Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Boliwia w lewo

Luis Arce Luis Arce EAST NEWS

Boliwijski Ruch na Rzecz Socjalizmu pokonał miażdżąco prawicowych rywali w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Nowym prezydentem został Luis Arce, minister gospodarki i finansów z lat egalitarnych rządów Evo Moralesa (2006–19). Odsetek biednych zmniejszył się w tym czasie o ponad połowę, a wzrost gospodarczy przez blisko dekadę przekraczał 5 proc. rocznie. Arce musiał jednak odejść ze stanowiska z powodu choroby nowotworowej; szczęśliwie ją pokonał. Obiecuje, że jako prezydent wyciągnie Boliwię z zapaści, w jaką wpędziły ją pandemia, susze, pożary w Amazonii i korupcja prawicowego rządu.

Jeszcze rok temu kraj był na krawędzi wojny domowej. Historyczny lider, autochton Evo Morales, chciał przedłużyć w nieskończoność swoje prawo do kandydowania na najwyższy urząd. Gdy przegrał referendum w tej sprawie, zwrócił się do sędziów Sądu Najwyższego. Ci wzięli jego stronę. Morales ponownie stanął w szranki o prezydenturę i… wygrał. Było mu jednak mało. Uzyskał prawie 10-punktową przewagę nad następnym kandydatem, ale zabrakło mu ułamków procenta, by wygrać w I turze (w Boliwii można wygrać w I turze, mając poparcie mniejsze niż połowy głosujących, jeśli przewaga nad kolejnym kandydatem wynosi co najmniej 10 pkt proc.).

Gdy zwlekano z ogłoszeniem wyników, ludzie uznali, że szykuje się fałszerstwo, i wyszli na ulice. Protesty przechwyciła skrajna prawica, a wojsko zmusiło Moralesa do wyjazdu na emigrację. Władzę z nadania parlamentu przejęła Jeanine Ańez, biała rasistka. Zasłynęła m.in. słowami: „Miasta nie są dla Indian, powinni siedzieć w górach”. Ją samą, jak i całą prawicę, pogrążyła rasistowska propaganda – w Boliwii większość to autochtoni lub Metysi kultywujący rodzime tradycje – oraz korupcja i nieudolna walka z pandemią.

Polityka 44.2020 (3285) z dnia 27.10.2020; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 11
Reklama