Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Izba Gmin za opóźnieniem brexitu. Co dalej?

Rząd Theresy May zamierza w przyszłym tygodniu jeszcze raz poprosić Izbę Gmin o zgodę na umowę brexitową. Rząd Theresy May zamierza w przyszłym tygodniu jeszcze raz poprosić Izbę Gmin o zgodę na umowę brexitową. EAST NEWS
Londyn może jednostronnie wyłącznie odwołać brexit lub wyjść z UE bez żadnej umowy. Ale do odroczenia rozwodu, który miałby dokonać się w uporządkowany sposób, trzeba zgody wszystkich krajów Unii. A to nie jest przesądzone.

Izba Gmin odrzuciła w tym tygodniu projekt umowy brexitowej wynegocjowany z UE jesienią 2018 r., a także opcję wyjścia bez żadnej umowy, co byłoby nadzwyczaj kosztowne dla Brytyjczyków, a i szkodliwe dla unijnej gospodarki. W czwartek Izba Gmin przegłosowała uchwałę, zgodnie z którą rząd Theresy May ma poprosić resztę UE o odroczenie brexitu. To na razie decyzja niewiążąca prawnie, która po jednomyślnej zgodzie wszystkich krajów wspólnoty powinna być przełożona na poprawkę do brytyjskiej ustawy brexitowej, w której datą rozwodu pozostaje 29 marca.

Czytaj także: Brytyjski plan B na brexit? Zupełnie jak plan A

Theresa May jeszcze raz zwróci się do UE

Rząd May zamierza w przyszłym tygodniu jeszcze raz poprosić Izbę Gmin o zgodę na umowę brexitową (o ile na ponowne głosowanie nad tym samym tekstem zezwoli spiker parlamentu). Jeśli tym razem umowa przejdzie, to Londyn – zgodnie z czwartkową decyzją Izby Gmin – powinien zwrócić się do Unii o przesunięcie brexitu na 30 czerwca. Takie „odroczenie techniczne” dałoby Brytyjczykom czas na przyjęcie odpowiednich ustaw brexitowych i pełną ratyfikację umowy.

Bruksela jest na to gotowa i przywódcy UE na swym szczycie w najbliższy czwartek prawie na pewno zgodziliby się na „odroczenie techniczne”. Jedyna kontrowersja mogłaby dotyczyć konkretnej daty. Prawnicy Rady Europejskiej przekonują, że skoro Parlament Europejski nowej kadencji zbiera się 2 lipca, to mimo majowych eurowyborów można wyznaczyć brexit na czerwiec. Z kolei Komisji Europejska (ale i prawnicy Bundestagu) przekonują, że jeśli Londyn nie zamierza organizować eurowyborów, to z brexitem trzeba zdążyć przed 23 maja.

Kiedy rozwód Londynu z Brukselą i jakie są szanse na drugie referendum

May ma nadzieję, że spora część twardych brexitowców, która dotąd głosowała przeciw obecnej umowie brexitowej, zmieni w przyszłym tygodniu zdanie ze strachu przed długim odroczeniem rozwodu i przed ewentualnym powtórnym referendum (Izba Gmin odrzuciła w czwartek poprawkę o referendum, ale to nie jest miarodajne, bo większość jego zwolenników była przeciw lub wstrzymała się od głosu tylko ze względów proceduralno-taktycznych). Wprawdzie rachuby May, że brexitowcy przedłożą niepodobającą im się formę brexitu nad brak brexitu, bardzo zawiodły w tym tygodniu. Ale pani premier nie rezygnuje.

Niektórzy unijni dyplomacji podejrzewają, że sprytną pomocą dla May w straszeniu twardych brexitowców był czwartkowy wpis twitterowy Donalda Tuska wzywający do gotowości na długie odroczenie brexitu. A raczej na pewno taki taktyczny charakter miały wcześniejsze przecieki z Komisji Europejskiej o jakoby trwających przygotowaniach UE do odsunięcia brexitu aż na koniec 2020 r.

Czytaj także: Brexit dopiero z początkiem 2021 r.? Scenariusze

A jeśli jeszcze raz odrzucą umowę brexitową?

Jednak prawdziwa przedbrexitowa jazda bez trzymanki zacznie się, jeśli brytyjski parlament w przyszłym tygodniu znów odrzuci umowę brexitową. W czwartkowej uchwale Izba Gmin „przyjmuje do wiadomości”, że w takim przypadku przywódcy UE na najbliższym szczycie zechcą poznać jasny cel ewentualnego odwleczenia brexitu, nim udzielą zgody i ewentualnie określą czas odroczenia.

Szkopuł w tym, że to pierwszy od dawna przypadek w negocjacjach, kiedy stanowisko Unii nie jest w pełni przewidywalne. Odmienne pomysły sygnalizują różne instytucje UE, różne kraje, a nawet różne partie w koalicjach rządzących w Europie.

Londyn, zgodnie z grudniowym orzeczeniem Trybunału w Luksemburgu, może jednostronnie odwołać brexit, ale obecnie mało kto spodziewa się tego po rządzie May. Londynowi pozostają rokowania co do odwleczenia rozwodu.

Czy UE powinna zgodzić się na kilkutygodniowe odroczenie?

Tak stosunkowo niewielkiego ustępstwa wobec Londynu trudno będzie odmówić, ale z drugiej strony groziłoby Unii przedłużeniem bezsensownego maratonu brexitowego, którego finałem i tak stałby się rozwód bez umowy. Czy zgodzić się na kilka miesięcy odroczenia, a może aż do końca tego roku? To oznaczałoby konieczność przeprowadzenia eurowyborów w Wielkiej Brytanii i dziwaczną z politycznego punktu widzenia obecność brytyjskiego premiera w Brukseli m.in. podczas negocjacji wieloletniego budżetu UE na okres 2021–27 i przy wyborach nowych szefów instytucji UE jesienią 2019 r. Ale zarazem dawałoby Brytyjczykom szanse na przedterminowe wybory do Izby Gmin albo powtórne referendum.

A może odroczyć brexit aż do końca 2020 r.? To dałoby Londynowi jeszcze więcej czasu na przemyślenie rozwodu z Unią. Ale z drugiej strony narażałoby resztę Unii na wciągnięcie w permanentny brytyjski kryzys brexitowy.

Odpowiedź Unii na powyższe pytania (o ile May nie wygra ponownego głosowania w sprawie umowy brexiowej) będzie wykuwać się w najbliższych dniach, a może dopiero podczas szczytu UE w najbliższy czwartek.

Potrzebna koalicja na rzecz nowej wersji brexitu

Prezydent Francji Emmanuel Macron uchodzi w tej sprawie za jastrzębia, a z kolei Berlin (a w nim socjaldemokraci bardziej niż chadecy) – za stolicę znacznie łagodniejszą wobec May. Polska trzyma się unijnej jedności w sprawie brexitu, ale w sprawie odroczenia będzie na pewno popierać decyzje jak najprzychylniejsze Londynowi.

Możliwe, że jednym z głównych pomysłów na szczycie będzie zgoda na kilkumiesięczne „strategiczne odroczenie” brexitu, ale połączone z politycznymi gwarancjami Londynu, że nie wykorzysta tego czasu na kolejne przegrywane głosowania w Izbie Gmin, lecz na przedterminowe wybory, referendum lub sklejenie ponadpartyjnej koalicji na rzecz nowej wersji brexitu.

Umowa brexitowa nie jest do renegocjacji, ale UE jest gotowa na zmiany w dołączonej do niej „deklaracji politycznej”. W tym dokumencie można by zapowiedzieć tak bliskie pobrexitowe relacje prawno-gospodarcze z Unią, że w ogóle nie zaszłaby potrzeba stosowania specjalnych rozwiązań (backstopu) dla uniknięcia kontroli granicznych między Irlandią i Irlandią Północną, o które brexit rozbija się teraz w Izbie Gmin.

Unia obawia się brytyjskich podziałów. Jakie będą tego skutki?

Jednak nad dyskusją UE o odroczeniu rozwodu z Londynem będzie wisieć pytanie, czy aby na pewno ponowne referendum bądź wybory w Wielkiej Brytanii przyniosłyby nowe rozstrzygnięcia co do brexitu. A co ważniejsze, nad szczytem UE będzie ciążyć – to nowość w porównaniu do debat sprzed zaledwie kilku miesięcy – niechęć części krajów UE do zatrzymania Brytyjczyków w Unii.

Skala, a także szalenie zideologizowany charakter podziałów w sprawie UE, co ujawniły głosowania w Izbie Gmin, wręcz przestraszyły część polityków Unii. Z lęku, że skonfliktowany Londyn paraliżowałby UE, chcą wynegocjować z Brytyjczykami umowę o bardzo ścisłych relacjach polityczno-gospodarczych, ale już tylko jako z krajem nieczłonkowskim.

Czytaj także: Czy będzie drugie referendum w sprawie brexitu?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama