Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Putin ułaskawi, jeśli się go poprosi. Głośna sprawa Izraelki

Naama Issachar zrządzeniem losu i na swoje nieszczęście stała się kartą przetargową w rękach Kremla. Naama Issachar zrządzeniem losu i na swoje nieszczęście stała się kartą przetargową w rękach Kremla. Artyom Geodakyan / TASS / Forum
Władimir Putin lubi być wielkoduszny na pokaz, a jeszcze bardziej lubi poniżać. Nie uwolni więc skazanej za posiadanie narkotyków Izraelki Naamy Issachar, dopóki sama nie poprosi go o łaskę.

Jednodniowa wizyta Władimira Putina w Izraelu z okazji obchodów rocznicy wyzwolenia Auschwitz budziła wiele emocji nie tylko ze względu na napięcie w relacjach z Polską i zapał tego przywódcy do przepisywania historii. Izraelczycy, nawet jeśli rosyjskie rozgrywki mało ich interesują, czekali na Putina z nadzieją. Od miesięcy liczą na jego „wielkoduszność” i ułaskawienie Naamy Issachar – Izraelki, która zrządzeniem losu i na swoje nieszczęście stała się kartą przetargową w rękach Kremla.

Czytaj też: Putin odgrzewa propagandową wojnę z Polską

W Rosji do więzienia za narkotyki

Issachar ma 26 lat. W kwietniu 2019 r. została zatrzymana na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo, skąd miała lecieć do Tel Awiwu. Wracała z Delhi, gdzie przez trzy miesiące praktykowała jogę, i z przesiadką, bo chciała zaoszczędzić.

Naamie nie udało się wsiąść do samolotu. W jej bagażu rejestrowanym służba kontroli znalazła 9,5 g haszyszu (według niektórych źródeł 6 g, a według innych była to marihuana). Mimo że Issachar w Rosji nie miała dostępu do bagażu ani nie wyszła poza strefę transferową lotniska, decyzją moskiewskiego sądu skazano ją na siedem i pół roku więzienia. Wyrok zapadł w oparciu o często wykorzystywane do fabrykowania spraw paragrafy 228 i 229 kodeksu karnego. Mimo apelacji i wstawiennictwa prezydenta Izraela został podtrzymany. Issachar jest w więzieniu od 10 miesięcy.

Dzień po zatrzymaniu Naamy do Moskwy przyleciała jej mama Jaffa, która znalazła córce adwokata: Aleksandra Tajca. Początkowo nic nie wskazywało, że sprawa przybierze taki obrót. Tajc uspokajał, że sąd zazwyczaj wymierza karę grzywny lub kilkutygodniowego aresztu domowego. Taki był finał analogicznej sprawy z lipca na lotnisku Pułkowo w Petersburgu. Przewożącą 19 g marihuany medycznej Amerykankę ukarano grzywną w wysokości 15 tys. rubli.

Naama miała powiedzieć: „Dobrze, przyznam, że przewoziłam na własny użytek”. Na nic się to zdało. Władze traktowały ją od początku jak niebezpiecznego przestępcę, ignorowały prośby o areszt domowy kierowane z ambasady Izraela. Na pierwszą rozprawę została doprowadzona w kajdankach, siedziała w „klatce”. Było wiadomo, że sprawa nie skończy się łatwo i szybko. Skierowano ją do ponownego rozpatrzenia do prokuratury, skąd wróciła w zaostrzonej wersji. Dziewczyna była oskarżona już nie tylko o posiadanie narkotyków, ale i o kontrabandę, za którą kodeks karny przewiduje do 10 lat pozbawienia wolności. Jej matka mówiła rosyjskiej niezależnej gazecie „Mediazona”: „Naama nie zdawała sobie sprawy, co oznacza zatrzymanie w Rosji. Nie wiedziała, że to bardzo, bardzo poważna sprawa”.

Czytaj też: Pokazowe procesy w Moskwie. Prawie wszyscy są „winni”

Osiem lat dla Naamy Ischaar

Przez kolejne miesiące śledztwa zgromadzono kilka tomów dokumentów. Wynika z nich, że Ischaar przyznała się do przewożenia narkotyków na swój użytek, ale nie do kontrabandy. Prokuratura zaś twierdzi, że to modelowy przykład sprawy tego typu, i żąda wysokiej kary: ośmiu lat pozbawienia wolności. W tym czasie matka Naamy zdążyła przeprowadzić się do Moskwy, wynająć mieszkanie i stracić pracę w Izraelu.

Na ostatniej rozprawie w październiku dziewczyna płakała, mówiąc: „Proszę o wzięcie pod uwagę, że zarzucany mi czyn popełniła osoba, która nie chciała i nie miała najmniejszego zamiaru znaleźć się na terytorium Federacji Rosyjskiej ani złamać przepisów. Mam nadzieję, że pół roku, które spędziłam w areszcie, okaże się wystarczającą karą”. Ani słowa Naamy, ani odwoływanie się do zdrowego rozsądku sądu przez jej adwokata nie przyniosło efektu. Nie pomogło też oficjalne stanowisko linii lotniczych Aerofłot, zapewniających, że Naama nie miała dostępu do bagażu na terytorium Rosji.

Rosja odpłaca się Izraelowi

W gruncie rzeczy nieszczęśliwy przypadek Naamy okazał się fortunnym zbiegiem okoliczności dla Rosji. Władze nie skrywały urazy do Izraela o to, że obywatele ich kraju – mimo ruchu bezwizowego – są niekiedy zawracani na granicy, podejrzewani o to, że zechcą podjąć na miejscu nielegalną pracę. W istocie wielu Rosjan podczas próby wjazdu do Izraela traktuje się po prostu źle. O tym, kogo się wpuszcza, decyduje się często „na oko”. Odsyła tych, którzy „wydają się podejrzani”.

W zeszłym roku do kraju nie wpuszczono 5771 Rosjan. Jakby tego było mało, to właśnie w Izraelu, na wniosek USA, zatrzymano rosyjskiego hakera Aleksieja Burkowa. Mimo prób „odbicia go” i propozycji wymiany na Ischaar – ekstradowano go do Stanów. Wiele wskazuje na to, że Kreml wykorzystuje historię przypadkowej dziewczyny, żeby odpłacić się Izraelowi. I to w typowym dla siebie stylu.

Z prośbą do Putina o ułaskawienie dziewczyny zwrócił się m.in. prezydent Izraela Reuven Riwlin i premier Beniamin Netanjahu. Ten drugi po rozmowie z rosyjskim prezydentem przyznał ostrożnie, że „jest nastrojony optymistycznie”. W Izraelu Putin spotkał się też z matką dziewczyny, która prosiła go o uwolnienie córki. „Wszystko będzie dobrze”, odparł. Na jego polecenie w kolonii karnej odwiedziła Naamę Tatiana Moskalkowa, rosyjska rzeczniczka praw człowieka. Studziła jednak emocje, podkreślając, że prezydent „nie podjął jeszcze żadnych kroków”, które świadczyłyby o zainicjowaniu procesu amnestii. Moskalkowa poinformowała prokremlowską agencję Interfax, że Naama nie chce się zwrócić do prezydenta Rosji z prośbą o ułaskawienie: „[Ischaar] uważa, że apele jej mamy i rządu Izraela w zupełności wystarczą”.

Czytaj także: Putin niczym mafijny boss?

Obietnice Putina

Według informacji rosyjskiego BBC kwestia uwolnienia Naamy była wielokrotnie poruszana na najwyższych szczeblach władzy. Netanjahu i Putin dyskutowali o niej przy okazji każdej rozmowy telefonicznej. W mediach obu krajów pojawiały się głosy, że dziewczyna z pewnością zostanie uwolniona tuż przed wizytą prezydenta Rosji w Izraelu. Tak się nie stało. Pytany przez dziennikarzy rzecznik prasowy Putina Dmitrij Pieskow, jak należy rozumieć jego obietnicę, że „wszystko będzie dobrze”, odpowiedział: „dokładnie tak, jak powiedział prezydent”.

A 24 stycznia Pieskow poinformował, że Putin nie podpisze dokumentów o ułaskawienie, jeżeli Ischaar sama go o to nie poprosi. Wiadomość przekazała agencja informacyjna TASS. „Mamy swoje przepisy i należy ich przestrzegać. Jak można ułaskawić kogoś, kto o to nie prosi? Muszą być dopełnione formalności, żeby proces w ogóle mógł się rozpocząć” – tłumaczył. To nieprawda. Prezydent może ułaskawić każdego bez względu na to, czy wystąpi on z taką prośbą, czy nie. A nie prosili o to m.in. Michaił Chodorkowski czy Aleksander Kolczenko.

W listopadzie „Bloomberg”, powołując się na wypowiedzi „bliskich Kremlowi” anonimowych osób, prognozował, że w Putin nie chce „sprawić prezentu” premierowi Netanjahu. Nie uwolni Naamy, dopóki „nie ustabilizuje się sytuacja polityczna Izraela”.

Jeżeli Ichaar zdecyduje się poprosić Putina o ułaskawienie, a ten wyrazi na nie zgodę, Rosja w zamian otrzyma prawa do zabytkowego rosyjskiego Hospicjum Aleksandrowskiego w Jerozolimie.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną