Włochy wprowadzają obowiązkowe zajęcia z ekologii na wszystkich etapach nauki. Także inne przedmioty, takie jak biologia, fizyka czy geografia, będą miały zakres poszerzony o problematykę zmian klimatycznych i zrównoważonego rozwoju. „Włoski system edukacji będzie pierwszym na świecie, który stawia środowisko i społeczeństwo w centrum wszystkiego, czego uczymy się w szkole” – zadeklarował szumnie minister edukacji Lorenzo Fioramonti. Powołano międzynarodowy zespół ekspertów, wśród których wymienia się prof. Jeffreya Sachsa z Uniwersytetu Harvarda, indyjską aktywistkę Vandanę Shivę i prof. Kate Raworth z Oksfordu. Będą doradzali ministerstwu przy tworzeniu proekologicznego programu nauczania.
Sam Fioramonti, profesor ekonomii wykładający na uniwersytecie w Pretorii oraz polityk populistycznego Ruchu Pięciu Gwiazd, który od września wchodzi w skład centrolewicowej koalicji, wyrasta na jednego z bardziej wyrazistych działaczy swojej formacji. We wrześniu zachęcał włoskich nauczycieli do uznawania za usprawiedliwione nieobecności uczniów, którzy brali udział w strajku klimatycznym. Borykającemu się z problemami finansowymi rządowi proponował, aby opodatkować plastikowe opakowania, bilety lotnicze i słodycze sprzedawane uczniom jako drugie śniadanie, a pozyskane pieniądze przekazać na rozwój edukacji, co od razu wywołało spór z centrową partią byłego premiera Matteo Renziego.
Z kolei jego radiowy wywiad, w którym zaproponował usunięcie symboli religijnych z włoskich szkół, spowodował reakcję episkopatu Włoch i polityczne ataki prawicowych polityków, w tym lidera skrajnie prawicowej Ligi Matteo Salviniego. Fioramonti nie wydaje się zrażony tą krytyką i deklaruje, że „chce reprezentować Włochy, które nie zgadzają się z tym, co robi Salvini, i są zmęczone jego retoryką”.