Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Co przyniesie watykańska konferencja ws. pedofilii

Dla Franciszka „annus horribilis”, który ostatecznie doprowadził do zwołania rozpoczętej dziś konferencji biskupów o walce z kościelną pedofilią, wybuchł w styczniu 2018 r. podczas podróży do Chile. Dla Franciszka „annus horribilis”, który ostatecznie doprowadził do zwołania rozpoczętej dziś konferencji biskupów o walce z kościelną pedofilią, wybuchł w styczniu 2018 r. podczas podróży do Chile. EIDON/FABIO FRUSTACI / Forum
Nie wiadomo, czy papież Franciszek już w najbliższych dniach ogłosi jakieś konkrety. Radykalnym zwrotem byłoby formalne przyjęcie przez Kościół zasady „zera tolerancji”.

Gdy skandale pedofilskie uderzały w Kościół za Jana Pawła II i Benedykta XVI, ten z trudem przezwyciężał odruch obrony przed „atakiem z zewnątrz”. Natomiast za Franciszka skandale są po raz pierwszy tak mocno wykorzystywane do wewnętrznych rozgrywek w Kościele. To może bardzo utrudnić jego oczyszczenie.

Pedofilia w Kościele, problem, który narastał

„Annus horribilis” Jana Pawła II to był rok 2002, gdy ujawnienie przestępstw seksualnych i przypadki ich tuszowania wstrząsały Kościołem w USA. W Watykanie z początku dość popularny był pogląd, że to specyfika amerykańska. Kardynała Bernarda Lawa, oskarżanego o krycie księży przestępców, sprowadzono z Bostonu do Rzymu (gdzie dożył śmierci chroniony watykańskim immunitetem) i z wielkimi oporami godzono się, by w „ataku mediów” na Kościół dostrzec pozytywy.

Benedykt XVI jeszcze jako kardynał z poruczenia polskiego papieża zaostrzał reguły walki pedofilią, ale i jego spotkał „straszny rok” 2010 zapoczątkowany raportami z Irlandii. Za sprawą publicznych przeprosin ze strony Benedykta XVI, dalszych obostrzeń w walce z pedofilią, a nawet publicznych podziękowań ludzi Kościoła dla mediów (za demaskowanie skandali) wielu stronnikom Franciszka wydawało się, że obecny papież ma ten problem z głowy. Jednak stało się przeciwnie.

Dla Franciszka annus horribilis, który ostatecznie doprowadził do zwołania rozpoczętej dziś konferencji biskupów o walce z kościelną pedofilią, wybuchł w styczniu 2018 r. podczas podróży do Chile. Papież na początku koszmarnie zlekceważył oskarżenia wobec jednego z biskupów. Potem opublikowano zatrważający raport prokuratorski o kilku dekadach nadużyć i przestępstw księży (oraz ich tuszowania) z Pensylwanii. A katastrofy dopełniło publiczne oskarżenie Franciszka przez byłego nuncjusza o lekceważenie informacji o Theodorze McCarricku. McCarrick został zmuszony do zrzeczenia się tytułu kardynalskiego (a przed kilku dniami wydalony ze stanu kapłańskiego) wskutek – upublicznionych dopiero w 2018 r. – oskarżeń o wykorzystywanie seksualne nieletnich. Jednak informacje o molestowaniu przez niego dorosłych seminarzystów i młodych księży, które miał pokpić Franciszek, docierały do Watykanu już od lat 90.

Czytaj także: Franciszek chce uderzyć się w piersi w imieniu Kościoła

Co przyniesie konferencja w Watykanie

Nawet raport z Pensylwanii zdaje się potwierdzać, że kroki przedsięwzięte przez Watykan (a zwłaszcza przez Kościół w USA) od mniej więcej 2003 r. są dość skuteczne, bo przytłaczająca liczba opisanych przypadków pochodzi sprzed tego okresu. Jednak konferencję biskupów w Watykanie zwołano przede wszystkim dla tych krajów, które mają dopiero przed sobą wielką publiczną debatę (zwykle zapoczątkowaną przez upublicznienie oskarżeń) o przestępstwach Kościoła. To także niektóre państwa Europy – w tym Polska czy też Włochy. Katolickie kraje, gdzie – o czym dyskutuje się teraz w Irlandii – duchowni powinni przepraszać, ale osoby świeckie się pokajać. Molestowanie irlandzkich dzieci odbywało się przecież m.in. w szkołach powierzonych Kościołowi przez państwo, a współwinni tuszowania byli nauczyciele, kuratorzy, prokuratorzy i policjanci.

Watykańska konferencja potrwa tylko do niedzieli, ale wciąż nie wiadomo, czy skończy się tylko ogólnymi przemyśleniami nad dalszymi działaniami Kościoła, czy też papież Franciszek już w tych dniach ogłosi jakieś konkrety. Radykalnym zwrotem byłoby formalne przyjęcie przez Kościół zasady „zera tolerancji”, ale nie w sloganowym, lecz amerykańskim znaczeniu tej reguły – dożywotniego zakazu pełnienia obowiązków kapłańskich dla księży nawet tylko z jednym uzasadnionym oskarżeniem o wykorzystywanie seksualne niepełnoletnich. Drugim przełomem byłoby – tego zabrakło w reformach Benedykta XVI – wprowadzenie przejrzystego systemu rozliczania i karania biskupów za tuszowanie przestępstw. Za Franciszka coraz częściej karnie wypycha się biskupów na przyspieszone emerytury, ale zwykle bez publicznego wyjaśnienia. To działania doraźne, a nie systemowe.

Ponadto Kościół musi sobie odpowiedzieć, czy drogą do skuteczniejszego ścigania księżowskich przestępstw jest jeszcze większa centralizacja, czyli zwiększenie nadzoru ze strony kurii rzymskiej. A może jednak pożyteczne byłoby decentralizacyjne zwiększenie roli Kościołów krajowych, lecz koniecznie z udziałem zinstytucjonalizowanych rad świeckich doradzających biskupom w tych kwestiach.

Kto tuszuje skandale w Kościele

Nowością Franciszkowego annus horribilis stało się ochocze podjęcie tematu seksualnego zepsucia w Kościele przez kościelnych – konserwatywnych czy też tradycjonalistycznych – przeciwników obecnego papieża. Eksponowanie win hierarchów, którzy popierali wcześniej Franciszka (jak McCarrick), ma służyć deprecjonowaniu reform wprowadzanych za obecnego pontyfikatu. Dwaj kardynałowie, którzy w 2016 r. ogłosili pismo do Franciszka wymierzone w jego decyzję o uchyleniu drzwi do komunii dla niektórych rozwodników w powtórnych związkach, teraz ogłosili ostrą krytykę wobec konferencji o pedofilii w Watykanie. Nie godzą się z „redukowaniem problemu” do nadużyć wobec nieletnich i roli klerykalizmu w ich tuszowaniu, bo to – zdaniem sygnatariuszy pisma – tylko część większego problemu, jakim jest homoseksualna plaga w Kościele.

Badania sondażowe przeprowadzane tam, gdzie Kościół na to pozwala, wykazują wyraźną nadreprezentację osób homoseksualnych wśród duchowieństwa. Jednak teraz kluczowym elementem tradycjonalistycznej ofensywy wobec Franciszka jest twierdzenie, jakoby to właśnie gejowskie lobby wśród hierarchów sprzyjało tuszowaniu wszelkich przestępstw seksualnych, a przy tym promowało otwarcie Kościoła na światowe zepsucie – także w kwestii rozluźniania sakramentalnych zakazów dla rozwodników w nowych związkach. A winą Franciszka – to zarzuty bardzo obecne w USA i tamtejszych tradycjonalistycznych mediach katolickich – ma być niedostateczne przeciwstawianie się, obojętność czy nawet uleganie wpływom owych złowrogich lobby. To rodzi ryzyko, że „walka z homoherezjami” będzie stawać się w Kościele tematem zastępczym dla dalszego rzetelnego oczyszczania Kościoła z księży przestępców oraz ich biskupich protektorów.

Czytaj także: Samosąd nad pomnikiem ks. Henryka Jankowskiego

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama