Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Jan Paweł II nie jest bez winy. Świat o skandalu w Watykanie

Ks. Stanisław Dziwisz i papież Jan Paweł II, audiencja generalna w 1996 r. Ks. Stanisław Dziwisz i papież Jan Paweł II, audiencja generalna w 1996 r. Paul Hanna / Reuters / Forum
Światowe media komentują raport w sprawie przestępstw seksualnych Theodore’a McCarricka i reportaż TVN o kard. Dziwiszu. Wskazują, że Jan Paweł II też nie jest bez winy.

Emerytowany ordynariusz diecezji krakowskiej przez cały pontyfikat Jana Pawła II był jego najbliższym współpracownikiem, miał dostęp do jego kalendarza, czasu i ucha. W watykańskich kuluarach dostał nieoficjalne przezwisko „Il Papa vuole”, czyli „Papież sobie życzy”. W ostatnich latach życia Karola Wojtyły był głównym wyrazicielem jego woli i architektem jego wystąpień. Najnowsze śledztwa dziennikarskie wskazują też, że miał wydatny wpływ na postrzeganie przez Jana Pawła II konkretnych duchownych, którzy ubiegali się o awans w hierarchii Kościoła.

Czytaj też: Dziwny, smutny i straszny wywiad z kard. Dziwiszem

Watykan przymykał oko

Jednym z nich był Theodore McCarrick, były arcybiskup Waszyngtonu, umieszczony na tym stanowisku w 2000 r. właśnie przez polskiego papieża. Śledztwo dziennikarzy TVN24, przygotowujących reportaż o zaangażowaniu Dziwisza w tuszowanie skandali pedofilskich najważniejszych purpuratów, wykazało, że McCarrick wcale nie był faworytem do przejęcia diecezji – na liście kandydatów zajmował 14. miejsce. Najpewniej dzięki wsparciu kogoś z otoczenia Wojtyły został wydźwignięty na czoło. Mimo że Watykan wiedział o tykającej bombie: zarzutach o molestowanie seksualne, także wobec nieletnich.

Choć świat skupia się teraz na McCarricku, usuniętym ze stanu duchownego w 2018 r., media nie szczędzą krytyki pod adresem Dziwisza i Jana Pawła II. Amerykański portal Crux, zajmujący się tematyką katolicką, pisze o „bliskim przyjacielu papieża”, który nie odstępował go na krok. Rzuca też więcej światła na możliwe powody szybkiego awansu McCarricka. Zdaniem publicystki Elise Allen akolici Wojtyły mogli świadomie przymknąć oko na skandale z udziałem amerykańskiego duchownego, bo w swojej działalności duszpasterskiej otwarcie poparł „Solidarność” i przejawiał głęboki antykomunizm (to drugie potwierdzają inne amerykańskie źródła i dziennikarze zajmujący się McCarrickiem od lat).

Czytaj też: Zasługi i winy Jana Pawła II

Kardynał z dobrym rodowodem

Amerykanin część swojej charytatywnej działalności poświęcił na organizację zbiórek dla polskiej opozycji w latach 80. Wysiłków tych mu nie zapomniano. McCarrick mógł więc zostać wyświęcony do godności kardynalskiej też dlatego, że miał zasługi i „właściwy rodowód polityczny”. W tym kontekście warto podkreślić, że Dziwisz z pewnością nie był jedynym orędownikiem takiej filozofii. Równie ważną postacią z otoczenia papieża był Angelo Sodano, watykański sekretarz stanu, nuncjusz apostolski w Chile w czasach dyktatury Augusto Pinocheta, zaprzysięgły antykomunista. Portal Crux zwraca uwagę, że postawa McCarricka mogła być nie bez znaczenia i dla Wojtyły, który otrzymał od Amerykanina list zapewniający o całkowitej niewinności. Papież postanowił bezkrytycznie mu uwierzyć.

W kontekście związków Sodano z Dziwiszem opisywany jest skandal McCarricka w mediach hiszpańskojęzycznych. „El País”, największy dziennik w kraju, poświęca mu wiele miejsca także w swoim latynoamerykańskim wydaniu. Cytuje przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego, który „wyraża nadzieję, że niezależna watykańska komisja wyjaśni sprawę”. Dziwisza gazeta opisuje nie tylko jako współpracownika, ale i bliskiego przyjaciela Wojtyły. A Sodano pojawia się prawie zawsze tam, gdzie mowa o Dziwiszu. Wpływowe chilijskie gazety, jak dziennik „La Tercera” i magazyn „The Clinic”, opisują go jako „człowieka Pinocheta w Watykanie”, dzięki któremu Stolica Apostolska wsparła brutalną dyktaturę, ale też skuteczne tuszowała tamtejsze skandale pedofilskie. Warto przypomnieć, że po ich ujawnieniu wszyscy chilijscy biskupi złożyli rezygnację na ręce Franciszka.

Czytaj też: Dlaczego księży przenosi się do Ameryki Łacińskiej i Afryki?

McCarrick, historia dla „Netflixa”

O możliwych skutkach raportu w sprawie McCarricka i reportażu TVN24 sporo piszą też media włoskie. „Corriere Della Sera” podkreśla, że Dziwisz wciąż uznaje się za niewinnego, twierdząc, że o przestępstwach amerykańskiego duchownego nie wiedział, a pieniędzy za ich przemilczenie nie przyjmował. Jak zauważa dziennik, choć duchowny zapewnił, że jest gotów poddać się ocenie niezależnej komisji, to polscy biskupi zażądali interwencji Watykanu. W podobnym tonie wypowiadają się „La Stampa” i „La Repubblica”. „Il Fatto Quotidiano” analizuje z kolei wspomniany list od McCarricka do Wojtyły z 2000 r. Amerykanin zaręcza w nim, że „nigdy w swoim 60-letnim życiu nie utrzymywał stosunków seksualnych z żadną osobą”.

Najbardziej krytyczny wobec watykańskich hierarchów jest centrowy dziennik „Il Foglio”, który raport w sprawie McCarricka uznaje „za gotowy scenariusz dla serialu Netflixa”. Zdaniem Matteo Matzuzziego dokument ukazuje pełną skalę intryg i spisków w Watykanie za pontyfikatu Jana Pawła II. Kluczowy był talent do pozyskiwania środków, ważny prawie tak samo jak stosunek do świata – choć autor nie przesądza, że to sam papież aktywnie promował takie wartości wśród współpracowników. Na pewno jednak były fundamentalne dla jego przybocznych – i tu znów pojawiają się w duecie Dziwisz i Sodano.

Czytaj też: Pedofilia w Legionie Chrystusa, przykład systemowej patologii

Winna cała machina Kościoła

Skandal w Watykanie szybko trafił na czołówki najważniejszych serwisów informacyjnych na świecie. Szeroko z punktu widzenia amerykańskiego Kościoła opisuje go również „New York Times”. Z kolei portale katolickie przeanalizowały raport o McCarricku w najdrobniejszym szczególe – trudno na ich stronach znaleźć teraz artykuł na inny temat. Większość autorów zgadza się co do meritum: pedofilię kryła machina instytucjonalna, a nie jeden człowiek.

W awansach za czasów Wojtyły rys ideologiczny i umiejętność zbierania pieniędzy okazywały się często ważniejsze niż osiągnięcia duszpasterskie. Nie da się w takim układzie zrzucić odpowiedzialności na jedną osobę. Ale tak samo nierealne wydaje się teraz uznanie, że ktokolwiek, kto w tej machinie był, mógł o zasadach jej działalności nie wiedzieć.

Czytaj też: Rodzina i celibat, zderzenie kultów

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną