Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Trump chce radykalnie zreformować imigrację

Imigracja będzie jednym z czołowych wątków kampanii przed wyborami w 2020 r. Imigracja będzie jednym z czołowych wątków kampanii przed wyborami w 2020 r. Phil Roeder / Flickr CC by 2.0
Dlaczego prezydent USA znowu rozwścieczył demokratów, którzy wprost oskarżają go o rasizm?

Donald Trump przedstawił od dawna anonsowany plan reformy amerykańskiego systemu imigracyjnego. W części dotyczącej imigracji nielegalnej zawiera on znane już zapowiedzi uszczelnienia granic, nasilenia deportacji i ograniczenia możliwości uzyskania azylu w USA. Ciekawsze, bo nowe, są propozycje zmian modelu imigracji legalnej. Plan nie ma obecnie szans na realizację, ponieważ demokraci natychmiast go odrzucili, a w Kongresie kontrolują agendę obrad. Sporo jednak ryzykują, bo wiele pomysłów prezydenta jest popularnych i może zyskać poparcie politycznego centrum Ameryki.

W jaki sposób Trump chce reformować imigrację

Plan Trumpa przewiduje przełomową zmianę kryteriów przyznawania wiz imigracyjnych. Dziś przeważająca większość obcokrajowców (ok. 60 proc.) wpuszczana jest na stałe do USA na zasadzie łączenia rodzin, a tylko kilkanaście procent z racji wykształcenia lub kwalifikacji zawodowych, ale prezydent chce odwrócić te proporcje, tak aby preferowanym kryterium przyjęć były „zasługi” (merit) albo raczej potencjalna wartość cudzoziemca dla amerykańskiej gospodarki.

Podobny system obowiązuje np. w Kanadzie, kraju tradycyjnie otwartym na imigrantów – argumentował Trump – a tymczasem praktykowana w USA chain immigration, migracja „łańcuchowa”, prowadzi do tego, że kraj zalewany jest masami biedaków, bez studiów czy kwalifikacji, którzy przybywają tylko dzięki temu, że są spokrewnieni, często całkiem luźno, z już osiadłymi tam swoimi ziomkami. Trump nie dodał, że ma oczywiście na myśli Latynosów, których nie ceni. Podkreślił tylko, że wykształceni imigranci będą zarabiać dużo więcej niż obecni.

Plan odwrócenia proporcji na korzyść edukacji przewiduje także zniesienie loterii wizowej, wcześniej już przeznaczonej przez Trumpa do likwidacji. Ważną częścią planu jest również postulat, by kandydaci do amerykańskiego obywatelstwa mieli obowiązek nie tylko zdania testu na znajomość historii i konstytucji USA, czego się już wymaga, lecz także nauczenia się angielskiego. Sygnalizuje to zamiar odejścia od modelu multi-kulti w kierunku modelu asymilacyjnego – popieranego nie tylko przez ksenofobicznych fanów Trumpa, ale i wielu innych Amerykanów obawiających się bałkanizacji kraju.

Czytaj także: Jak żyją nielegalni amerykańscy imigranci

Plan podszyty rasizmem?

Czołowi demokratyczni politycy oświadczyli, że plan prezydenta byłby dead on arrival, czyli „martwy na wejściu”, gdyby stał się projektem ustawy Kongresu. Wytknęli mu przede wszystkim, że nie mówi nic o losie „dreamersów”, tj. młodych nielegalnych imigrantów, którzy przybyli do USA jako dzieci z rodzicami, ale wychowali się już tam, czują się Amerykanami i należałoby zalegalizować ich pobyt, gdyż nie naruszyli prawa jako dorośli. Trump jednak boi się zgody na amnestię dla nich, gdyż to czerwona płachta na byka dla jego twardego, natywistycznego elektoratu.

Eksperci zwracają uwagę, żeby nie przesadzać z preferencjami dla imigrantów wykształconych, bo gospodarce amerykańskiej bardzo potrzebni są także cudzoziemcy bez większych kwalifikacji, do prac w rolnictwie, na budowach i w prostych usługach. Demokratyczna przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi skrytykowała samo nazwanie kryteriów wykształcenia i kwalifikacji kryteriami „zasług”, uznając to za wyraz wywyższania się, sugestii, że robotnik to coś gorszego niż profesor. A inny czołowy demokrata na Kapitolu Steny Hoyer zarzucił wprost Trumpowi, że jego plan podszyty jest rasizmem.

Demokratów można zrozumieć, bo ich wyborcy to w znacznej części potężne lobby Latynosów i Afroamerykanów. Ale muszą uważać i czym prędzej przedstawić swój własny plan reformy. Są tu jednak w kłopocie – trudno im będzie go sformułować, bo radykalna lewica w partii tak gwałtownie potępia wszelkie prezydenckie propozycje uszczelnienia granic, że oskarżenia Trumpa, iż demokraci „chcą otwartych granic i chaosu bezprawia” – jak powiedział w czwartek – mogą znaleźć zrozumienie, a może nawet aprobatę w szerokich kręgach amerykańskiego społeczeństwa. Czy zdobędą się na plan nie tylko zgodny ze szczytnymi ideałami i tradycjami Ameryki, lecz także praktyczny i odwołujący się do pragnienia spójności amerykańskiego społeczeństwa? W każdym razie imigracja będzie jednym z czołowych wątków kampanii przed wyborami w 2020 r. i Trump ma nadzieję, że jego plan pomoże mu wygrać walkę o reelekcję.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną