W odróżnieniu od finansowego, ten kryzys nie zaczął się od jednego tąpnięcia. Narasta od dawna. Z tą różnicą, że szybciej od polityków zauważają go obywatele. Zmianę społecznych nastrojów przespał m.in. świetnie zazwyczaj zorientowany prezydent Rosji Władimir Putin. Rosyjskie władze w swoim stylu twardo i przez wiele dni zbywały apele mieszkańców Syberii, by gasić płonące tam lasy. Tłumaczyły, że to trudne, drogie i niepotrzebne – samo musi się wypalić. Refleksja przyszła dopiero po tym, jak pewien ekolog z Tomska wezwał do ogłoszenia stanu klęski, pod jego petycją podpisało się milion obywateli, a międzynarodowe media podniosły alarm.