Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Boris do fryzjera, Brytyjczycy na piwo. Kraj się odmraża

Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson Andrew Parsons / No 10 Downing Street / Flickr CC by 2.0
Premier Wielkiej Brytanii będzie mógł się zająć swoją czupryną. Kraj musi się odbudować, więc wychodzi z lockdownu: ostrożnie i niepewnie.

Po miesiącach goryczy Brytyjczycy napiją się ukochanego słodkiego Guinnessa, a odważni emeryci będą mogli się spotkać i zagrać w bingo. W kraju zawieszono większość restrykcji związanych z epidemią, ale „wirus dalej jest z nami” – mówił Boris Johnson. Skończył się jednak etap, gdy ponurym „bingo” były podawane co wieczór dane o zmarłych w wyniku zakażenia koronawirusem.

Wielka Brytania wychodzi z hibernacji

„Długa narodowa hibernacja dobiega końca!” – zapewnił uśmiechnięty Johnson we wtorek w Izbie Gmin. Zaznaczył, że powodzenie zależy od tego, czy wirus nie powróci ze zdwojoną siłą. „Wierzę w zdrowy rozsądek Brytyjczyków. Obostrzenia znikają tylko dzięki dyscyplinie społecznej” – mówił, przekonując, że obowiązkowy dystans można skrócić z dwóch metrów do jednego tam, gdzie nie da inaczej, ale trzeba np. nosić maski w środkach komunikacji. Ci, u których wystąpią niepokojące objawy, mają izolować się w domach. „Jeśli zajdzie konieczność, rozluźnienia będzie można cofnąć, także na poziomie kraju” – zastrzegł szef rządu.

Premier jest jednak optymistą, być może także z konieczności – gospodarka stoi, kolejne grupy społeczne domagają się pensji i zapomóg ze świecącego pustkami budżetu.

„Nie przewidujemy wystąpienia drugiego szczytu epidemii, który pogrążyłby w kryzysie publiczną służbę zdrowia NHS” – zapewniał Johnson. Podkreślił, że warto wyjść z domu, kupować i konsumować, bo „jest to już bezpieczne”. Brzmiał jak handlarz zachwalający towar, którego jakości nie może być pewien.

Czytaj też: Johnson na intensywnej terapii. Kto u steru Wielkiej Brytanii?

Boris Johnson chciałby do fryzjera

Johnson przedstawił też aktualne dane o stanie zagrożenia. O 2–4 pkt proc. dziennie spadła liczba nowych infekcji. Umiera 130 osób na dobę, a nie 900, jak u szczytu pandemii w kwietniu (w sumie w wyniku Covid-19 zmarło w Wielkiej Brytanii ponad 43 tys. osób). Przeprowadzono miliony testów, a wkrótce będzie gotowa aplikacja zwiększająca bezpieczeństwo w przestrzeni publicznej.

„Nie można zrezygnować ze wszystkiego naraz” – mówił Johnson. Otwarte będą więc zakłady fryzjerskie, ale nie salony piękności i punkty manicure. „Wszyscy na to czekaliśmy, proszę tylko spojrzeć, jak wyglądam” – mówił Boris, potrząsając rozczochranymi resztkami swej słynnej fryzury blond.

Wszyscy czekali szczególnie na otwarcie pubów, kawiarń i restauracji. Co z tego, że trzeba zachować dystans i czekać przy stole na obsługę? Oraz, co w Anglii zupełnie niebywałe, podawać jej swoje dane, by klientów dało się ewentualnie później namierzyć? Co z tego, że plastikowe szyby pojawią się tam, gdzie nie da się zachować dwóch metrów odstępu, a goście będą siedzieć zwróceni do siebie plecami? To wszystko nieważne, skoro wreszcie można pójść na pinta!

Jeden z konserwatywnych posłów wezwał wręcz premiera, by namawiał Brytyjczyków do wizyty w pubie, bo to ich „patriotyczny obowiązek”. Hasło Borisowi się spodobało, choć przestrzegł, że nie zachowując środków ostrożności i higieny, można się narazić na ryzyko infekcji. Dlatego wciąż zamknięte są kręgielnie, siłownie, baseny, kluby nocne i kasyna, a w pubach nie będzie można stanąć za ladą i sączyć trunków z kufli.

Spotkania i wakacje na własne ryzyko

Od lipca będą się mogły spotkać dwie dowolne mieszkające razem rodziny lub grupy ludzi. Wnuczki będą mogły odwiedzić dziadków, ale tylko w dwa kolejne weekendy. Obowiązuje jednak metr odstępu, więc nie ma mowy o uściskach i pocałunkach.

Czytaj też: Brytyjczycy zamykają puby, będą walczyć z wirusem

Zniesiono ponadto wywołujący uśmiech zakaz goszczenia obcych osób. A raczej go ograniczono: w danym miejscu mogą nocować osoby z dwu różnych gospodarstw domowych. „To przełom. Mocno się tego domagali posłowie z Partii Konserwatywnej. Kraj wraca do stanu, w którym to jednostki na własną odpowiedzialność oceniają, jakie ryzyko im grozi” – pisze Kathy Ball, publicystka liberalno-konserwatywnego tygodnika „Spectator”. Na powietrzu mogą się za to spotkać grupy nieznajomych do sześciu osób (albo dwa dowolnie liczne gospodarstwa domowe).

Wakacje na Wyspach też nie muszą być tak beznadziejne, jak się zapowiadało. Otworzą się muzea, galerie, słynne pałace i zamki. Od 4 lipca wznowią działalność hotele i obozowiska (przy surowym reżimie sanitarnym). Będą działać biblioteki, parki rozrywki i świetlice dla młodzieży. W teatrach i salach koncertowych będzie można oglądać nagrania z koncertów i spektakli. Otworzą się kina. Na razie wszędzie obowiązuje zakaz występów na żywo. W kościołach, które będą otwarte dla wiernych (przy zachowaniu dystansu), nie będzie można... śpiewać.

Czytaj też: Ile osób odzyskuje zdrowie po Covid-19? Jak szybko?

Brytyjska gospodarka jak wrak pociągu

Lider opozycji Keir Starmer wątpił, czy regułę „ponadmetrowego dystansu” popierają eksperci, ale Johnson go zgasił, zapewniając, że cały plan odmrażania zaakceptował m.in. Patrick Wallace, główny naukowy doradca rządowy. Jest jedna jasne, że za przyspieszonym luzowaniem obostrzeń stoją argumenty ekonomiczne.

„Brytyjska gospodarka przypomina leżący na torach wrak pociągu. To główna przyczyna zniesienia restrykcji przez Borisa Johnsona” – podsumował publicysta „Independent” James Moore. Jeśli wybuchnie nowa fala zakażeń – pisze – to będzie jak zderzenie pociągu ekspresowego z kupą złomu.

Podobne wątpliwości mają niektórzy epidemiolodzy, bardzo krytyczni wobec pomysłu skrócenia dystansu z dwóch metrów do jednego. Twierdzą, że wizyta w restauracji czy kawiarni może w takich warunkach być śmiertelnie niebezpieczna, zwłaszcza dla osób z grupy wysokiego ryzyka. A nawet jeśli pojawi się szczepionka, może się okazać nieskuteczna w przypadku pacjentów w podeszłym wieku.

Z drugiej strony Johnsona krytykują zwolennicy większego rozluźnienia restrykcji. Nie podoba im się m.in. nakaz kwarantanny dla przybyszów z zagranicy, ich zdaniem niepotrzebnie obejmujący kraje, w których nie ma istotnego zagrożenia koronawirusem.

Czytaj też: Casting na imigranta w Wielkiej Brytanii

Koniec konferencji w sprawie Covid-19

We wtorek odbyła się ostatnia konferencja prasowa na temat Covid-19 z udziałem premiera i innych przedstawicieli rządu. Te spotkania o godz. 17 czasu brytyjskiego dawały prasie kontrolę nad politykami. Ich kres wywołuje więc nieprzychylne komentarze mediów. „Trudno uwierzyć, że premier w takim momencie ucieka przed okiem dziennikarzy i społeczeństwa” – mówił liberalny poseł Ed Davey.

Boris Johnson wie, kiedy się pokazywać, żeby to służyło jego karierze. Koronawirus wyciągnął go z hibernacji w Downing Street. Teraz znowu zaszyje się w mysiej dziurze. Wyjdzie, jeśli sytuacja się polepszy. A jeśli będzie gorzej, pojawi się znowu, by zbawiać naród. Jak każdy populista – z czupryną lub bez.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną