy militaryzacji życia codziennego, a złapanie bossów narkotykowych jest i tak praktycznie wykluczone bez współpracy ze służbami innych krajów.

Gangsterzy pod ochroną?

Najszerzej komentowany jest jednak punkt dotyczący ochrony praw człowieka. AMLO do sytuacji ofiar przemocy ze strony gangów chce podejść w sposób znany z krajów z przeszłością definiowaną przez dyktatury i wojny domowe. Choć żaden z meksykańskich prezydentów konfliktów z gangami nie nazwał otwarcie wojną, to użycie tego słowa w kontekście ostatnich dwóch dekad wydaje się uzasadnione. Dlatego Lopez Obrador chce powołać komisje prawdy i rekoncyliacji na wzór tych z Chile, Argentyny i RPA, i nadać im uprawnienia śledcze do badania i identyfikowania masowych grobów, których w Meksyku odkrywa się coraz więcej. Jednym z założeń tej strategii ma być dialog z kartelami, którym zaoferuje się ustępstwa w procesach w zamian za wskazanie miejsc morderstw. Według opozycji ruch ten daje gangsterom zbyt szeroką ochronę prawną. Z kolei organizacje praw człowieka obawiają się, że z planu nic nie wyjdzie, gdyż władze nigdy nie wydostaną od karteli potrzebnych informacji.

Czytaj także: Jak to się dzieje, że cały Meksyk zamienia się dziś w wielką masową mogiłę?

Czwarta transformacja Meksyku

Plan walki z przemocą prezydenta Meksyku na pewno ma dalekosiężne cele. Na nim jednak ambicje AMLO absolutnie się nie kończą. Chce przejść do historii kraju jako wielki reformator, zapowiadając, że jego rozpoczynające się 1 grudnia rządy staną się „czwartą transformacją Meksyku”. Poprzednie trzy, obejmujące niepodległość, okres liberalnych reform z II połowy XIX w. i rewolucję meksykańską, zdefiniowały tamtejszą państwowość. Lopez Obrador, który sam określa swoją kadencję jako „konfrontację z historią”, chce odmienić Meksyk na każdej płaszczyźnie: od odchudzenia administracji, poprzez objęcie roli regionalnego lidera, skończywszy na gigainwestycji w postaci turystycznej linii kolejowej obejmującej największe zabytki cywilizacji Majów. Póki co jego głównym zmartwieniem pozostaje przemoc. Od jego wyboru na prezydenta 1 lipca śmierć poniosło kolejnych 34 aktywnych polityków i 19 członków ich rodzin. Meksykańska polityka coraz mocniej ocieka krwią.

Czytaj także: Skąd się bierze kobietobójstwo w Meksyku

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama