Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Runął jeden pomnik, ale co zrobić z całą brudną historią imperium?

Demonstranci obalili pomnik Edwarda Colstona w Bristolu. Demonstranci obalili pomnik Edwarda Colstona w Bristolu. Ben Birchall/ PA Images / Forum
Obalenie pomnika handlarza niewolników w al. Colstona w sercu Bristolu zapoczątkowało zażartą dyskusję o mrocznych rozdziałach imperialnej historii.

10 tys. demonstrantów otoczyło w niedzielę pomnik Edwarda Colstona w centrum miasta w ramach antyrasistowskich akcji Black Lives Matter. W ruch poszły młoty i sznury. Pomnik z końca XIX w. runął przy bierności policji i skandowanym rytmicznie haśle: „Obalić go!”. Sfilmowane na smartfonach wydarzenie porównano w sieci do obalenia pomnika Saddama Husajna w Iraku. Mocno na wyrost, ale Bristol i tak oglądał historyczne sceny.

Czytaj także: Ameryka płonie z nienawiści

Colston, handlarz niewolników, filantrop

Odlew postaci oblano czerwoną farbą, a potem symbolicznie zdeptano. Jeden z demonstrantów przygniótł szyję pomnika kolanem, tak jak policjant, który 25 maja w bestialski sposób udusił czarnoskórego George’a Floyda. XVII-wiecznego filantropa, kupca i biznesmena przetoczono do portu i wrzucono do wody.

Colston zrobił fortunę na przewozie niewolników z Afryki do Ameryki Środkowej. W latach 1680–92, gdy był jednym z szefów Royal African Company, okręty przewiozły do plantacji tytoniu i cukru w regionie Karaibów ok. 84 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci. Więźniowie podróżowali w strasznych warunkach, z wypalonymi na piersiach symbolami firmy. Co czwarty umierał po drodze, w sumie co najmniej 20 tys. osób. Ciała co jakiś czas wyrzucano do morza, kiedy fetor zwłok stawał się nieznośny i zagrażał epidemią, a w konsekwencji utratą całego „ładunku”.

Szkopuł w tym, że Colston był także filantropem, a w jego intencji do dziś odbywają się nabożeństwa w katedrze w Bristolu. Dzięki jego brudnym pieniądzom powstały najpiękniejsze budynki w mieście. Do 2018 r. był patronem szkoły podstawowej (Colston Primary School, przemianowana na Cotham Gardens Primary). Jego nazwisko zrosło się z nazwą ratusza (Colston Hall), a dzięki jego darowiznom powstało wiele muzeów i ośrodków nauki.

Prawica i centrum uznają, że pomniki jak ten są pamiątkami historycznymi, które powinno się zachować, opatrując je ewentualnie objaśnieniami. Lewica, w tym wielu posłów i działaczy Partii Pracy, uznaje obecność imperialistów (od których roi się także w Londynie) za przejaw cichej tolerancji dla rasizmu albo wręcz jego gloryfikację.

Pomnik, który obraża

Zdaniem lewicy to, co się stało w niedzielę, jest efektem przeciągających się dyskusji, które nie doprowadziły do demontażu pomnika (powinien trafić do muzeum) ani do opatrzenia go informacją historyczną – wskutek targów o właściwe sformułowanie. Petycję w sprawie usunięcia monumentu podpisało 11 tys. mieszkańców Bristolu. Burmistrz Marvin Rees, Jamajczyk z pochodzenia, przyznał: „obecność handlarza niewolnikami w centrum miasta była dla mnie osobistą obrazą”. Ale dodał, że nie można w żadnym razie, nawet podczas wieców przeciw rasizmowi, popierać burd i przemocy. Podobnie wyważone stanowisko zajął nowy lider Partii Pracy Keir Starmer, który obalenie pomnika uznał za „nie do przyjęcia, choć powinien zostać demokratycznie usunięty już dawno temu”.

Czytaj także: Ameryka płonie z nienawiści

Politycy podzieleni w sprawie Colstona

Rząd Borisa Johnsona nie miał wątpliwości w ocenie wydarzeń z weekendu. „Nie może być tak, że tłumy krążą po mieście i robią, co im się żywnie podoba” – mówił wysoki funkcjonariusz policji Kit Malthouse. Minister Home Office Priti Patel nazwała incydent w Bristolu „całkowicie odrażającym”. Lokalny dowódca policji Andy Bennett przyznał, że „rozumie, dlaczego doszło do tego symbolicznego aktu”. Funkcjonariusze zrezygnowali z obrony pomnika, aby uniknąć „eskalacji napięcia”.

Kilku znanych posłów konserwatywnych pytało retorycznie, czym właściwie zajmuje się policja. Zarzucano stróżom prawa hipokryzję – gdy w grę wchodzi demonstracja antyrasistowska, nie obowiązują już rygory społecznego dystansu (byłyby egzekwowane, gdyby chodziło o protest przeciw lockdownowi). „Protestujący mówią, że cisza wokół rasizmu oznacza przemoc, tymczasem sami dopuszczają się przemocy i ją tolerują” – komentował Douglas Murray, autor bestsellera „Szaleństwo tłumów” i redaktor konserwatywnego „Spectatora”.

Obalenie monumentu poparło kilku znanych polityków, m.in. poseł Partii Pracy Clive Lewis. Jego zdaniem pomnik Colstona powinien podzielić los wodzów Południa walczących o utrzymanie handlu niewolnikami w amerykańskiej wojnie domowej. „Nie rozwiążemy problemu strukturalnego rasizmu, jeśli nie rozliczymy się z naszą skomplikowaną historią” – argumentował Lewis.

Lisa Nandy, szefowa Foreign Office w gabinecie cieni, poparła protestujących, bo „nie można milczeć wobec rasizmu i brutalności policji”. Opozycyjny minister sprawiedliwości David Lammy potępił formę protestu, ale uznał, że wpisuje się ona w brytyjską tradycję. Wydarzenia porównał do walki „Martina Luthera Kinga, Emmeline Pankhurst, sufrażystek oraz bojownika o prawa gejów Harveya Milka”.

Czytaj też: Reżyser Spike Lee o rasizmie w USA

Krew niewolników w brytyjskich koloniach

Trudno zaprzeczyć, że cuda architektury i zbiory muzealne Anglia zawdzięcza bogactwu zgromadzonemu w wyniku zagłady czarnoskórych Afrykanów, zanim za czasów króla Jerzego III, w 1807 r., zakazano brytyjskim okrętom udziału w nieludzkim procederze. Całkowitą liczbę niewolników przetransportowanych z Afryki do brytyjskich kolonii szacuje się na 1,6 mln. Colston (zmarły w 1721 r.) nie był rekordzistą, jeśli chodzi o liczbę ofiar.

Z zysków ufundowano najszacowniejsze kościoły, szpitale, muzea i biblioteki (m.in. Codrington w Oksfordzie w prestiżowym college’u All Souls oraz słynną kolekcję sir Hansa Sloane’a, męża właścicielki fortuny, która narodziła się na plantacjach na Jamajce). W Londynie, Bristolu czy Liverpoolu trudno było w XVIII w. znaleźć choćby jednego kupca, który nie wzbogacił się, inwestując w akcje firm handlujących niewolnikami. Także po wprowadzeniu zakazu handlu niewolnikami Brytyjczycy czerpali zyski z wątpliwych przedsięwzięć, np. transportu opium do Chin (30 tys. skrzyń narkotyku). Za intratnym handlem stało dwóch Szkotów: William Jardine, były okrętowy chirurg, i James Matheson, syn duchownego. Trudno też zapomnieć, że to Brytyjczycy, a nie hitlerowcy, wymyślili pierwsze nowożytne obozy pracy podczas wojen burskich w latach 80. XIX w.

Czytaj także: Brytyjskie zbrodnie w Kenii

„Rasista” na pomniku Churchilla

Do aktów wandalizmu doszło podczas niedzielnych protestów także w Londynie. Na placu przed parlamentem tysiące uczestników marszu Black Lives Matter, przybyłych spod ambasady USA, otoczyły pomnik Winstona Churchilla. Ktoś napisał na nim farbą: „był rasistą”. Policję obrzucono racami. Byli ranni. Aresztowano 12 osób.

Ruch Black Lives Matter przejmują w krytycznych momentach ekstremistyczne grupki Brytyjczyków, w których uderza coraz boleśniej wywołane przez lockdown bezrobocie. Mimo niewielkiego zwycięstwa zwolenników brexitu w 2016 r. i zdecydowanej wygranej prawicy w wyborach do Izby Gmin młodzi Brytyjczycy raz po raz pokazują, że ich lewicowe emocje kipią pod pokrywką. Paradoksalnie zwycięstwo brexitowców związane było z naiwną wiarą w przywrócenie imperialnej świetności Wielkiej Brytanii. Demonstracje poparcia dla ruchu antyrasistowskiego w USA i próby rozliczenia z przeszłością imperium zdają się wskazywać na coś zupełnie przeciwnego.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną