Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Kiedy UE otworzy granice ze światem? Bruksela nie wierzy w szlabany

Przejście graniczne w Świecku pod Słubicami Przejście graniczne w Świecku pod Słubicami Leszek Zych / Polityka
Polacy wciąż nie mogą przekroczyć niektórych wewnętrznych granic UE. Komisja Europejska liczy, że w razie drugiej fali pandemii nie będzie masowego opuszczania granicznych szlabanów.

Bruksela ma nadzieję, że kraje Unii do końca czerwca całkowicie przywrócą ruch bezgraniczny we wspólnocie, a następnie UE zacznie powoli otwierać się na świat z zewnątrz. Ale to nie zależy od niej.

Czytaj też: „Lato nie będzie normalne”. Bruksela chce ratować wakacje

Węgry zamknięte dla Polaków

Większość granic w UE (wraz z pozaunijną częścią strefy Schengen) od tego tygodnia jest otwarta. Także dla przyjezdnych z Polski, choć ze znaczącymi wyjątkami. Nadal zamknięte m.in. dla Polaków są granice Węgier oraz Norwegii, lepiej na razie unikać Danii, gdzie do wjazdu trzeba udokumentować jego „uzasadniony charakter”. Hiszpania zapowiada otwarcie granic na 21 czerwca.

Ponadto dwutygodniowa kwarantanna, która w praktyce wyklucza wyjazdy turystyczne, jest wymagana od Polaków po wjeździe do Rumunii, na Słowację, do Finlandii, Irlandii oraz Islandii. Kwarantanna lub test na koronawirusa są wymagane w Czechach od mieszkańców województwa śląskiego, które Praga wciąż uznaje za region „wysokiego ryzyka”. Dwutygodniowa kwarantanna obowiązuje też wszystkich przyjezdnych do pobrexitowej Wielkiej Brytanii. Mozaikę szybko zmieniających się zasad na granicach można śledzić na stronie ReopenEU.

Komisja Europejska od kwietnia zalecała, by najszybciej otwierać granice między krajami albo regionami o podobnej – i dość niskiej – liczbie zakażeń, więc mozaika odmiennych zasad dla mieszkańców różnych krajów (np. Węgry otwarte dla Austriaków, ale nie dla Polaków) była do niedawna zgodna z tymi wytycznymi Brukseli. Do niedawna, bo KE w zeszłym tygodniu zaleciła wszystkim krajom UE, by do 15 czerwca (ostatni poniedziałek) przywróciły ruch graniczny na zasadach sprzed zarazy.

Bruksela ma jednak w tej sprawie tylko rolę doradczą (decydują poszczególne rządy), więc teraz cierpliwie czeka z ponagleniami do końca czerwca, gdy – zgodnie z jej zaleceniami – po zupełnym otwarciu granic wewnątrz powinno zacząć się stopniowe otwieranie Unii na ruch z resztą świata.

Czytaj także: PiS i Duda atakują LGBT. Europa szybko reaguje

Bruksela nie wierzy w szlabany

Komisja Europejska już zaapelowała, by w pierwszej kolejności (od 1 lipca) otworzyć granice z Bałkanami, czyli Albanią, Bośnią i Hercegowiną, Kosowem, Czarnogórą, Macedonią Płn. i Serbią. Zwłaszcza że sytuacja epidemiczna w tych państwach jest podobna jak w Unii albo nawet lepsza.

Szef unijnego Fronteksu (agencji zajmującej się granicami) Fabrice Leggeri publicznie narzeka jednak, że nie ma uprawnień do sprawdzania dokumentów medycznych lub egzekwowania testów na granicach zewnętrznych UE. I w najbliższym czasie ich nie dostanie, więc Brukseli i w tej kwestii pozostanie „perswazja” wobec poszczególnych krajów, w tym Polski.

„Według Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób zamykanie granic to nie jest skuteczny sposób walki z pandemią” – powtarza komisarz UE ds. wewnętrznych Ylva Johansson. Bruksela od początku była sceptyczna wobec restrykcji na granicach – od sporych ograniczeń (jak w Niemczech) po pełne zamknięcie (jak to było na początku w Polsce). Instytucje UE traktowały to jak inne, nieuzasadnione, ale nieuniknione reakcje na koronawirusa (podobnie np. jak paniczne robienie wielkich zakupów na początku zarazy).

Czytaj też: Północ–Południe. Koronakryzys dzieli Unię

Unijni urzędnicy nie chcą jednak drażnić krajowych polityków i unikają mówienia o błędach poszczególnych rządów. „Nie do mnie należy ocena decyzji krajów UE w sprawie granic. Ograniczenia na granicach wprowadzano w czasie, gdy jeszcze nie było wdrożonych działań w zakresie dystansowania społecznego w krajach Unii” – tłumaczyła niedawno Johansson.

Unia już w marcu zaczęła odblokowywać drogowy ruch towarowy w strefie Schengen m.in. za pomocą – pozwalających na przejazd w ciągu kwadransa – „zielonych korytarzy” dla ciężarówek, które z początku stały w ogromnych kolejkach, np. na przejściach między Polską a Niemcami.

Bruksela bardzo liczy na to, że członkowie Unii – m.in. dzięki zwiększonym możliwościom testowania, opanowaniu zasad dystansowania społecznego i kontroli sanitarnych – będę potrafili w razie drugiej fali epidemii nakładać obostrzenia na rejony z ogniskami epidemii, zamiast uciekać się do ponownego zamykania granic. – Każdy musi przygotowywać się na ewentualną drugą falę epidemii. Ale byłoby zaskakujące, gdyby przy drugiej fali odpowiedzią było znów zamykanie granic – twierdzi Johansson.

Czytaj także: UE szykuje pieniądze dla Polski. Ale ważna będzie „praworządność”

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną