Ton komentarzy u naszego zachodniego sąsiada jest podobny bez względu na poglądy prezentowane na co dzień przez różne media: polsko-węgierskie weto blokujące zarówno nowy budżet unijny, jak i specjalny Fundusz Odbudowy wspólnoty po pandemii z pewnością oznacza bardzo poważne problemy.
Jednak główną ofiarą nie będą wcale Niemcy, które same mają ogromne środki na walkę z kryzysem. Na pieniądze z funduszu wartego ok. 750 mld euro czekają przede wszystkim najbardziej dotknięte przez pandemię kraje – z Hiszpanią, Włochami i Francją na czele. Z kolei nowy budżet służyć ma głównie nowym krajom członkowskim, w tym właśnie Polsce i Węgrom. Co robić w tej sytuacji?
Czytaj też: W co Kaczyński gra z Europą i czym się to skończy
Nie ustępować Polsce i Węgrom
Zazwyczaj unijne spory najlepiej rozwiązywać wzajemnymi ustępstwami, ale tym razem apeli o kompromis trudno szukać. Przeciwnie, komentatorzy zachęcają zarówno Komisję Europejską, jak i kanclerz Angelę Merkel (Niemcy przewodniczą pracom Unii w tym półroczu), aby nie ustępowali. W przeciwnym razie ośmieszą się, a UE nikogo nie przekona, że oparta jest na poszanowaniu wspólnych wartości.
Co ciekawe, to przede wszystkim Viktor Orbán postrzegany jest jako architekt tego buntu przeciw powiązaniu reguł praworządności z dostępem do unijnych pieniędzy. Polski rząd po prostu się podłączył, bo przecież ma podobne poglądy. W wielu komentarzach (np. w telewizyjnym Tagesschau, dzienniku „Tagesspiegel” czy radiu Deutschlandfunk) pojawia się porównanie do brania zakładników. Jednak zdaniem dziennikarzy z porywaczami w tym przypadku nie należy negocjować. W przeciwnym razie przyszłość Unii stanie pod dużym znakiem zapytania.
Pytanie, co będzie dalej. W niemieckich mediach dominuje pogląd, zgodnie z którym osamotnione Polska i Węgry w końcu ustąpią. Zrobią to przede wszystkim z powodów ekonomicznych, aby nie stracić dostępu do nowego budżetu i do kolejnych miliardów euro funduszy strukturalnych. „Süddeutsche Zeitung” zastanawia się, jak premierzy Węgier i Polski spróbują jednocześnie zakończyć blokadę i zachować twarz. Według „Tagesschau” w starciu 25 członków z osamotnionymi dwoma to ci ostatni znajdują się w dużo gorszej sytuacji. Jednak nie wszyscy podzielają ten optymizm.
Czytaj też: PiS idzie na wojnę z Europą
Wykluczyć autokratów
„Spiegel” uważa, że trzeba myśleć o innym, radykalnym scenariuszu. Byłoby nim wyłączenie Funduszu Odbudowy po pandemii z negocjacji unijnych blokowanych przez Polskę i Węgry. Wówczas pozostałe 25 państw mogłoby na zasadzie wielostronnych negocjacji dojść do porozumienia i uruchomić taki fundusz niezależnie od oporu Warszawy i Budapesztu, niejako poza konstrukcją unijną. Oczywiście nie byłby on już dostępny dla Polski i Węgier.
To opcja atomowa, którą na razie trudno sobie wyobrazić, zwłaszcza gdy pracami Unii kierują Niemcy. Ma być raczej formą nacisku na blokujących porozumienie, ale same rozważania na ten temat pokazują, że tym razem, inaczej niż w przeszłości, nikt nie ma zamiaru ustąpić wobec autokratycznych rządów dwóch krajów.
Czytaj też: Dlaczego Polska nie ma sojuszników