Korea Północna wysadziła gmach biura łącznikowego z Koreą Południową. Budynek znajdował się w przygranicznym mieście, na tyle blisko, że pył i dym wzniesiony erupcją widać było z miejscowości położonych po południowej stronie granicy. Wiadomo, że chodziło o demonstrację siły i zdecydowania. Trudniej ustalić, do czego Północy było to potrzebne.
Czytaj też: Co nowe zdjęcie Kim Dzong Una mówi o Korei Północnej?
Siostra Kima daje pokaz siły
Jak zawsze w Korei Północnej – brakuje wiarygodnych informacji, pozostają spekulacje. Analitycy przyglądający się na co dzień państwu Kimów zwracają uwagę, że obrócenie biura w gruzy jest elementem trwającej od miesięcy eskalacji. Co więcej, nie wykluczają, że eskalacja będzie postępować, możliwe są m.in. kontrolowane wymiany ognia. Z jakiegoś powodu władza uznaje, że po okresie odprężenia z wrogimi (formalnie wojna trwa od lat 50.) Koreą Południową i Ameryką przyszedł czas na zamrożenie stosunków, zerwanie linii komunikacyjnych i podgrzanie atmosfery. Choćby w nadgranicznej strefie zdemilitaryzowanej, dokąd – według ostrzeżeń płynących z Pjongjangu – ma zostać wysłane wojsko.
Generalnie domysły przyczyn obecnego zadrażnienia krążą wokół dwóch, trzech kwestii. Oczywiście pandemii – oficjalnie wirus nie przebił się przez granice, zawsze dość szczelnie zatrzaśnięte, a od początku roku jeszcze domknięte. Można jednak przypuszczać, że jakoś wirus zaznaczył w kraju swoją obecność i skomplikował i tak działającą w bardzo wymagających warunkach gospodarkę, wciąż poddaną przecież międzynarodowym sankcjom.
Drugi powód to forma przywódcy Kim Dzong Una. Niedawno na wiele dni znikł z radarów, nie pokazywała go propaganda, co wzbudziło podejrzenia, że może mieć kłopoty zdrowotne na tyle poważne, że nie wykluczano interwencji chirurgicznej. Ta wersja zyskiwała na popularności w miarę częstszych publicznych występów młodszej siostry Kim Jo Dzong. Firmowała wysadzanie biura i ostatnie ostrzeżenia pod adresem Południa, stąd zgadywanki, że jej pozycja w hierarchii rośnie. I pytania, czy szykowana jest na następczynię, czy już jest jego prawą ręką itd. Z tych powodów buduje swoją reputację i daje pokaz bezwzględności, choćby ewentualnym przeciwnikom w obrębie reżimu, którego logika przesycona jest brutalnością.
Czytaj też: Ivanka z Pjongczangu, siostra Kim Dzong Una
Korea Północna szturcha rywali
Wreszcie trzecia przyczyna, ta sama co zawsze: Korea Północna irytuje dyżurnych rywali i ucieka się do szantażu, gdy stara się coś od nich uzyskać, np. poluzowanie sankcji, na co miałby się zdecydować prezydent Południa Moon Jae-in, bardzo zaangażowany w poprawianie stosunków z Północą.
W 2018 i 2019 r. ćwiczono przecież zupełnie inną taktykę, były szczyty obu Korei, Kim Dzong Un spotkał się nawet z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Zaczęło się odprężenie, wielkie starania na tym polu czynił Moon, po drodze były igrzyska zimowej olimpiady, zapowiadano jakieś przymiarki do rozbrojenia północnego arsenału jądrowego i rakietowego. Widać, co z tego wyszło. Przynajmniej przejściowo, bo nie można wykluczyć, że po obecnej eskalacji zacznie się sprzątanie gruzowiska i odbudowa wysadzonego gmachu biura łącznikowego.
Czytaj także: Chińscy turyści szturmują Koreę