Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Parlament Europejski rozdrobniony po wyborach

Parlament Europejski Parlament Europejski European Parliament / Flickr CC by 2.0
Pierwszy raz w historii dwie największe partie Parlamentu Europejskiego – chadecy i socjaliści – nie zajmą ponad połowy miejsc w izbie.

By utworzyć większość, dotychczasowi hegemoni będą musieli podzielić się wpływami w Unii z którymś z mniejszych ugrupowań. Zgodnie z zapowiedziami „Polityki” antyunijne stronnictwa zyskały posłów, ale nie tylu, by wpłynąć na pracę Parlamentu Europejskiego.

Eurosceptycy na marginesie Parlamentu Europejskiego

I już. Po tygodniach kampanii bardziej populistycznej niż merytorycznej, skupionej raczej na tematach wewnętrznej polityki państw członkowskich niż toczącej się wokół spraw unijnych, Europejczycy wybrali 751 posłów do Parlamentu Europejskiego.

Jak miało być? Brexit, przegrupowanie antyunijnej prawicy, polaryzacja sceny politycznej i szereg nierozwiązanych kryzysów miały przyciągnąć rekordowe liczby wyborców do urn. W większości mieli to być wyborcy chcący pokazać UE żółtą kartkę.

A jak było? Gdy o godz. 23 w niedzielę zakończyły się ostatnie głosowania, stało się jasne, że wielkiej rewolucji nie będzie. Według badań exit poll następny europarlament podzieli się następująco: 165 miejsc dla chadeków (Europejska Partia Ludowa, EPL), 141 dla socjalistów (Socjaliści i Demokraci, S&D), 115 dla centroliberałów (ALDE i En Marche!), 75 dla Zielonych, 42 dla skrajnej lewicy. Po prawej stronie partia konserwatystów (EKR), do której należy PiS, zdobyła 57 mandatów, a antyunijne mutacje skrajnej prawicy – 103 miejsca. Wynik ten pozostawi eurosceptyków na marginesie Parlamentu Europejskiego.

Czytaj także: Czym zajmuje się europarlament

Polskie wybory a skład Parlamentu Europejskiego

Mimo zwycięstwa nie jest to dobry wynik dla EPL, która wprowadzi aż o 56 przedstawicieli mniej niż ostatnio. Słabsi będą też socjaliści (o 50 posłów), skrajna lewica (o trzech posłów) i EKR (o 13 posłów). Zyskają przede wszystkim liberałowie (48 mandaty więcej), partie antyunijne i eurosceptyczne (18 mandatów więcej) i Zieloni (25 mandatów więcej).

Frekwencja w Unii wyniosła ok. 51 proc., o ponad 8 pkt proc. więcej niż w 2014 r. i najwięcej od 20 lat. Najpoważniejszą zmianą, którą wywołają wyniki wyborów, będzie konieczność poszerzenia koalicji większościowej w izbie. Po raz pierwszy w historii EPL i S&D wspólnymi siłami nie uzyskały większości.

Na wyniki wyborów trzeba patrzeć wielopoziomowo. W Polsce wygrało Prawo i Sprawiedliwość, które nieznacznie wyprzedziło Koalicję Europejską. Jednak z perspektywy Brukseli zdecydowanym zwycięzcą głosowania nad Wisłą jest europarlamentarna frakcja EKR. To dlatego, że jej szeregi zasilą wszyscy posłowie wybrani z list PiS, a deputowani Koalicji rozejdą się po kilku ugrupowaniach w PE – ci z PO i PSL trafią do chadeków (EPL), a politycy SLD dołączą do Socjalistów, najpewniej razem z deputowanymi Wiosny.

Czytaj także: Skąd się bierze siła populistów

Łakome kąski w Unii Europejskiej

Po wyborach w Strasburgu i Brukseli zbierze się parlament rozdrobniony, podzielony na kilka frakcji o zbliżonej sile. Chadecy i socjaliści będą musieli szukać poparcia dla własnych pomysłów wśród posłów innych partii. W tym celu mogą zaprosić do koalicji któreś z mniejszych ugrupowań – w tej chwili najbliżej tego są centroliberałowie. Ceną, jaką EPL i S&D musiałyby zapłacić za poszerzenie koalicji, byłby podział wpływów w Brukseli z nowym sojusznikiem. Parlament bezpośrednio lub pośrednio kontroluje wybór przewodniczącego Komisji Europejskiej (obecnie Jean-Claude Juncker, EPL) i wszystkich komisarzy, w tym szefa unijnej służby zagranicznej (obecnie Federica Mogherini, S&D).

W najbliższych miesiącach rozpoczną się też dyskusje wokół podziału stanowisk w prezydium samego PE, w tym mianowania przewodniczącego izby, którym obecnie jest Antonio Tajani (EPL). Równolegle będą się toczyć negocjacje na temat zmiany na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Późną jesienią fotel zwolni Donald Tusk (EPL) i choć PE formalnie nie ma wpływu na wybór jego zastępcy, to negocjacje szefów państw i rządów na pewno nie będą oderwane od tego, jak europarlament podzieli pozostałe najbardziej łakome kąski w UE.

Czytaj też: Co łączy nas z innymi narodami UE? Wyniki sondażu

Dane pochodzą z oficjalnych wyników wyborów, badań exit poll i prognoz badaczy Parlamentu Europejskiego w 28 krajach członkowskich. Mogą się jeszcze zmienić.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną