Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Iran gra ostrzej w sprawie porozumienia nuklearnego

Jeśli USA i ich europejscy sojusznicy nie rozluźnią sankcji, Iran będzie wzbogacał uran, aż będzie go można wykorzystać do produkcji broni atomowej. Jeśli USA i ich europejscy sojusznicy nie rozluźnią sankcji, Iran będzie wzbogacał uran, aż będzie go można wykorzystać do produkcji broni atomowej. Nazanin Tabatabaee / Forum
Republika Islamska w odpowiedzi na sankcje USA zapowiada dalsze wzbogacanie uranu i liczy, że wytrzyma presję, a odmawiając Trumpowi sukcesu dyplomatycznego, przyczyni się do jego porażki w przyszłorocznych wyborach.

Mimo jednostronnego wypowiedzenia przez Donalda Trumpa porozumienia nuklearnego z Iranem z 2015 r. (tzw. JCPOA) irański rząd długo uznawał je za obowiązujące i spełniał jego warunki, nie chcąc eskalować konfliktu. W niedzielę jednak ogłosił, że przekroczy dopuszczalny w układzie limit wzbogacania uranu – 3,67 proc. – i jeśli USA i ich europejscy sojusznicy nie rozluźnią sankcji, będzie stopniowo zbliżał się do bariery 90 proc., kiedy tak wzbogacony uran można już wykorzystać do produkcji broni atomowej.

Zapowiedział również przekroczenie dozwolonego porozumieniem limitu 300 kg posiadanych zapasów uranu i limitu 5060 wirówek pracujących nad jego wzbogacaniem. W odpowiedzi sekretarz stanu USA Mike Pompeo oświadczył, że krok ten doprowadzi do „dalszej izolacji i sankcji” wobec reżimu w Teheranie.

Czytaj także: Trzy liczby do wojny z Iranem

Trump bez alternatywy dla JCPOA

Trump zerwał porozumienie wynegocjowane z Iranem przez prezydenta Obamę, sojuszników USA, Rosję i Chiny, nazywając je „najgorszym” z możliwych. Układ był daleki od doskonałości – odsuwał tylko ewentualne uzbrojenie się reżimu ajatollahów na mniej więcej rok i miał automatycznie wygasnąć za 12–15 lat. Nie przewidywał także szczelnego systemu weryfikacji jego przestrzegania przez Iran. Na jakiś czas zamrażał jednak prace nad irańskim programem – który według Teheranu służy wyłącznie celom pokojowym – a wywiad USA jeszcze w styczniu br. przyznawał, że reżim wypełniał jego postanowienia. A co najważniejsze, Waszyngton nie przedstawił sensownej alternatywy dla JCPOA, a to, co zrobił, grozi eskalacją konfliktu mogącego przybrać formy militarne.

Prof. Douglas Irwin: Jaką Trump ma strategię w swojej wojnie handlowej, co jeszcze planuje i czym to grozi?

Sankcje zaszkodzą czy pomogą ajatollahom?

Trump utrzymuje, że przywracając sankcje, pragnie zmusić Iran do negocjacji nad nowym układem, który poza kwestiami broni atomowej powstrzymałby Iran przed inną działalnością szkodzącą interesom USA i pokojowi na Bliskim Wschodzie, jak sponsorowanie terroryzmu oraz wspieranie szyickich bojówek i milicji w Syrii, Iraku i Jemenie. Sankcje USA boleśnie uderzają w irańską gospodarkę, ale jednocześnie umożliwiają reżimowi mobilizację społeczeństwa wokół rządu, w którym umocnili się twardogłowi, z najwyższym przywódcą religijnym ajatollahem Alim Chameneim na czele, od początku sceptyczni co do porozumienia z 2015 r.

Podkreślają oni, że nie będą rozmawiać pod presją gróźb i sankcji – i widać, że chodzi tu także o prestiż władzy, która odwołuje się do narodowego honoru, i uważa, że nie może ulec „wielkiemu szatanowi” – Ameryce. Poza tym Iran wciąż nie jest całkowicie izolowany, gdyż europejscy sygnatariusze porozumienia nadal uznają je za ważne i podtrzymują gospodarkę Republiki Islamskiej przy życiu. Ociągają się z przywróceniem sankcji, a od 29 czerwca zaczęły handlować z Iranem w systemie wymiany naturalnej (np. Instex), bez transakcji finansowych, które mogłyby być blokowane.

Czytaj także: Czy Trump zafunduje nam wojnę z Iranem?

Czy USA opłaci się wojna z Iranem?

Trump długo to tolerował, zawieszając zapowiadane tzw. sankcje wtórne przeciw krajom nadal robiącym interesy z Iranem, gdyż wciąż ma nadzieję, że europejscy sojusznicy USA ulegną jego naciskom i przyłączą się do kampanii izolacji reżimu. Traci jednak cierpliwość i grozi Europejczykom. Zapowiedź przekroczenia limitów wzbogacania uranu przez Iran ma najwyraźniej na celu postraszenie Zachodu, że reżim gotów jest rzeczywiście zbudować bomby A, od czego przed porozumieniem z 2015 r. dzieliły go tylko dwa–trzy miesiące.

Teheran wie, że opcja militarna jest dla USA zbyt ryzykowna. Iran jest dużo większy i silniejszy niż Irak, którego inwazja w 2003 r. okazała się największym bodaj błędem strategicznym w historii Ameryki. Poza kolosalnymi stratami w ludziach i kosztami politycznymi wojna z Iranem wywołałaby krach ekonomiczny uruchomiony astronomiczną zwyżką cen ropy, z czego cieszyłby się tylko Putin (bo już nie Chiny). Dlatego Republika Islamska zaczęła grać ostrzej, licząc, że wytrzyma presję, a odmawiając Trumpowi sukcesu dyplomatycznego, przyczyni się do jego porażki w przyszłorocznych wyborach.

Wojna dla Trumpa to pożegnanie z reelekcją

Jastrzębie w Białym Domu z doradcą prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Johnem Boltonem na czele rozważają prawdopodobnie ewentualność „chirurgicznej” akcji przeciw Iranowi, aby pokazać, że „nie żartujemy”, a może i zniszczyć jakieś irańskie instalacje nuklearne albo wyrzutnie rakietowe.

Niewykluczone, że sugeruje to – lub nawet naciska – Izrael, którego starania, żeby irański program nuklearny sparaliżować w drodze cybersabotażu, mają, jak się okazało, ograniczony skutek. Wiadomo jednak, że instalacje te są dobrze ukryte, pochowane pod ziemią, i nawet gdyby udało się to i owo trafić, to realizację zbrojeń atomowych tylko opóźni – jak miał to sprawić JCPOA. Przede wszystkim zaś niedawna konfrontacja z Iranem, kiedy USA szykowały się do odwetu za zestrzelenie drona w Zatoce Perskiej, ale Trump akcję w ostatniej chwili odwołał, pokazała, że zupełnie nie ma on ochoty na zbrojne starcie.

Zdaje sobie bowiem sprawę, że spirala może się rozkręcić w wojnę na pełną skalę, a to oznaczałoby, że w 2020 r. może się pożegnać z reelekcją. Ale zawsze jest możliwe, że sytuacja wymknie się spod kontroli. Wtedy jednak nie tylko Trump zapłaci za swoją politykę i nie tylko Ameryka – ale cały świat.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną