Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Putin znów opowiada bajkę o Rosji

„Linia bezpośrednia” z udziałem Władimira Putina „Linia bezpośrednia” z udziałem Władimira Putina Alexey Nikolsky / Forum
Żyjący mitem o oblężonej twierdzy Putin co roku opowiada Rosjanom tę samą bajkę, w której to oni są najsilniejsi, najmądrzejsi i najsprytniejsi i z tego powodu przez wszystkich znienawidzeni. A później wyłącza telewizor.

Doroczny spektakl, którego głównym bohaterem jest Władimir Putin, dobiegł końca. 17. odsłona „Linii bezpośredniej”, podczas której teoretycznie każdy mieszkaniec Rosji może zadać pytanie prezydentowi, trwała ponad cztery godziny. Przeciętny widz prokremlowskich kanałów miał szansę w zintensyfikowanej formie „przekonać się”, że Rosja widziana na ekranie jest „prawdziwsza”, ale niemal pod każdym względem inna od tej za oknem.

Czytaj także: Do Moskwy wróciła doktryna Breżniewa

Topnieje publiczność i poparcie dla Putina

Z roku na rok oglądalność „Linii bezpośredniej” maleje, podobnie jak poparcie dla prezydenta. Mimo manipulacji prokremlowskiego WCIOM (Ogólnorosyjskiego Centrum Badania Opinii Publicznej), zapewnień, że Putin cieszy się ponad 70-proc. poparciem, a program będzie oglądać co najmniej 80 proc. obywateli, sytuacja przedstawia się zgoła inaczej. Trudno nagiąć sondaże tak, by zadowoliły prezydenta, ale i przystawały do rzeczywistości.

Kilkumilionowa pula pytań sprzed kilku lat, kierowanych do Władimira Władimirowicza w dużej mierze przez scenarzystów, ale też wierzących w ideę „Linii bezpośredniej” obywateli, to dzisiaj już tylko pieśń przeszłości. Miliony zredukowały się do, według różnych źródeł, kilkuset tysięcy, w porywach miliona pytań.

O dziwo zabrakło tych, na które najtrudniej byłoby odpowiedzieć, zachowując pozory polityka „bliskiego ludowi”, a które w ostatnim czasie interesują Rosjan najbardziej. Putin nie musiał więc wyjaśniać ani składać deklaracji w sprawach takich jak poligony śmieciowe w obwodzie archangielskim, przeciw którym protestują tysiące osób w kraju, brutalne zatrzymania i nieuzasadniona przemoc policji podczas marszu w obronie dziennikarza Iwana Gołunowa 12 czerwca ani przedłużającego się aresztu domowego amerykańskiego inwestora Michaela Calveya, założyciela i partnera Baring Vostok, jednego z największych i najstarszych zachodnich funduszy w kraju.

Lepszy Trump niż Zełenski

Nie zabrakło zaś tradycyjnych żartów, sarkastycznych uwag na temat prezydenta Ukrainy, a także wyraźnego stawiania granic w kwestiach, w których – jak obywatelom mogło się przez chwilę wydawać – społeczeństwo jest w stanie coś zmienić. Putin stanowczo bowiem podkreślił, że paragraf 228, nazywany „narkotykowym”, uważanym za najniebezpieczniejszy w całym kodeksie karnym ze względu na skłonność służb do urządzania prowokacji – nie zostanie zliberalizowany. Prezydent rozwiał więc nadzieje tych, którzy uwierzyli, że przypadek Gołunowa i próba podrzucenia mu narkotyków staną się kamieniem milowym w walce o poprawę losu więźniów politycznych.

Prezydent wyraził również swój stosunek do niektórych przywódców innych państw. Pozostaje w dobrych relacjach z Łukaszenką, z którym, jak przypomniał, od lat prowadzi nieefektywne rozmowy o wprowadzeniu wspólnej waluty i unii dwóch państw.

Nie zanosi się za to na poprawę stosunków z Ukrainą. Putin kilkakrotnie wypowiadał się o Wołodymirze Zełenskim, chwaląc jego zdolności aktorskie, za to mocno krytykując te polityczno-dyplomatyczne: „Jeśli to, co robił wcześniej, można było nazwać komedią, to teraz mamy do czynienia z tragedią”. Według Putina Zełenski nie dotrzymuje obietnic, tylko realizuje zupełnie inny program, pogarszając sytuację w Donbasie.

Zaskakująco dobrze wypowiedział się za to o Donaldzie Trumpie. Mimo uwag, że stosunki rosyjsko-amerykańskie już dawno nie były w tak złej kondycji, Putin uważa, że z obecnym prezydentem USA „jest o czym porozmawiać”, i zapewnił o otwartości na dialog, dodając szybko, że „będzie równa otwartości amerykańskiej”.

Czytaj także: Trumpowi ufa na świecie mniej osób niż Putinowi

Czy Rosja dąży do wojny?

Prowadzący i blogerzy nie pominęli też kwestii sankcji nałożonych na Rosję, które dzisiaj zostały przedłużone na kolejny rok. Z wypowiedzi prezydenta wynika, że Kreml nie zamierza zmieniać z tego powodu swojej polityki. Podkreślił, że oskarżanie Rosji o okupowanie Donbasu jest „zupełną brednią”, a najbardziej stratna jest nie Rosja, lecz Unia Europejska.

Na sankcjach nie zakończył się temat wojny. Zaniepokojeni obywatele pytali, dlaczego tak duże środki z budżetu poświęca się na armię i technikę wojskową, a także czy oznacza to, że Rosja przygotowuje się do wojny. Rozbawiony Putin odpowiedział najpierw przysłowiem: „Jeżeli nie karmi się własnej amii, z czasem trzeba karmić cudzą”, a następnie wyjaśnił, że Rosja, w przeciwieństwie do USA, nie jest liderem, jeśli chodzi o finansowanie wojska. Zajmuje dopiero siódme miejsce. Ale pod względem potęgi i siły sprzętu – twierdzi Putin – bezwzględnie pierwsze.

Czytaj także: Ukraina wystąpiła przeciwko Rosji w Hadze

Nie gniewajcie się na Putina

Ciekawym momentem było kontrowersyjne pytanie o partię Jedna Rosja, z której prezydent się wywodzi. Kiedy na ekranie wyświetliło się pytanie: „Dokąd prowadzi nas ta banda patriotów z Jednej Rosji?”, Putin zajął pozycję moralizatorską, tłumacząc, że tylko dojrzali ludzi biorą odpowiedzialność za to, co dzieje się w kraju. Stwierdził też, że osoby, które sprawowały rządy w latach 90., doprowadziły kraj do bardzo trudnej sytuacji gospodarczej i finansowej.

Problemami, które dotyczą większości społeczeństwa i świadczą o niewydolności systemu, Putin nie lubi się zajmować, a już zwłaszcza w programach na żywo. Zbagatelizował problem najniższej krajowej. Radził, by osoby, które zarabiają jej równowartość, upewniły się, czy nie pracują na pół etatu. Zbył irytację tych, którym nie podobają się niebotycznie wysokie pensje urzędników. Przeprosił za posługiwanie się „średnimi liczbami” i prosił, by Rosjanie, którzy zarabiają mniej, nie gniewali się na niego z tego powodu.

Podkreślił też, że korupcja w kraju jest zjawiskiem marginalnym. I z miejsca zaczął rozwiązywać problem rodziny uchodźców z Donbasu, która stara się o rosyjskie obywatelstwo, ale nie spełnia wszystkich warunków. Wydał polecenia kilku urzędnikom i obiecał poprawę ogólnego standardu życia w kraju. Kiedy? Tego nie wiadomo.

Czytaj także: Putinowi spada, a Rosji od tego nie rośnie

Rosjanie wyłączają telewizor

Tegoroczna „Linia bezpośrednia” nie różniła się specjalnie od poprzednich. Wystąpił w niej lubiący swoją pozycję i władzę człowiek, który na pytania o budzące niepokój i sugerujące obowiązywanie władzy autokratycznej przepisy, takie jak ten zakładający możliwość izolacji internatu czy o „szacunku wobec władzy” – reagował uśmiechem i zapewnieniami, że celem jest tylko wykluczenie ewentualnych wpływów z zewnątrz, wzmocnienie jedności i narodowej siły. Po czterech godzinach opowieści o rosyjskiej „zamkniętej twierdzy”, której głównym celem jest odparcie ataków USA i Europy, Rosjanie wyłączyli telewizory i wrócili do „prawdziwej rzeczywistości”.

Czytaj także: Wszystkie troski prezydenta Rosji

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną