Na jednym z październikowych spotkań ambasadorów przy Unii przedstawiciel Belgii Willem van de Voorde zagroził, że jeśli Brytyjczycy po tzw. twardym brexicie – czyli wyjściu z Unii bez żadnej umowy – zakażą europejskim kutrom połowów na swoich wodach, rząd Belgii w odwecie powoła się na dokument z XVII w. Było trochę śmiechu, żartów i niedowierzania. Sprawa jednak wygląda poważnie.
Van de Voorde zareagował tak na zapowiedzi premiera Borisa Johnsona, który mówi o „odzyskaniu kontroli nad naszymi [brytyjskimi – przyp. red.] rybami”. W takim przypadku, zapowiedział ambasador, Belgowie nadal będą łowić w brytyjskich wodach na podstawie „wiecznych praw połowowych”, przyznanych 50 rybakom z Brugii przez króla Anglii Karola II w Privilegie der Visscherie w 1666 r.
Brugia była wówczas częścią Niderlandów Południowych, kontrolowanych przez Hiszpanię, której władca zgodził się, aby król angielski przeczekał tam Oliviera Cromwella. Sam przywilej stanowił więc podziękowanie dla miasta, które udzieliło Karolowi II schronienia podczas okresu interregnum – zaraz po ścięciu jego ojca Karola I aż do osobistego powrotu na tron.
Belgowie powoływali się na ten przywilej wielokrotnie, pierwszy raz w XIX w. Sprawa wydaje się kuriozalna, ale na bazie brytyjskiego common law, czyli systemu prawnego opartego na wyrokach precedensowych, wcale nie musi być przesądzona. Londyn do tego stopnia obawiał się konsekwencji Karolowego przywileju, że gdy w 1963 r. prawnicy rządu Belgii chcieli wnieść sprawę uznania „wiecznych praw połowowych” w jednym z brytyjskich sądów, królewska marynarka zablokowała ich na kanale La Manche.
1.
Historia z XVII-wiecznym dokumentem, angielskim królem i dorszami może brzmi nieco zabawnie i doskonale pasuje na początek tekstu o niekończących się zawiłościach brexitu.