Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Czy Zachód ukarze Rosję?

Władimir Putin Władimir Putin Edgar Su / Forum
Rosja przypomniała światu, że prowadzi wojnę nie tylko z Ukrainą, ale i z wartościami Zachodu. W tym tkwi nadzieja, że zajście na Morzu Azowskim nie pozostanie bez kary.

Nikt na Zachodzie nie chce ginąć za Mariupol, to oczywiste. Reakcja zbrojna na użycie siły przez Rosjan przeciw ukraińskim okrętom jest nadal poza sferą realności. Ale kolejny dowód na to, że Rosja chce poszerzać swoje władztwo terytorialne kosztem niepodległego kraju sąsiada i łamie przy tym międzynarodowy ład morski, obciąża Moskwę nawet w oczach tych, którzy chcieliby je przymknąć na wydarzenia ostatnich prawie pięciu lat. Incydent azowski to nie przełom, ale istotna przeszkoda dla jakiejkolwiek normalizacji, o potrzebie której było przecież słychać ostatnio coraz głośniej.

Czytaj także: Czy Rosja zajmie ukraińskie morze?

Kto uściśnie rękę Putinowi na szczycie G20 w Buenos Aires

Prawdopodobne odwołanie spotkania z Putinem przez Trumpa będzie pierwszym poważnym sygnałem. Entuzjazm do „dogadania się z Rosją” musiał w Białym Domu znacznie osłabnąć. Lipcowy szczyt w Helsinkach okazał się dla prezydenta USA dyplomatycznym blamażem. Ściskanie ręki Putina niecały tydzień po kolejnym akcie agresji zbrojnej zaszkodziłoby Trumpowi jeszcze bardziej. Na szczycie G20 warto więc będzie obserwować język ciała obu przywódców, o ile Putin i Trump znajdą się w ogóle w jednym kadrze kamer. Dyplomaci znają sposoby, by nawet w ciasnym korytarzu nie musieć się mijać i na siebie patrzeć. Putin w Buenos Aires zapewne spotka się z tymi, którym blisko do jego poglądów na świat: Erdoğanem, Xi Jinpingien, może z księciem Salmanem, choć tak naprawdę może być osamotniony.

Czy USA zareagują na agresję Rosji?

Liderzy z Europy będą zapewne sondować delegację USA – jak wielką miałaby ochotę ukarać Rosję w sposób dotkliwszy niż symboliczne niepodanie ręki. Będzie to test dla resztek transatlantyckiej solidarności w obliczu zagrożenia cywilizowanych norm. Wspólna reakcja nie jest oczywista. Amerykanie długo zwlekali z komunikatem w sprawie incydentu azowskiego, w końcu departament stanu wskazał palcem na Europę, że powinna robić więcej dla wsparcia Ukrainy. W Europie tym razem nie broni Moskwy nawet sprzyjająca Rosji wybitnie Austria, przewodnicząca obecnie wspólnocie. W niemieckiej prasie seria zaskakująco ostrych tekstów, z postulatem wycofania wsparcia dla Nord Stream 2 włącznie. Po stronie USA demokraci wykorzystują okazję, by wywrzeć presję na Trumpie, ale do apelu o pomoc zbrojną dla Ukrainy przyłączają się w Kongresie też republikanie.

Prezydent USA twierdził do tej pory, że aneksja Krymu i napaść na Ukrainę to „wina Obamy” – teraz będzie się miał okazję wykazać. Wszak dla USA swoboda poruszania się na morzach to świętość. A specjalny prokurator Robert Mueller tylko czeka, by jakikolwiek objaw przychylności prezydenta wobec Rosji wykorzystać do sugestii, że ta przychylność oznacza zmowę.

NATO reaguje, ale dyplomatycznie

Dyskusja w NATO już trwa, ale nabierze tempa w przyszłym tygodniu, kiedy w Brukseli zbiorą się ministrowie spraw zagranicznych. Sojusz tym razem zareagował błyskawicznie, choć oczywiście głównie werbalnie. Było stanowcze oświadczenie i pilne zwołanie organu powołanego do kontaktów z Kijowem – Komisji NATO-Ukraina. Potem oficjalne stanowisko przyjęła cała Rada Północnoatlantycka, a to już wydarzenie znaczące, bo mimo że chodzi o ledwie trzy akapity, to zgodnie przyjęte przez wszystkie kraje sojuszu. NATO podkreśla poszanowanie dla międzynarodowo uznawanych granic Ukrainy, a więc z Krymem i Donbasem, oraz jej wód terytorialnych. Czy sojusz jest gotów zrobić cokolwiek więcej?

Wśród dyskutowanych w mediach opcji są nowe inicjatywy współpracy z Ukrainą, a nawet... wizyta okrętów wojennych w Mariupolu. Jeśli sojusz zdecydowałby się na taki krok, byłaby to najbardziej stanowcza od lat antyrosyjska demonstracja. NATO nie lubi jednak pokazówek i bardzo dba, by nie drażnić Rosji. Bardziej prawdopodobne są wspólne ćwiczenia z marynarką wojenną Ukrainy na Morzu Czarnym, z dala od rosyjskich baz i Cieśniny Kerczeńskiej.

Które kraje opowiedzą się za sankcjami na Rosję

Unijny szczyt w połowie grudnia będzie zdominowany tak przez emocje wokół brexitu, jak pytania o Rosję. Przed obradami przywódców unijnych zbiorą się ministrowie, być może temat zaostrzenia i poszerzenia sankcji stanie formalnie. Na razie pada w wypowiedziach polityków i komentatorów. Powiązanie kryzysu na Morzu Azowskim z Nord Stream 2 nadal wydaje się mało prawdopodobne, ale Unia już wcześniej włączyła sześć firm budujących Most Kerczeński na listę sankcyjną i może ją wydłużyć.

To oczywiście półśrodki, jeśli chodzi o wpływ polityczny. Najważniejsze byłoby utwardzenie stanowiska całej Unii wobec Kremla. Na nieszczęście Wielka Brytania wychodzi i Unia straci w przyszłym roku najdonośniejszy antyputinowski głos. Przełomem w podejściu do Moskwy były wydarzenia w Salisbury – atak bojowym środkiem chemicznym przeprowadzony przez agentów Kremla w małym miasteczku. Wstrząsnęło to całą Europą, ale Londyn był liderem krytyki Moskwy. Równie ostro widzi sprawy Holandia, prowadząca śledztwo w sprawie zestrzelenia malezyjskiego samolotu nad okupowanym Donbasem. Polska i kraje bałtyckie oczywiście byłyby za sankcjami, choć na razie same ich nie proponują. Co ciekawe, Czechy i Słowacja też przeszły na stronę jastrzębi.

Putin buduje na Krymie nowe rakiety

Na drugim biegunie są odległe od rosyjskich granic Włochy i Francja, tradycyjnie sprzyjające Moskwie Austria i Węgry – wykorzystujące wprowadzenie stanu wojennego przez Kijów w swojej kampanii przeciw Ukrainie. Wielkie pytanie dotyczy Berlina: czy zmierzająca ku końcowi swej politycznej kariery kanclerz Angela Merkel w końcu powie Putinowi „szlus”?

Na razie to znowu Putin wykorzystuje czas dyskusji – stawiając na Krymie nowe rakiety.

Czytaj także: Rosja testuje przygotowanie do wojny

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama