Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Ile Rusi w Białorusi

Władimir Putin z Aleksandrem Łukaszenką. Czy jest już białoruski zmiennik? Władimir Putin z Aleksandrem Łukaszenką. Czy jest już białoruski zmiennik? Reuters / Forum
Zbuntowana Białoruś byłaby dziś niestrawna dla Rosji. A jeśli nie czołgi, to co szykuje Kreml?
Mińsk, manifestanci pod pomnikiem Lenina. Na transparentach: „My jesteśmy miłością”, „Milicja z narodem”.Evgeny Maloletka/Bloomberg/Getty Images Mińsk, manifestanci pod pomnikiem Lenina. Na transparentach: „My jesteśmy miłością”, „Milicja z narodem”.

Na razie obyło się bez inwazji. Choć ta pewnie pasowałaby do stylu Władimira Putina. Stąd na Białorusi tak często padało ostatnio pytanie: „Wejdą?”. W magazynie „Foreign Affairs” amerykański politolog Michael Carpenter i białoruski Vlad Kobets wyjaśniają, dlaczego nie doszło do interwencji. Zwracają uwagę, że wojsko zostało w koszarach, bo protestujący po prostu nie dali Putinowi porządnego pretekstu. Białoruś zachowuje się inaczej niż Gruzja i Ukraina, kraje wcześniej najeżdżane zbrojnie przez Rosję. Ponad dekadę temu w Gruzji flagami NATO oplakatowane były nawet przystanki autobusowe. Kilka lat później Ukraina pukała do przedsionka Unii Europejskiej.

Tymczasem Białorusinów ani zachodnia symbolika, ani instytucje nie porywają. Przeszło już tyle manifestacji i chyba żaden demonstrant nie niósł unijnej flagi. Po ich pojawieniu się na pewno zamrugałyby światełka ostrzegawcze kremlowskich konsolek, Białoruś uznawana jest w końcu za wyłącznie rosyjską strefę wpływów.

Z punktu widzenia Putina istnienie Białorusi wygląda na dziejowe nieporozumienie, efekt uboczny rozpadu ZSRR – objaśnia Walery Bułhakau, niezależny wydawca i redaktor białoruskojęzycznego magazynu „Arche”, poświęconego m.in. sztuce, historii i polityce. – Białoruś to część tego, co Rosjanie nazywają limitrofem, pierścienia terytoriów okalających Rosję, więc powinna pozostawać państewkiem buforowym. Z tej perspektywy niepodległość to dla niej stanowczo za dużo.

Drugi powód rezygnacji z interwencji ma być bardziej praktyczny. W Gruzji i na Ukrainie wjazd rosyjskich czołgów wzbudził falę antyrosyjskości, pewnie podobnie stałoby się też na Białorusi. Na dodatek przykład gruzińsko-ukraiński pokazuje, że reputacja Rosji w takim przypadku jest wręcz niemożliwa do zreperowania.

Polityka 41.2020 (3282) z dnia 06.10.2020; Świat; s. 55
Reklama