Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Dlaczego przyszła szefowa Komisji Europejskiej jest tak łagodna ws. praworządności?

Ursula von der Leyen Ursula von der Leyen Forum
Ursula von der Leyen zapewnia, że strzeżenie praworządności jest kluczowe dla wspólnoty. A zarazem unikanie przez nią konkretów w kwestii zagrożonej praworządności w Unii to jeden z powodów, którym frakcja Zielonych uzasadnia swój sprzeciw wobec Niemki.

Parlament Europejski ma w przyszłym tygodniu głosować w sprawie zatwierdzenia kandydatury Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej, którą na początku lipca zaproponowali przywódcy krajów Unii na szczycie.

Von der Leyen, niezależnie od frekwencji na posiedzeniu europarlamentu, potrzebuje głosów ponad połowy składu izby. Spotykała się w tych dniach w Brukseli z niemal wszystkimi frakcjami, ale tylko część zdecydowała się na transmisję tych dyskusji. Debatę zamkniętą dla postronnych prowadziły dwie największe frakcje (centroprawicowa Europejska Partia Ludowa oraz centrolewicowa S&D), a także klub konserwatystów zdominowany przez PiS.

Łagodny ton Ursuli von der Leyen

Kombinacja wiadomości z upublicznionych wysłuchań von der Leyen (formalnie wciąż szefowej niemieckiego MON), a także przecieków zza zamkniętych drzwi pokazuje centroprawicową kandydatkę z samego środka głównego nurtu unijnego, ale ze skłonnością (a może z niezbędną w jej wypadku umiejętnością?) do przesuwania akcentów w zależności od słuchaczy.

Podczas dyskusji z nadal niepotrafiącą odżałować porażki kandydatury Fransa Timmermansa centrolewicą von der Leyen miała wypowiadać się kategorycznie w sprawie państwa prawa. Jednak z klubu konserwatystów dochodziły – również z dość wiarygodnych źródeł spoza PiS – przecieki, że von der Leyen mówi o ewentualnym dyscyplinowaniu krajów łamiących praworządność językiem bardzo złagodzonym, na pewno mocno odbiegającym od nastawienia Timmermansa.

Na wysłuchaniu u liberałów w klubie Odnowić Europę potwierdziła, że Timmermans w nowej kadencji pozostanie I wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej (to nieformalne ustalenie ze szczytu UE), a u zielonych zapewniała, że Holender będzie mógł pilotować kwestie praworządności, o ile zechce... Nawiasem mówiąc, taka chęć ze strony Timmermansa nie jest pewna, zresztą może Unii przydałby się jasny sygnał, że upominanie Polski czy Węgier to nie jest misja (a wedle pisowskiej propagandy wręcz „obsesja”), lecz zadanie dla wszystkich instytucji UE.

Von der Leyen uchyla się od odpowiedzi

Gdy jednak von der Leyen była pytana o konkrety (np. o to, czy opowiada się za wyrzuceniem Fideszu z rodzimej centroprawicowej międzynarodówki EPL, w której Viktor Orbán jest na razie tylko zawieszony), uchylała się od jasnych odpowiedzi. Akcentowała rolę Trybunału Sprawiedliwości UE (Komisja Europejska dzięki presji Timmermansa doprowadziła Polskę przed TSUE, który dzięki temu po raz pierwszy jasno potwierdził kompetencje instytucji UE do strzeżenia niezależności sądownictwa), ale jednocześnie sugerowała odpolitycznienie sporów o reguły państwa prawa. Rzecz w tym, że polskie władze pod takimi hasłami apelują od wielu miesięcy o zamknięcie „politycznego” postępowania z art. 7 traktatu UE, które w praktyce sprowadza się do dyskusji o Polsce przez unijnych ministrów w Radzie UE.

Von der Leyen zasygnalizowała stworzenie mechanizmu regularnej oceny praworządności we wszystkich krajach Unii. Ale tylko na pierwszy rzut oka to „silny sygnał” na rzecz pilnowania państwa prawa. Szkopuł w tym, że ten mechanizm to pomysł z już bardzo długą brodą, a na kilka miesięcy przez eurowyborami zaproponował go również bawarski chadek Manfred Weber, szef frakcji centroprawicowej. Zarówno otoczenie Timmermansa, jak i spora część organizacji pozarządowych zajmujących się państwem prawa od początku była i pozostaje dość sceptyczna wobec wspólnego oceniania wszystkich państw Unii, bo to osłabia polityczną presję na kraje łamiące praworządność.

Ten mechanizm może być sposobem na uniknięcie – politycznie trudnego dla Brukseli – wytykania palcem poszczególnych rządów (zresztą von der Leyen niemal wprost wypowiedziała się przeciw „blaming and shaming”). A jednak w zamyśle np. Timmermansa było branie na widelec, presja polityczna i otwarte konfrontowanie konkretnych krajów z konkretnymi zarzutami.

Ostra krytyka Zielonych

Podsumowując, rozmyte lub uciekające się do odgrzewanych pomysłów i trików deklaracje von der Leyen co do praworządności nie były bardzo pomyślne. I stąd ostra krytyka ze strony frakcji Zielonych. Z drugiej strony trudno uznać parę spotkań niemieckiej minister, która dopiero niedawno dowiedziała się o szykowanym jej fotelu szefowej Komisji Europejskiej, za pełną wykładnię jej poglądów i zamiarów albo nawet za exposé.

Tyle że dochodzi do tego jeszcze jeden czynnik – von der Leyen, a w każdym razie jej poplecznicy w Parlamencie Europejskim zabiegają o głosy europosłów Fideszu, a także PiS, by skonsolidować przyszłotygodniową większość podczas głosowania w Parlamencie Europejskim. Niewykluczone, że także to związało von der Leyen język.

Czytaj także: Szydło odrzucona w Parlamencie Europejskim

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną