Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Były dowódca wojsk USA w Europie: Rosja jest groźna, a Niemcy kluczowe

Doroczne ćwiczenie ćwiczenie US Army Europe – Swift Response 19 przeprowadzane w Bułgarii, Chorwacji i Rumunii z udziałem sił zbrojnych z Francji, Niemiec, Włoch, Holandii, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii Doroczne ćwiczenie ćwiczenie US Army Europe – Swift Response 19 przeprowadzane w Bułgarii, Chorwacji i Rumunii z udziałem sił zbrojnych z Francji, Niemiec, Włoch, Holandii, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii The U.S. Army / Flickr CC by 2.0
Chiny w coraz większym stopniu stają się problemem dla wspólnoty transatlantyckiej, ale w sensie wojskowym Amerykanie w Europie reagują przede wszystkim na agresję Rosji. Dla powodzenia operacji obronnej na wschodniej flance kluczowa jest „platforma startowa” sojuszu, jaką są Niemcy – mówi gen. broni rezerwy Frederick Ben Hodges, były dowódca sił lądowych USA w Europie.
Frederick Ben Hodges, były dowódca sił lądowych USA w EuropieGeorge C. Marshall European Center for Security Studies/Flickr CC by SA Frederick Ben Hodges, były dowódca sił lądowych USA w Europie

MAREK ŚWIERCZYŃSKI: – CEPA Forum to kolejna międzynarodowa, transatlantycka konferencja, na której bardzo czuć, że dla Amerykanów głównym problemem stają się Chiny. Dla NATO też?
BEN HODGES: – Oczywiście, że tak, na wiele sposobów. Najbardziej znanym są ich inwestycje w infrastrukturę na świecie w ramach inicjatywy Pasa i Szlaku. Chińczycy inwestują i oferują innym krajom mnóstwo pieniędzy, a w efekcie np. zdołali uzyskać pakiety kontrolne kilku największych europejskich portów. To niepokojące, gdyż Chińczycy wykorzystują to jako narzędzie wpływania na inne kraje. Nie chciałbym brzmieć zbyt alarmistycznie, ale według mnie to może stać się wyzwaniem na wypadek kryzysu, kiedy chińskie firmy będą w stanie kontrolować europejskie porty.

W tym niektóre z portów, które chociażby w 2020 r. będą wykorzystywane w wielkim ćwiczeniu przerzutowym Defender-20, największym od wielu dekad między USA a Europą.
Tak jest, chodzi o ćwiczenie Defender-20, ale też o prawdziwy kryzys. Mam na myśli wpływ, jaki dzięki dużym inwestycjom Chiny zyskują na inne kraje, w tym Unię Europejską, m.in. w odniesieniu do sposobu, w jaki te kraje rozliczają Chiny za traktowanie mniejszości Ujgurów. Dla mnie to poważna obawa.

A jaka jest w tym wszystkim rola NATO? Jak sojusz mógłby odpowiedzieć na chińską ekspansję?
Jest kilka sposobów reakcji. Przede wszystkim musimy pamiętać, że to sojusz kolektywnego bezpieczeństwa, a przy tym większość krajów NATO należy do Unii Europejskiej, więc niepokoić powinno wszystko to, co ma wpływ na spójność sojuszu albo powoduje jego słabość – jak np. uzależnienie od sprzętu sieciowego 5G Huawei. Żadne informacje NATO nie powinny być przekazywane poprzez sieci 5G Huawei. Żadne niejawne dane nie będą od razu dostępne dla chińskiego komunistycznego rządu.

Ale przecież chińskie mikroczipy są wszędzie, nawet w amerykańskich urządzeniach i instalacjach obronnych.
Pewnie, i dlatego musimy znaleźć sposoby zabezpieczenia przez firewalle, jak budować systemy nowej generacji, zmniejszając uzależnienie od nich.

Rozmawiamy w kuluarach konferencji CEPA Forum w dniu, kiedy w Nowym Jorku prezydenci Polski i USA podpisali kolejną deklarację precyzującą miejsca rozmieszczenia w Polsce dodatkowych wojsk USA. To proces, który zaczął się, gdy był pan dowódcą US Army Europe. Jak pan ocenia postępy?
Polska w oczywisty sposób wyrosła na świetnego sojusznika. Mam na myśli wasze własne inwestycje obronne, jakość sił zbrojnych, dzięki którym Wojsko Polskie jest wszędzie. Mam też na myśli ciężką pracę szefa sztabu generalnego gen. Rajmunda Andrzejczaka w celu modernizacji sprzętu i wyposażenia, ale przede wszystkim myślenia. Służy to temu, by młodzi dowódcy przejmowali inicjatywę, podejmowali ryzyko, byli kreatywni i innowacyjni. To także stanowi o tym, czy sojusznik jest dobry.

Polskie inwestycje w infrastrukturę transportową są ważne, bo kiedy nadejdzie kryzys czy konflikt, będziemy musieli przemieszczać się szybko przez Polskę w początkowej fazie i potem – z posiłkami i zaopatrzeniem. Ta sieć jest niezwykle ważna z punktu widzenia odstraszania, ale i dla podtrzymania walczących sił przez dłuższy czas.

A jeśli chodzi o amerykańską obecność wojskową, to cóż, chętnie bym widział amerykańskie jednostki od Estonii do Bułgarii. To, czy nazywamy je stałymi, ma mniejsze znaczenie od tego, czy mają odpowiednie zdolności na miejscu, potrzebne do efektywnego odstraszania. A to oznacza logistykę, zwiad, obronę powietrzną, całą infrastrukturę, której nie da się zbudować z dnia na dzień. Chciałbym, żeby na to był kładziony nacisk.

Zachodzi tu bardzo interesujący proces. Zwiększa się amerykańska obecność US Army w Polsce, ale i w Niemczech, np. poprzez odtworzenie brygady artylerii rakietowej, nowe jednostki logistyczne czy obrony powietrznej. Sam pan mówił, że Niemcy są „platformą startową” dla każdej operacji obronnej w naszym regionie.
Jasne. W czasach zimnej wojny, kiedy Niemcy były na pierwszej linii, wszystko, co znajdowało się za nimi, szczególnie w krajach Beneluksu i we Francji, nazywaliśmy strefą komunikacji. Czyli strefą logistyczną na tyłach, gdzie faktycznie miały się toczyć walki, jeśli w czasie zimnej wojny nastąpiłby atak. Teraz linia frontu nie przebiega już przez środek Niemiec, ale na wschód od Polski, od naszych bałtyckich sojuszników, od Rumunii. Więc to Niemcy odgrywają rolę strefy komunikacji dla dużego sprzętu, który nie może być zbyt blisko linii frontu, i dla przybywających posiłków.

To kluczowa rola – każdy profesjonalista wojskowy czy strateg wie, że bez logistyki nie ma znaczenia, ilu wojowników będzie na polu walki, bo i tak przegrają. Mam nadzieję, że będziemy patrzeć na Niemcy inaczej niż przez pryzmat tego, jak duża jest Bundeswehra. Polska, Litwa, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania – wszyscy potrzebujemy Niemiec, które mogą nam zapewnić tę infrastrukturę. Gotowość bojową Bundeswehry należy jednak poprawić. Niemcy powinny wziąć na siebie więcej odpowiedzialności w zakresie obrony powietrznej i antyrakietowej, za obronę europejskich obywateli, cywilów i infrastruktury. Przeszkadza nam ciągle brak zaufania między krajami. Nie jestem naiwny, wiem, że w grę wchodzi też historia. Ale powinniśmy więcej pracować nad tym, żeby – jak przyjdzie co do czego – Polacy nie wątpili, że staną u ich boku Amerykanie, ale i Niemcy, Holendrzy, Norwegowie, Francuzi, Hiszpanie, Portugalczycy itd.

Jeśli chodzi o zdolności bojowe US Army Europe – apelował pan o dodatkową siłę ognia, artylerię rakietową, obronę powietrzną krótkiego zasięgu. Jak pan ocenia realizację tych postulatów?
Jestem bardzo zadowolony z decyzji podjętych w ostatnich latach przez siły lądowe US Army. Wszystkie główne priorytety są właśnie realizowane: precyzyjna artyleria rakietowa dalekiego zasięgu, więcej jednostek saperów, więcej jednostek obrony powietrznej, nowe jednostki logistyczne. Wszystko to mnie bardzo cieszy. A jeszcze bardziej – że są to w sumie priorytety całych sił lądowych USA. A zatem „duża armia” uznała, że tak, są zagrożenia na całym świecie, ale zajmiemy się przede wszystkim tym egzystencjalnym zagrożeniem ze strony Rosji.

Rozmowa odbyła się w Waszyngtonie w czasie konferencji Center for European Policy Analysis CEPA Forum 2019. Ben Hodges będzie też gościem nadchodzącej konferencji Warsaw Security Forum.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną