Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Fakty i mity o amerykańskiej granicy

Migranci na granicy USA z Meksykiem Migranci na granicy USA z Meksykiem Lucy Nicholson / Forum
Ostatnie dane z Białego Domu pokazały najwyższą w tej dekadzie liczbę osób próbujących nielegalnie przekroczyć granicę USA z Meksykiem. Czy to wystarczający powód, by postawić wzdłuż niej mur, o którym marzy Donald Trump?

Opublikowany 5 marca komunikat amerykańskiego urzędu ds. imigracji, będącego częścią departamentu bezpieczeństwa wewnętrznego, wywołał falę krzykliwych nagłówków. Większość skoncentrowana była na fakcie, że liczba 76 103 osób próbujących dostać się w lutym na teren Stanów Zjednoczonych bez wymaganych dokumentów jest najwyższa od 2011 r. Interpretacja tych danych nakierowana była na nieszczelność południowej granicy, ubiegłoroczną karawanę migrantów i coraz intensywniejszy handel ludźmi, przemycanych przez kartele z krajów Ameryki Centralnej.

Fakt 1. Nielegalni imigranci nie tylko z Meksyku

Już w tym miejscu narodził się pierwszy mit na temat rekordu migrantów. Podana przez Biały Dom liczba dotyczyła bowiem wszystkich zarejestrowanych prób nielegalnego przedostania się na teren USA. Zawiera w sobie zatem nie tylko dane z granicy z Meksykiem, ale również tej z Kanadą, wszystkich niezgodnych z prawem przekroczeń granic morskich i lotniczych. Dokładna liczba obejmująca tylko osoby podróżujące z Południa wyniosła 66 450 przypadków. To oczywiście zdecydowana większość, jednak warto pamiętać, że nielegalne przedostanie się na terytorium USA nie jest bezwzględnym synonimem przejścia tam z Meksyku.

Fakt 2. Liczba migracji na granicy z USA – nie taka rekordowa

Drugi i być może bardziej niebezpieczny w skutkach skrót myślowy, który błyskawicznie zrobił medialną karierę, dotyczył samego pojęcia rekordowo wysokich statystyk nielegalnych przejść. Lutowa liczba jest owszem, bardzo wysoka, najwyższa w tej dekadzie, ale wciąż bardzo daleko jej do wyników z początku tego stulecia. Dla przykładu: w 2001 r., kiedy Stany Zjednoczone zmagały się jeszcze z recesją, odbijającą się na Meksyk i inne kraje Ameryki Środkowej, południową granicę USA nielegalnie próbowało przekroczyć nawet ponad 150 tys. osób miesięcznie. A więc niemal dwa razy więcej niż obecnie.

Średnia liczba nielegalnych prób przedostania się do Stanów w czasie dwóch kadencji George’a W. Busha (2001–09) wynosiła zresztą 81 588 przypadków – znów więcej niż w czasie, kiedy prezydentem jest Donald Trump. Biorąc pod uwagę, że to właśnie obecny prezydent z imigrantów uczynił winowajców wszystkich nieszczęść, liczby te nabierają dodatkowego znaczenia. Sytuacja na południowej granicy USA jest ciężka, ale nadal ma niewiele wspólnego z kryzysami ostatnich kilkunastu lat.

Fakt 3. Migrują całe rodziny

Trzeci mit, bezpośrednio dotyczący politycznej interpretacji danych, związany jest z tym, kto właściwie bierze udział w nielegalnych próbach przekroczenia granicy. Wśród amerykańskich komentatorów związanych z prawicą i Partią Republikańską niemal nie poświęca się miejsca na taką analizę. Tymczasem większość stanowią w ostatnich miesiącach całe rodziny podróżujące z Południa. I to tutaj należy doszukiwać się głównej przyczyny bardzo wysokich statystyk. Jeśli jakikolwiek element tego zjawiska może zasługiwać na miano rekordowego, to właśnie odsetek rodzin wśród wszystkich migrantów nielegalnie chcących przedostać się z Meksyku do USA.

Indywidualne lub kilkuosobowe (dotyczące osób nieskoligaconych, jak chociażby w przypadku przerzutów organizowanych przez gangi) próby nielegalnego przekroczenia granicy przez ostatnie 12 miesięcy utrzymują się na zbliżonym poziomie. Oscylują wokół 20 tys., z rzadka przekraczając tę liczbę. Przeciwna tendencja dotyczy właśnie rodzin. W takim samym ujęciu, czyli rok do roku, wzrost rodzinnych przekroczeń granicy jest skokowy. W lutym 2018 r. migrantów podróżujących z Meksyku do USA bez wymaganych dokumentów w towarzystwie co najmniej jednego członka rodziny (najczęściej rodziców z dziećmi) było 5475. Dane za poprzedni miesiąc mówią już o 36 174 takich przypadkach. To wzrost prawie siedmiokrotny. Migranci próbujący przedostać się na terytorium USA coraz częściej decydują się zatem podjąć tę ryzykowną próbę całymi rodzinami.

Nieznaczny, choć widoczny wzrost nastąpił też wśród dzieci poniżej 18. roku życia próbujących przekroczyć granicę bez opieki. W lutym osób takich było 6825, nieco więcej niż w styczniu (5124), ale już ponad dwa razy więcej niż 12 miesięcy temu (3122). Oczywiście to wciąż bardzo mały odsetek całości, jednak liczby te mają znaczenie. W porównaniu z dorosłymi próbami przejścia do USA pokazują, jak bardzo niebezpieczny jest to proces i jak niewiele rodzin z Południa decyduje się, mimo panującej przestępczości i nierównego dostępu do edukacji czy opieki zdrowotnej, na wysłanie swoich dzieci w samotną podróż.

Czytaj także: Orędzie o stanie państwa, czyli Trumpa polityka miłości

Fakt 4. Migrują do USA z Salwadoru, Gwatemali, Nikaragui, Meksyku z tych samych powodów co zawsze

Nie ma jednoznacznej przyczyny tak ogromnego wzrostu rodzinnych nielegalnych przekroczeń południowej granicy USA. Z danych wyczytać można, że zdecydowana większość migrantów pochodzi z Salwadoru, Hondurasu, Gwatemali, Nikaragui i Meksyku. Powody ich decyzji nie zmieniają się od lat. To wszechobecna przestępczość zorganizowana, pozwalająca gangom i kartelom na niekiedy niekwestionowane rządzenie całymi połaciami kraju, ale też bieda, brak perspektyw rozwoju ekonomicznego, niski poziom oświaty czy służby zdrowia.

Migrujące rodziny mogą też decydować się na wspólne przekroczenie granicy z obawy na zmieniającą się sytuację w samych USA. Nie wiadomo bowiem, w którym kierunku pójdzie zapowiadana przez Trumpa reforma systemu imigracji. Obecny prezydent walczy z przybyszami od samego początku kadencji, wprowadzając słynny zakaz wjazdu dla obywateli krajów z muzułmańską większością populacji czy kończąc rządową ochronę przed deportacją dla urodzonych już w USA dzieci nielegalnych imigrantów, tzw. Marzycieli.

Fakt 5. Amerykańskiego problemu na granicy mur nie rozwiąże

Na drodze do zaostrzenia polityki imigracyjnej stanie teraz zdominowana przez demokratów Izba Reprezentantów. Ci ostatni dali już odpór Trumpowi w kwestii budowy granicznego muru. Będą też zapewne walczyć o prawa przetrzymywanych przez pograniczników migrantów, wśród których znajdują się osoby ubiegające się o azyl. To tykająca bomba, bo w tej chwili w tymczasowych aresztach imigracyjnych przebywa ponad 50 tys. osób. W niektórych stanach kolejki w sądach imigracyjnych są tak długie, że na rozpatrzenie swoich spraw uchodźcy czekają nawet do dziewięciu miesięcy.

Niewiele w tej sytuacji pomógłby również wspominany mur. Jego budowa trwałaby co najmniej kilkadziesiąt miesięcy. W tym czasie liczba osób nielegalnie przekraczających granicę wzrosłaby niemal na pewno. Bez zrozumienia, że problem jest głęboko systemowy i zahacza zarówno o amerykańską politykę wewnętrzną, jak i zagraniczną, negatywnego trendu na południowej granicy odwrócić się nie uda.

Czytaj także: Jak konflikt o mur nadal sparaliżował Stany Zjednoczone

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Dlaczego książki drożeją, a księgarnie upadają? Na rynku dzieje się coś dziwnego

Co trzy dni znika w Polsce jedna księgarnia. Rynek wydawniczy to materiał na poczytny thriller.

Justyna Sobolewska, Aleksandra Żelazińska
18.04.2024
Reklama