Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Korea Północna znów strzela

Kim Dzong Un Kim Dzong Un EAST NEWS
Kim Dzong Un może sobie strzelać do woli, robił sceny już wielokrotnie, wojny dotąd z tego nie było i pewnie nie będzie. Konsekwentnie się też zbroi, by mieć jeszcze silniejszą pozycję. Pytanie tylko, po co mu ona, skoro nie jest gotowy na żadne kompromisy?

Korea Północna znów strzela. Przeprowadziła właśnie szósty w ciągu trzech tygodni test rakiet krótkiego zasięgu, czyli pocisków, które wolno jej odpalać bez automatycznego uruchomienia sankcji międzynarodowych. Ale tym razem na dokładkę ogłosiła, że zrywa rozmowy z Koreą Południową, a cała wina za zrujnowanie procesu ocieplenia leży po południowokoreańskiej stronie, zwłaszcza prezydenta Moon Jae-ina.

Czytaj także: Zdjęcie, które sporo mówi o przywódcy Korei Północnej

Korea Północna udziela histerycznej odpowiedzi

Moon wygłosił 15 sierpnia, w rocznicę zakończenia japońskiej okupacji w Korei, koncyliacyjne przemówienie. Przypomniał o propozycji, aby oba państwa ubiegały się o organizację igrzysk letniej olimpiady w 2032 r., i wezwał, by podzielony od dziesiątek lat półwysep zjednoczyć do 2045 r., w stulecie końca japońskiej okupacji, jednej ze źródeł koreańskich tragedii. Zwrócił się też do Kim Dzong Una i prezydenta USA Donalda Trumpa, aby spotkali się kolejny, już czwarty raz i jak najszybciej wznowili negocjacje o rozbrojeniu nuklearnym Korei Północnej. Rozmowy w tej sprawie załamały się podczas niedawnego, słabo przygotowanego szczytu w Hanoi.

Północ udzieliła zdecydowanej, dość histerycznej odpowiedzi, a za pretekst posłużyły przeprowadzane w tych dniach wspólne ćwiczenia wojskowe Korei Południowej i USA. Ograniczają się one do działań sztabów prowadzących komputerowe gry wojenne. Tym razem, w przeciwieństwie do manewrów z poprzednich lat, żołnierze nie wyjadą, nie wypłyną i nie wylecą na poligony. Według wojska Korei Południowej charakter ostatnich prób rakietowych Północy wskazuje na to, że były przygotowywane od dawna, więc niewykluczone, że specjalnie zgrano je z terminem ćwiczeń.

Czytaj także: Korea Północna odbudowuje ośrodek rakietowy

Ameryka, Korea Północna i Korea Południowa, trudne porozumienie

Paradoksalnie strzelanie i zdecydowany ton komunikatów, choćby o tym, że manewry są wstępem do wojny, anihilacji Północy itd., mogą być niezłą wiadomością, sygnałem, że Pjongjang stara się wzmocnić pozycję negocjacyjną. Niewykluczone, że po zakończeniu ćwiczeń ustaną także testy i w jakiejś formie rozmowy będą kontynuowane. Dotąd idą fatalnie przede wszystkim dlatego, że zarówno Ameryka, starająca się rozbrojenie wymusić, jak i Północ, chcąca zachować maksymalną niezależność i bezkarność swojej klasy rządzącej, utrzymują wybitnie nieelastyczne stanowiska. Sporo mówią o konieczności negocjacji i dojściu do rozbrojenia, ale nawet nie chcą się do nich na serio zabrać.

Marnym sygnałem jest to, że północnokoreańską krytykę wymierzono wprost w Moona. Ma spore zasługi w doprowadzeniu Kima i Trumpa do stołu, przełamując nieufność do obu, bo nie jest m.in. entuzjastą amerykańskiej polityki w regionie i samego Trumpa. Sęk w tym, że Pjongjang szybko nie doczeka się w Seulu podobnego partnera. Gotowego, by wielokrotnie wyciągać rękę, i chyba szczerze zdeterminowanego, aby do stosunków koreańskich wprowadzić nową jakość, szukać nowych form ocieplenia, czegoś więcej niż tylko jastrzębiej i godnościowej polityki, pod znakiem której od dekad pielęgnowano wzajemną wrogość.

Pięcioletnia kadencja liberała Moona zaraz znajdzie się na półmetku, a zgodnie z konstytucją Moon nie ma prawa ubiegać się o reelekcję. Choć cieszy się bardzo wysokim poparciem i zaufaniem współobywateli, to nie ma gwarancji, że następca będzie kontynuował jego politykę. Na pewno nie będzie tego robił, jeśli do Błękitnego Domu wróci konserwatysta.

Czytaj także: Czy Kim odda swój arsenał? Nawet tego nie obiecał

Po co Kim Dzong Un się zbroi i co chce ugrać

Negocjacyjny horyzont wyznaczają także wybory amerykańskie, a te już w przyszłym roku. Z tak otwartym prezydentem na Południu i tak nieobliczalnym w Ameryce Kim ma wyjątkowe warunki, poprzedni przywódcy Korei Północnej, jego ojciec i dziadek, nie mieli takiego komfortu. Sprzyja też dynamika polityki chińskiej, rosyjskiej i japońskiej. W wyobrażalnym zasięgu jest nawet prawdziwy przełom, może wręcz wyznaczenie harmonogramu zjednoczenia kończącego koszmarnie absurdalny podział Korei.

Kim oczywiście może sobie strzelać i histeryzować do woli, robił sceny już wielokrotnie, wojny dotąd z tego nie było i pewnie nie będzie, to tylko rytuał i konwencja. Konsekwentnie się też zbroi, by mieć jeszcze silniejszą pozycję. Pytanie tylko, po co mu ona, skoro nie jest gotowy na żadne kompromisy. Owszem, gra na czas, ale jednocześnie bezpowrotnie go traci, bo okazja, którą ma jego reżim, szybko się nie powtórzy.

Czytaj także: Jak rozbroić przywódcę Korei Północnej

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną