Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Babski triumwirat przeciw Łukaszence

Od lewej: Maria Kolesnikowa, Swiatłana Cichanouska i Weronika Cepkała, Mińsk, 19 lipca 2020 r. Od lewej: Maria Kolesnikowa, Swiatłana Cichanouska i Weronika Cepkała, Mińsk, 19 lipca 2020 r. Sergei Grits / AP / EAST NEWS
Swiatłana Cichanouska i dwie przedstawicielki opozycji mówią w imieniu tych, którzy marzą o demokracji na Białorusi. Ściągają tłumy. Ale czy to wystarczy, by pokonać Łukaszenkę?

Wybory na Białorusi odbędą się 9 sierpnia, a kampania już jest nazywana „najbrudniejszą” w historii kraju. Trudno się dziwić. Dwóch potencjalnych kandydatów – Wiktor Babarika i Siergiej Cichanouski – zatrzymano, zanim zostali zarejestrowani. Waleryj Cepkała uciekł do Rosji. Swiatłana Cichanouska, żona aresztowanego blogera, 16 lipca połączyła siły z niedoszłymi rywalami Łukaszenki. Z szefowymi obu sztabów – Weroniką Cepkałą (żoną Walerego) i Marią Kolesnikową (z otoczenia Babariki) – reprezentuje teraz tych, którzy marzą o demokracji.

Białorusini: Kochamy, możemy, zwyciężymy

Energiczna kampania Cichanouskiej ściąga uwagę Białorusinów. By wysłuchać kandydatki i jej sojuszniczek, na wiecach gromadzą się tysiące obywateli. Czują się dziwnie, gdy mogą otwarcie poprzeć przeciwniczkę Łukaszenki, nie narażając się zarazem milicji. Cichanouska zawsze przemawia z Cepkałą i Kolesnikową. Wystąpieniom często towarzyszą hasła białoruskiej opozycji demokratycznej, najczęściej jedno: „kochamy, możemy, zwyciężymy”. Z relacji portalu Tut.by wynika, że babski triumwirat popierają najróżniejsze środowiska: studenci, lekarze, nauczyciele, pracownicy, prawnicy, przedsiębiorcy, taksówkarze.

Podczas ich pierwszej wspólnej konferencji prasowej szczególnie mocno wybrzmiały słowa Kaliosnikowej: „Na drodze naszego zwycięstwa stoi nie reżim, ale brak wiary w sukces. Mamy czas, żeby zmobilizować wszystkich do pójścia na wybory i wyrażenia niezgody na to, co się dzieje. Jesteśmy dumne z tego, że udało nam się połączyć. Możemy wygrać”.

Czytaj też: Czy oswajanie Łukaszenki ma sens?

Potem wybory demokratyczne i uczciwe

Cichanouska nie walczy o władzę. Jak wyznała 23 lipca na antenie Echa Moskwy, nie ma programu politycznego, a jej głównym celem jest wygrana, która pozwoli unieważnić wybory i zorganizować nowe: uczciwe i demokratyczne. „Nie powiem, jakich zmian chciałabym w różnych sferach naszego życia: politycznej, ekonomicznej, w służbie zdrowia. Mój program ma jeden punkt: nowe wybory w ciągu pół roku, w których będą konkurować godni kandydaci”, tłumaczyła.

W poniedziałek na oficjalnej stronie sztabu pojawił się apel do obywateli, by wzięli udział w wyborach. Kandydatka podaje szereg warunków koniecznych do spełnienia, by kolejne wybory były uczciwe. Apeluje m.in. o wyznaczenie nowych i niezależnych członków Centralnej Komisji Wyborczej, zaangażowanie przedstawicieli wszystkich partii w jej prace, przezroczyste urny i transmisję online z lokali wyborczych. Zaufane osoby miałyby prawo zażądać ponownego przeliczenia głosów, a „przedterminowe głosowanie” byłoby możliwe tylko w wyjątkowych sytuacjach.

Cichanouska obiecuje, że w razie wygranej przez najbliższe sześć miesięcy krajem kierowaliby ci sami urzędnicy co wcześniej – prócz tych, którzy łamali przepisy. Postulowałaby też o referendum w sprawie przywrócenia konstytucji z 1994 r., unieważniającej reformy Łukaszenki.

Obudzić Białorusinów

„Mój mąż jest w areszcie, bo chciał lepszej Białorusi. Władze zastosowały swoje metody, sądząc, że tak to się skończy. A tak naprawdę wszystko dopiero się zaczyna. Nie zarejestrowano kandydatur Babariki i Cepkały, bo rządzący dostrzegli w nich zagrożenie, ale władzy zagrażają nie ci dwaj kandydaci, lecz naród, który ma dość ciągłego poniżenia. Mój mąż obudził Białorusinów. Nie chcą znów zapaść w śpiączkę. Niczego wam nie obiecam, od tego są inni – oni już od 25 lat składają obietnice. W telewizji wam nie powiedzą, że Łukaszenka ma niewielkie poparcie, ani że ludzie, których aresztował OMON, tylko spacerowali po ulicy. Nie powiedzą, że większość społeczeństwa żyje w nędzy. Że z powodu koronawirusa zmarło znacznie więcej osób, niż twierdzą władze, ani że konkurenci Łukaszenki trafili do aresztu, bo to ich popierała większość. A to wszystko prawda. Jestem tutaj nie dla władzy. Jeśli wygram, w ciągu pół roku zorganizuję nowe, uczciwe, sprawiedliwe wybory z udziałem wszystkich kandydatów. Po raz pierwszy od 20 lat mamy tyle siły, że możemy zwyciężyć. Drogi są dwie: wciąż słuchać obietnic albo wziąć sprawy w swoje ręce i zbudować nową Białoruś. Jestem prostym człowiekiem, kobietą, matką, która chce, byśmy w końcu mieli takie życie, na jakie zasługujemy” – mówiła Cichanouska w swoim pierwszym telewizyjnym wystąpieniu.

Czytaj też: Parada na Białorusi. Łukaszenka zarazy się nie boi

Dość reżimu Łukaszenki

Nie próżnuje też Łukaszenka, który walczy o względy wyborców, choć w zupełnie innym stylu. Składając kwiaty przed pomnikami, prezydent wpadł najwyraźniej na pomysł, by zmienić konstytucję i dopuszczać do wyborów tylko tych kandydatów, którzy mają za sobą służbę w armii. Z taką propozycją wystąpił 16 lipca w Witebsku. Najwyraźniej nie spodziewał się, że największe zagrożenie czyha po stronie zdeterminowanych, zjednoczonych w walce kobiet.

Politolog Siergiej Nikoljuk w telewizji Biełsat zastanawiał się, skąd tak radykalna zmiana nastrojów w społeczeństwie. Podkreślał, że do tej pory Łukaszence udawało się utrzymać u władzy m.in. dzięki „kupowaniu” lojalności, najczęściej tuż przed wyborami. Koronawirus zablokował ten ruch. Faktem jest jednak, że Białorusini mają już dosyć reżimu i strachu.

Z kolei politolog Paweł Usow nakreślił pesymistyczną wizję przyszłości: po kolejnej wygranej Łukaszenki kraj już całkiem zmieni się w reżim, który ekspert określił jako „militarystyczny”. Nadzieja podobno zawsze umiera ostatnia, a Białoruś właśnie dowiodła, że wybudzenie z apatii, choć trudne i bolesne, jest możliwe.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną