Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Zapomnijmy o impeachmencie Trumpa

Impeachment to decyzja stricte polityczna. Impeachment to decyzja stricte polityczna. Fibonacci Blue / Flickr CC by SA
Demokratyczna przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi odrzuciła jako politycznie szkodliwy pomysł impeachmentu Donalda Trumpa, mimo że prezydenta podejrzewa się o poważne przestępstwa, zagrożone karami długoletniego więzienia.

W najbliższym czasie prokurator specjalny Robert Mueller ogłosi wyniki swego śledztwa, które miało wykazać, czy Donald Trump albo jego współpracownicy koordynowali z Rosją jej działania, aby pomóc mu wygrać wybory w 2016 r., i czy prezydent wywierał presję, aby zaniechać dochodzenia prawdy w tej sprawie. Równolegle prokuratorzy w Nowym Jorku badają zarzuty wykroczeń finansowych Trumpa z czasów jego biznesowej kariery, kiedy oskarżano go o fałszowanie danych bankowych, zawyżanie dochodów i stanu majątkowego, aby uzyskać kredyty, unikać płacenia podatków i być może nawet prać pieniądze. Odpryskiem śledztwa Muellera jest wątek opłat dla kobiet za ich milczenie na temat romansów z Trumpem, które to płatności, dokonywane krótko przed wyborami, mogły naruszać przepisy o finansowaniu kampanii wyborczych.

Czytaj także: Trump na drodze do prezydentury imperialnej

Impeachment bez szans

Na impeachment, czyli próbę usunięcia prezydenta z urzędu przez Kongres, naciskają politycy lewego skrzydła Partii Demokratycznej. Ma ona teraz większość w Izbie Reprezentantów i mogłaby wszcząć odpowiednią procedurę w tym kierunku, począwszy od wniosku o postawienie mu zarzutów (tzw. artykułów impeachmentu) w komisji wymiaru sprawiedliwości Izby. Lewica demokratów rośnie w siłę i ma poparcie partyjnych „dołów” w wielu stanach. Zwolennicy impeachmentu argumentują, że od czasów Richarda Nixona nie było prezydenta, na którym ciążą tak poważne zarzuty, i jeśli Kongres będzie je ignorować, sprzeniewierzy się swoim konstytucyjnym obowiązkom kontroli władzy wykonawczej, stwarzając niebezpieczny precedens. Pelosi jednak oświadczyła, że „nie warto” decydować się na impeachment. Zgadza się z nią cały partyjny establishment. Ich argument: lepiej poczekać na wybory w 2020 r. i skrócić rządy Trumpa w demokratycznym głosowaniu.

Przewodnicząca Izby i jej stronnicy mają rację. Jeżeli oczekiwany raport Muellera nie przyniesie sensacyjnych rewelacji, np. twardych dowodów zmowy Trumpa czy jego doradców z Rosjanami albo prób zduszenia śledztwa w tej sprawie, czyli choćby kompromitujących nagrań – a jak na razie nic na to nie wskazuje – nie ma szans, by impeachment zakończył się „skazaniem”, tj. odsunięciem od władzy.

Zakładając, że w Izbie Reprezentantów wszyscy demokraci będą za impeachmentem głosować – co zresztą nie jest pewne – wniosek o zarzutach przeciw prezydentowi przejdzie w komisji i na plenum Izby, bo tam wystarczy zwykła większość głosów. Potem jednak artykuły impeachmentu trafiają do Senatu, gdzie orzeczenie „winny”, równoznaczne z usunięciem z urzędu, wymaga już większości dwóch trzecich głosów. W Senacie republikanie mają wciąż liczebną przewagę. Zupełnie się nie zanosi, by zwrócili się przeciw Trumpowi.

Trump jak Nixon?

Nie można liczyć – znowu zakładając, że nie wydarzy się coś nadzwyczajnego – że powtórzy się historia z lat 1973–74, kiedy GOP porzuciła zagrożonego impeachmentem Nixona, oskarżanego o łamanie konstytucji, co w obliczu nieuchronnej porażki skłoniło go do podania się do dymisji. Za Trumpem republikanie wciąż stoją murem – popiera go ok. 90 proc. wyborców zarejestrowanych w tej partii (odsetek wzrósł nawet w ostatnim okresie) i ich reprezentanci w Kongresie wolą słuchać głosu ludu. Gdyby zatem demokraci zaryzykowali procedurę impeachmentu, narażą się, że w Senacie Trump zostanie „uniewinniony”. Byłby to jego triumf, tak jak w wypadku Clintona, który w 1999 r. wygrał proces w Kongresie – jego notowania potem wzrosły. Trump także, w razie podobnego sukcesu, zostałby uznany za męczennika bezzasadnie nękanego przez wrogów.

Rzecz w tym, że impeachment to decyzja stricte polityczna. O tym, co jest, jak to formułuje konstytucja USA, „poważną zbrodnią lub wykroczeniem” zasługującym na usunięcie ze stanowiska, decydują nie sądy, a ustawodawcy na Kapitolu. Czyny określone jako naruszające prawo przez sędziów mogą nie być tak zakwalifikowane przez legislatorów. I odwrotnie – za impeacheable offense, przestępstwo wymagające pozbawienia prezydenta władzy, Kongres może uznać coś, co nawet nie musi być przestępstwem w rozumieniu kodeksu karnego, ale np. zagrażać bezpieczeństwu lub interesom państwa.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną