Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Dwie rzeczywistości na Białorusi. Kiedy się przetną?

Do strajku dołączyli m.in. pracownicy mińskiej fabryki traktorów. Do strajku dołączyli m.in. pracownicy mińskiej fabryki traktorów. Natalia Fedosenko / TASS / Forum
Na razie odpuszczono pacyfikację protestów. Czuć solidarność. Jej duch pobrzmiewa we wzruszających i przerażających relacjach osób wypuszczanych z więzień.

Aleksandr Łukaszenka przemówił w piątek, by obalić plotki. Stwierdził, że ma się dobrze, jest w kraju i nigdzie się nie wybiera. Zresztą dokąd miałby wyjeżdżać i po co, skoro państwowa komisja wyborcza oddaliła właśnie wszystkie skargi na ważność głosowania i wyniki z 9 sierpnia? Czyli: Łukaszenka 80,1 proc., Swiatłana Cichanouska 10,1 proc.

Czytaj też: Co dalej z Białorusią? Co zrobi Polska, co reszta świata?

Łukaszenka negocjacji nie chce

Wygląda na to, że Łukaszenka, szykując się do szóstej kadencji, wciąż próbuje żyć w innej rzeczywistości. Uparcie brnie w wersję o 80 proc. – według protestujących liczby może i są prawdziwe, ale proporcje poparcia dla czołowych kandydatów pewnie były odwrotne. Także jego ludzie zachowują się tak, jakby nie przyjmowali do wiadomości, że na Białorusi każdy dzień jest teraz jak rok świetlny, z taką szybkością po latach zastoju mknie tamtejsza polityka. Tymczasem minister zdrowia przekonuje lekarzy, że wśród dotąd zatrzymanych i zwalnianych z więzień nie ma żadnych ofiar tortur. Szefowie MSW też zaklinają się, że o torturach nie ma mowy, ale przepraszają przypadkowe ofiary działań m.in. OMON (wśród nich dzieci, kobiety i seniorzy, także wychodzący np. na zakupy).

W demokracjach ekipy rządzące często wpadają w kłopoty po kiepskiej reakcji na klęski żywiołowe, wystarczy choćby zdanie w rodzaju „trzeba było się ubezpieczyć” – i prawdopodobieństwo wyborczej przegranej rośnie. Na podobnej zasadzie reżimy autorytarne znoszone są przez protesty uliczne, które w porę nie zostaną zduszone, albo gdy władza w porę nie zacznie negocjacji z obywatelami. Łukaszenka nie zdołał stłamsić protestów, negocjacji nie chce, za to próbuje zażegnać kryzys, wysyłając urzędników na pierwszą linię.

Czytaj też: Takiej mobilizacji na Białorusi jeszcze nie było

Bankructwo reżimu

Ale nic nie pogłębia wrażenia bankructwa reżimu tak bardzo jak obraz niepotrafiących nic wskórać dyrektorów wielkich fabryk, merów, a nawet ministrów, którzy odważnie spotykają się z ludźmi, by przekonać ich do rozejścia się, wznowienia pracy i uznania wyniku wyborów. A obywatelom nie chodzi już tylko o wybory, ale o całokształt: kryzys gospodarczy, pandemię i przede wszystkim kampanię brutalności z ostatnich dni. Premier Raman Hałouczenka chciał rozmawiać z pracownikami mińskiej fabryki traktorów bez obecności prasy, więc spora część załogi po prostu pomaszerowała do siedziby rady miasta. Po drodze dołączały setki osób.

Taktykę brnięcia w 80 proc. można o tyle zrozumieć, że właśnie tak reżim funkcjonował przez ponad dwie dekady. Różnica polega na tym, że obywatele nie mają już cierpliwości, by znosić hipokryzję Łukaszenki i jego ekipy. Widzą i wiedzą, jak bardzo wersja władz oddala się od prawdy. Skoro nikt nie jest torturowany, to skąd obrażenia na ciałach wypuszczanych, skąd jęki dochodzące z więzień, aresztów, posterunków?

Czytaj też: Białoruś na krawędzi. Nie ma optymizmu, jest nadzieja

Ruszył się cały kraj

W drugiej rzeczywistości w piątek ruszył się praktycznie cały kraj, strajkują lub protestują załogi zakładów z absolutnie pierwszej ligi gospodarki. Hołubiona przez reżim wytwórnia traktorów (ta, którą miał uspokajać premier) wstrzymała prace, deklarując, że wznowi je po przyjęciu żądań. Kierowcy z fabryki ciężarówek i autobusów wyjechali na ulice stolicy z hasłami wzywającymi do wstrzymania przemocy. Do protestu włączyły się obie rafinerie, w Mozyrzu i Nowopołocku, a także fabryka nawozów potasowych z Soligorska – ta trójka to główne dochodowe interesy w kraju.

Akcję protestacyjną zorganizowali pracownicy mińskiego metra i Parku Wysokich Technologii, białoruskiej Doliny Krzemowej, oferującej nowoczesne rozwiązania hi-tech. Na spacer po Mińsku wyszli aktorzy teatru lalek ze swoimi rekwizytami, co ma być odpowiedzią na uwagę Łukaszenki, że Cichanouska jest owieczką sterowaną przez lalkarzy. Nadal protestują lekarze wielu szpitali i mieszkańcy miejscowości każdej wielkości.

Po południu stojący pod budynkiem rządu omonowcy w obliczu demonstrantów opuścili tarcze. Wieczorem toczyły się wielkie manifestacje, zwłaszcza w Mińsku. Rezygnują kolejni funkcjonariusze służb. Protesty poparł były minister kultury – deklarację złożył nie po rosyjsku, ale po białorusku. Rektor największego uniwersytetu zapowiedział, że nikt nie będzie represjonowany na uczelni za poglądy.

Wyniku wyborów na Białorusi nie akceptuje Unia Europejska. Po spotkaniu ministrów spraw zagranicznych szef dyplomacji Josep Borell ogłosił na Twitterze: „Rozpoczynają się prace nad sankcjami dla osób odpowiedzialnych za przemoc i fałszowanie”. Polski premier Mateusz Morawiecki zapowiedział pomoc dla represjonowanych, ułatwienia przy wjeździe do Polski i dostępie do pracy, stypendia dla relegowanych, pomoc dla niezależnych mediów i organizacji wspierających białoruskie społeczeństwo obywatelskie.

Adam Michnik: Wszyscy patrzymy na Białoruś

Niebezpieczeństwo rozwiązania siłowego?

Na razie Białoruś funkcjonuje w dwóch rzeczywistościach, które na pewno nie są równoległe. Pytanie, co będzie, gdy zaczną się do siebie zbliżać i dojdzie do przecięcia ich osi. Na razie odpuszczono pacyfikację protestów, na razie atmosfera po stronie protestujących jest podniosła, okazują sobie solidarność na każdym kroku, jej duch pobrzmiewa we wzruszających i przerażających relacjach wypuszczanych z więzień, gdzie reżimowi udało się odtworzyć nastrój z katowni NKWD. Z drugiej strony setki, być może tysiące funkcjonariuszy dopuściły się zbrodni – ani oni, ani ich przełożeni nie będą zainteresowani upadkiem prezydenta.

Nadal nad ruchem protestacyjnym wisi groźba rozwiązania siłowego i represji, czegoś w rodzaju stanu wojennego, godzin milicyjnych. Wciąż w odwodzie czeka wojsko. W piątek przebywająca na Litwie Swiatłana Cichanouska ogłosiła gotowość do rozmów i powstanie rady koordynacyjnej, do której zaprasza przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, białoruskie znakomitości i profesjonalistów ze wszystkich branż. Podała namiary na osoby przyjmujące zgłoszenia. Jeśli tempo murszenia reżimu będzie postępować w takim tempie jak w piątek, to rada może być szybko potrzebna.

Na weekend synoptycy zapowiadają ładną pogodę, co na pewno zachęci Białorusinów, by także dziś i w niedzielę wyjść na ulice.

Czytaj też: W Mińsku strzelano do nas kulami „Made in Poland”

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną