Papież Franciszek zwołał szczyt – czyli nadzwyczajne, precedensowe spotkanie mające pomóc w zarządzaniu kryzysem – jesienią ubiegłego roku. Miał coraz większy problem wizerunkowy ze swoją niejednoznaczną postawą wobec amerykańskiego kardynała McCarricka. Przeciwko purpuratowi wysunięto oskarżenia o molestowanie młodych mężczyzn, w tym niepełnoletniego ministranta i kleryków. Ostatecznie kardynał zrzekł się godności, a w końcu został wydalony ze stanu duchownego z powodu przestępstw seksualnych. Rzecz niebywała we współczesnej historii Kościoła łacińskiego.
Czytaj także: Pensylwania. Przez 70 lat księża pedofile skrzywdzili ponad tysiąc dzieci
Franciszek: zero tolerancji dla pedofilii
Na spotkaniu papież przedstawił się jako radykalny rzecznik polityki zera tolerancji dla pedofilii w Kościele. Zaprosił do refleksji nad 21 postulatami dotyczącymi kościelnych działań w tym kierunku. Postulaty generalnie słuszne, niektóre już wcielane w życie na przykład w Kościele w USA czy w Niemczech. Wśród nich opracowanie procedur w przypadku oskarżeń pod adresem biskupa i zabezpieczeń przed pomówieniami oraz zagwarantowanie prawa do obrony.
Czytaj także: Franciszek chce się uderzyć w piersi w imieniu Kościoła
Zaletą punktów Franciszka jest ich konkretność, słabością brak postawienia kropki nad i, czyli powołania stałej watykańskiej instancji i jej krajowych odpowiedników zajmujących się wyłącznie, fachowo i uczciwie kryzysem pedofilskim.
Reinhard Marx: w walce z pedofilią transparentność jest niezbędna
Jak ważna jest instytucjonalizacja w walce z drapieżnictwem seksualnym wśród osób duchownych, wskazywał niemiecki kardynał Reinhard Marx. Jego wystąpienie było jednym z najlepszych podczas spotkania. Nie pozostawiało wątpliwości, że Marx mówi szczerze, z przejęciem i z inspiracji Ewangelią, a nie pod tylko naciskiem opinii publicznej.
Przekazał szokującą (choć nie zaskakującą) informację, że dochodziło do niszczenia kościelnych archiwów i usuwania wszelkich śladów, a przecież skuteczna walka z pedofilią musi być transparentna, odpowiedzialna i pełna szacunku. Podkreślił, że nie widzi powodu, dla którego sprawy pedofilskie w Kościele miałby być wyłączone z procedur całkowitej przejrzystości. Bo to nie transparentność niszczy autorytet Kościoła, ale właśnie przestępstwa seksualne, brak przejrzystości i próby ich zamiatania pod dywan.
Wierni czekają, aż słowo prawdy stanie się ciałem
Takich uczciwych i rzeczowych wystąpień było na szczycie więcej i w tym sensie media nie powinny być rozczarowane. Co innego wierni. Szczególnie ci katolicy, którzy nie mogą się doczekać, by wreszcie słowo prawdy stało się ciałem struktury i procedur obwiązujących w całym Kościele, bez wyjątków, niezwłocznie i sprawiedliwie. Tak, by każdy wierny czuł się bezpieczny, gdy staje w obronie pokrzywdzonych, choćby krzywdzicielem był kardynał. A każdy kościelny krzywdziciel ani przez moment bezpieczny się nie czuł.
Czytaj także: Raport o pedofilii w Polsce dotarł do Franciszka. To dobry znak