Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Holokaust i geopolityka. Czyli jak i po co rozegrał nas Putin

Władimir Putin Władimir Putin POOL / Reuters / Forum
Wojna informacyjna z Polską wywołana przez Władimira Putina okazała się, zgodnie z analizami rosyjskich ekspertów, zasłoną dymną dla realizacji celu strategicznego.

Rosja potwierdziła, że tak jak unikatowym wydarzeniem był Holokaust, tak unikatowe było poświęcenie narodów Związku Radzieckiego w zwycięstwie nad nazizmem. Stąd jej ciągły mandat, by wspólnie z innymi stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ ponosić odpowiedzialność za światową cywilizację.

Prezydent Rosji ani słowem nie zająknął się o Polsce w swym przemówieniu, choć wyraźnej aluzji sobie nie odmówił. Wyjaśniał, że nie sami naziści organizowali obozy zagłady – nie byłoby to możliwe bez współpracy społeczeństw krajów, gdzie te obozy się znajdowały. Łatwo sprawdzić, gdzie ich było najwięcej, by wyciągnąć prosty wniosek.

Czyje interesy na wierzchu w Jerozolimie

Celem Putina nie było jednak prowadzenie w Jerozolimie wojny z Polską, wystarczyło mu, że daliśmy się wciągnąć do gry na spalonym i w końcu byliśmy wielkimi nieobecnymi podczas Forum Holokaustu, które okazało się przestrzenią kształtowania nowej geopolityki. Uczestniczący w nim mieli różne konkretne cele: Stany Zjednoczone i Izrael wykorzystały spotkanie, by na pamięci Zagłady i niezgodzie na odradzający się antysemityzm wskazać współczesnego następcę tradycji III Rzeszy. To Iran, zdaniem premiera Beniamina Netanjahu najbardziej antysemicki reżim na świecie.

Sojusz przeciwko Iranowi wymaga gry z Rosją, która jest niezwykle aktywnym graczem na Bliskim Wschodzie i prowadzi rozliczne interesy właśnie z Iranem. Putin nie odpowiedział wprost na zawołania Netanjahu i wiceprezydenta USA Mike′a Pence′a, potwierdził jednak, że trzeba przeciwstawić się antysemityzmowi jako największemu złu. I tu trzeba dopowiedzieć to, co prezydent Rosji przekazał podczas odsłonięcia pomnika upamiętniającego ofiary oblężenia Leningradu (uroczystość odbyła się w Jerozolimie przed oficjalnym programem Forum Holokaustu). Putin wspomniał tam, że Holokaust i oblężenie Leningradu to wydarzenia unikatowe w historii, o nieporównywalnym z niczym znaczeniu. I zakończył o niebezpieczeństwie, jakie płynęło i płynie dla świata z ksenofobii, antysemityzmu i rusofobii.

Putin porównał więc losy ofiar Holokaustu z losem 27 mln obywateli Związku Radzieckiego, którzy zginęli w walce z nazizmem, przypominając, że blisko połowa Żydów zamordowanych w Zagładzie była obywatelami ZSRR. I budując na tym historycznym doświadczeniu łączącym wszystkich, którzy także swoje do walki z nazizmem i faszyzmem dołożyli, zaproponował sojusz dla przyszłości – konferencję o sprawach świata, dla której pretekstem ma być 75. rocznica zwycięstwa i zakończenia II wojny światowej.

Czytaj też: Dlaczego PiS może zyskać na konflikcie z Rosją

Strategia Putina

By lepiej zrozumieć logikę tej łamigłówki, warto sięgnąć do komentarzy rosyjskich analityków obserwujących atak Putina na Polskę kilka tygodni temu. Aleksiej Miller z Uniwersytetu Europejskiego w Sankt Petersburgu wyjaśniał w rozmowie z „Nowoj Gazietoj” intencje prezydenta Rosji, proponując, aby cofnąć się do września 2019 r., kiedy to Parlament Europejski z inicjatywy polskich deputowanych przyjął rezolucję „w sprawie znaczenia pamięci historycznej dla przyszłości Europy”.

Putin dowiedział się o niej dopiero w październiku. Gdy zrozumiał jej treść i fakt, że została przyjęta zdecydowaną większością głosów z wyjątkiem nielicznych sprzeciwów lewicy, wściekł się. W rezolucji tej, inaczej niż w analogicznym dokumencie z 2009 r., Rosja jest wymieniana po imieniu jako fałszerz historii, a społeczeństwo rosyjskie jako odrzucające odpowiedzialność za tragiczną historię. Jak tłumaczy Miller, dla Putina ten tekst to przygotowanie nie tylko do obciążenia Rosji winą za współudział w przygotowaniu II wojny światowej, ale także za Holokaust.

Nie mógł pozostawić sprawy bez reakcji, bo oznaczałoby to akceptację, odpowiedział więc na poziomie taktycznym i strategicznym. O strategii już było, jeszcze przedwcześnie oceniać, czy cel został osiągnięty, ale na pewno grunt został przygotowany. Taktycznie już Putin może mówić o sukcesie, bo zmarginalizował Polskę, wyprowadzając nas do gry na innym boisku. Owszem, świat zachodni nie kupił historycznych fantazji Putina, występując w obronie polskiego stanowiska.

My jednak tak się skupiliśmy na tej obronie, że nie zauważyliśmy piłki lecącej na inne pole. Tam już nas jednak nie było – Putin pokazał, że w polityce światowej liczą się ci, którzy ją tworzą samodzielnie, ale nie nieobecni, czekający, by zająć stanowisko, na opinie Białego Domu (przypomnijmy sobie wypowiedź ministra spraw zagranicznych po ataku Iranu na bazy wojskowe w Iraku).

Czytaj też: Nieobecni nie mają racji

Nie tylko Duda nie dotarł

W swojej nieobecności nie byliśmy sami, nie przyjechał do Jerozolimy prezydent Litwy, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyjechał, ale nie wziął udziału w Forum, w ostatniej chwili rezygnując – przekazał miejsce ocalałym z Zagłady, bo o nich jego zdaniem zapomniano. Zełenski został zmuszony do takiej decyzji przez naciski opinii publicznej, która za przykład podawała stanowisko Andrzeja Dudy. Sytuacja ukraińska w wojnie o pamięć jest podobna, choć i zasadniczo odmienna.

Większa część Ukrainy należała do ZSRR, a po 17 września do Związku Radzieckiego została także dołączona Ukraina Zachodnia, czyli dawne tereny II Rzeczypospolitej o bardzo dużym proporcjonalnie udziale ludności żydowskiej. Jak przypomina rosyjski historyk Mark Sołonin, galicyjscy Żydzi tak jak Polacy doświadczyli deportacji na Syberię – stanowili ok. 30 proc. I sarkastycznie dodaje: „owszem, Stalin uratował ich przed Holokaustem – niektórzy przeżyli”.

Rosjanie starannie wymazują liczne przykre dla siebie fakty, jak rozstrzeliwanie żydowskich uciekinierów z gett przez czerwonych partyzantów czy blokada na dawnej granicy na Zbruczu, która uniemożliwiła ucieczkę na Wschód po ataku Niemców na ZSRR 22 czerwca 1941 r. Oficjalna rosyjska narracja całą odpowiedzialność za ofiary żydowskie przerzuca na Niemców i ich sojuszników, ukraińskich nacjonalistów.

Czytaj też: Putin ma swoją wersję historii i atakuje Polskę

Cicho o wyzwolonych z Auschwitz

Dodatkowym komponentem komplikującym historię jest pamięć Ukraińców o własnej tragedii – Hołodomorze, czyli Wielkim Głodzie wywołanym przez Stalina w latach 1932–33. Ukraińcy uznają te wydarzenia za ludobójstwo, podobnie jak Polska. Innego zdania jest oczywiście Rosja, ciągle też nie uznał Hołodomoru za ludobójstwo Izrael. I oczywiście Forum Holokaustu nie było miejscem na mówienie o całej historii ludobójstw XX w., jednak Ukraińcy i ukraiński prezydent nie mieli łatwego zadania – jak bez prawa głosu wziąć udział w wydarzeniu, w którym eksponowaną pozycję zajmie współczesny wódz i spadkobierca agresora historycznego?

Bilans Forum Holokaustu w Jerozolimie jest, na razie, dość prosty – najwięcej zyskał Putin, który wyjeżdża jako gwarant światowej cywilizacji, a nie wielkie dla niej zagrożenie. Zyski Izraela i USA trudno oszacować. Wiadomo jednak, że za wszystkie te efekty zapłacili najważniejsi bohaterowie 75. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau – ci, którzy ocaleli. O nich było najmniej. Miejmy nadzieję, że ich głos lepiej wybrzmi 27 stycznia w Oświęcimiu.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną