Tunezja ma nietuzinkowego prezydenta, drugiego wybranego w wolnych wyborach po arabskiej wiośnie. 61-letni Kais Saied, emerytowany profesor prawa, wykładowca akademicki popularny wśród studentów, prawie nie prowadził kampanii; nie ma partii, nie miał sztabu, zrezygnował z rządowej subwencji wyborczej. Ale był dobrze znany z telewizji, z licznych debat wokół nowej konstytucji (którą potem ONZ uznała za wzorową), gdzie monotonnym głosem, w klasycznym arabskim, wygłaszał swoje długie kwestie. Co przydało mu przydomek Robocopa.