Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

UE przyjęła cel neutralności klimatycznej. Bez Polski

Premier Mateusz Morawiecki i szefowa KE Ursula von der Leyen na szczycie UE Premier Mateusz Morawiecki i szefowa KE Ursula von der Leyen na szczycie UE Zheng Huansong / Forum
Polska odmówiła zobowiązania się do osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 r. To ryzykowna zagrywka premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie pieniędzy z unijnego budżetu. W piątek prezydent Francji Emmanuel Macron zagroził nam utratą miliardów euro.

Przywódcy krajów UE ostatniej nocy wyznaczyli dla całej wspólnoty cel neutralności klimatycznej w 2050 r., ale z zastrzeżeniem, że „jeden kraj członkowski na tym etapie nie może zobowiązać się do wdrażania tego celu”, a szczyt wróci do tematu w czerwcu. Nawet jak na żargon brukselski to nie lada sztuczka, która pozwoliła nowemu szefowi Rady Europejskiej Charlesowi Michelowi ogłosić „porozumienie” w sprawie klimatu, choć Polska się uchyliła. A po brexicie będzie piątym co do wielkości krajem wspólnoty.

To nie koniec ambiwalencji, bo choć brak naszej zgody jest ciosem w tzw. Zielony Ład, to Ursula von der Leyen ostatniej nocy potwierdziła, że Komisja Europejska nie zmienia harmonogramu propozycji legislacyjnych m.in. w sprawie prawnego umocowania celu neutralności. Sęk w tym, że w przypadku tych przepisów przewidzianych Zielonym Ładem stosuje się głosowania większościowe, więc Polska – w przeciwieństwie do reguł ze szczytów – nie będzie mogła nic wetować.

Czytaj też: Zielony Ład dla Europy. Polacy są na „tak”

Polska została sama

Obietnice w sprawie pomocy finansowej dla „sprawiedliwej transformacji” energetycznej, które zamieszczono w decyzjach szczytu, wyglądają dość mgliście, więc zarzuty Morawieckiego nie były w tej kwestii bezpodstawne. Negocjacje ostatniej nocy polegały na próbach wyrwania od Rady Europejskiej dodatkowych szczegółów na temat pieniędzy i walce o zapis, że neutralność w 2050 r. nie musi oznaczać neutralności każdego kraju z osobna. Nic z tego nie wyszło – Polska zaczynała szczyt z dwoma sojusznikami (Czechami i Węgrami), a ostatecznie zarówno Andrej Babisz, jak i Viktor Orbán wycofali się ze sprzeciwu. Węgier zrobił to cichcem, a Czech w zamian za niewiele wnoszące zapisy o energii atomowej.

To był kolejny bezlitosny test zdolności koalicyjnych Polski w Brukseli. Ponadto premier musiał za zamkniętymi drzwiami wysłuchać uszczypliwości przywódców Francji i Włoch, że Warszawa chce większej solidarności finansowej w sprawie transformacji energetycznej, a przecież z solidarnością – tyle że w sprawie migracji – jest u nas kiepsko.

Czytaj też: Młodzież w walce o klimat domaga się konkretów

Morawiecki nic nie zyskał

Polskie żądania bardziej precyzyjnych zapisów o funduszach, w tym o źródłach finansowania „mechanizmu sprawiedliwej transformacji” (ma wygenerować inwestycje warte 100 mld euro), zbijano na szczycie kontrargumentem, że szczegóły zostaną ustalone dopiero w przyszłej ugodzie budżetowej na lata 2021–27. Morawiecki de facto chciał od razu ustalenia niektórych elementów tego budżetu.

Skutek okazał się odwrotny – zamiast budżetowego przyspieszenia idzie na spowolnienie. Dyplomaci z niektórych krajów płatników netto, z którymi rozmawialiśmy ostatniej nocy, uprzedzają, że nie będzie zgody na nowy budżet przed szczytem w czerwcu (czyli w praktyce przed jesienią), gdy Polska – poczyniwszy rachuby kosztów transformacji energetycznej – ma ostatecznie opowiedzieć się w sprawie celu na 2050 r. Od tego najpewniej będzie zależeć wielkość funduszy na „sprawiedliwą transformację” dla naszego kraju.

Czytaj też: Europa ogłasza wielki plan ratowania klimatu

Macron: Polska może sporo stracić

Neutralność klimatyczna to radykalne zredukowanie emisji gazów cieplarnianych i zrównoważenie ich reszty np. poprzez sadzenie lasów czy wychwytywanie CO2 w kominach fabrycznych. Gdyby Polska na stałe odmówiła wdrażania celu, to przynajmniej teoretycznie zgodnie z decyzją szczytu pozostałe państwa UE powinny wziąć na siebie większy ciężar w walce o klimat, by zrekompensować emisje w Polsce i doprowadzić do neutralności wspólnoty jako całości. Oczywiście już ostatniej nocy m.in. Holendrzy zapowiadali, że nie zamierzają tego robić. Wielu płatników zapewne planuje wykorzystać negocjacje budżetowe jako narzędzie presji na Polskę.

W piątek prezydent Francji Emmanuel Macron zagroził Polsce utratą miliardów euro. „Jeśli Polska wstrzyma się od osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r., to postawi się poza solidarnościowym mechanizmem finansowania” – stwierdził.

Stawanie okoniem w sprawie klimatu – zwłaszcza samotne – może zmarnować sporo kapitału Morawieckiego, potrzebnego przy negocjacjach o politykę spójności i rolną. Dużej sprawności (i jednak sojuszników) trzeba by zaś do zręcznego „sprzedania” w czerwcu zgody Polski na neutralność w zamian za zyski budżetowe. Sprawdzian już blisko.

Szczyt zgodził się na przedłużenie sankcji gospodarczych wobec Rosji o kolejne pół roku, czyli do końca lipca 2020 r. Taka była rekomendacja kanclerz Angeli Merkel i prezydenta Emmanuela Macrona, którzy jako uczestnicy formatu normandzkiego co pół roku przedkładają reszcie Rady swoje zalecenia na ten temat. Przynajmniej w tej sprawie nie sprawdziły się zatem nieco rozdmuchane obawy części komentatorów wobec Macrona po jego niedawnych wypowiedziach o NATO.

Czytaj też: Klimat i samopoczucie

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną