Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Bitwa o praworządność. Holendrzy chcą skarżyć Polskę do TSUE

Premier Polski Mateusz Morawiecki i premier Holandii Mark Rutte. Grudzień 2019 r. Premier Polski Mateusz Morawiecki i premier Holandii Mark Rutte. Grudzień 2019 r. Aleksiej Witwicki / Forum
Polska i Węgry chcą wetować budżet UE. Parlament Holandii, który m.in. musi zgodzić się na Fundusz Odbudowy, znów pokazuje determinację w sprawie obrony praworządności.

Holenderski parlament, a konkretnie izba niższa Stanów Generalnych, ma już we wtorek głosować nad uchwałą zobowiązującą rząd Marka Ruttego, by podjął przygotowania do zaskarżenia Polski („najlepiej wspólnie z innymi podobnie myślącymi krajami”) przed Trybunałem Sprawiedliwości UE.

Czytaj też: Pierwsze skrzypce gra Merkel. Jak UE rozegra weto Polski i Węgier?

Osiem razy w historii UE

Choć projektu tej uchwały według naszych informacji nie koordynowano z finałem negocjacji budżetowych UE, to teraz jej najważniejszą doraźną wartością jest przypomnienie, jak gorący jest temat praworządności w parlamencie Holandii.

Dokument bardzo krytycznie ocenia system dyscyplinarny polskiej Zjednoczonej Prawicy wobec sędziów, a Komisji Europejskiej wypomina niewdrażanie stosownych decyzji TSUE w tej sprawie. Uchwała nie wchodzi dalej w szczegóły, ale mowa o braku mocnej reakcji na częściowe zamrożenie działania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego (ostatnio uchyliła immunitet sędziemu Igorowi Tulei). TSUE nakazał je w kwietniu w ramach tzw. środka tymczasowego, obowiązującego do czasu wydania pełnego wyroku.

Polska zawężająco interpretuje tę decyzję TSUE, a Komisja Europejska – po części ze względów prawnych, po części także politycznych – nie podważa otwarcie linii Warszawy i nie wnosi w zamian do Trybunału Sprawiedliwości UE o ustanowienie powiększającej się każdego dnia grzywny.

Skargi jednego kraju na innego członka wspólnoty, które i tak wymagają uprzedniego wniesienia sprawy do Komisji Europejskiej, zdarzyły się dotąd tylko osiem razy (ostatnio Austria zaskarżyła Niemcy z powodu winiet samochodowych). Rząd Ruttego – zgodnie z projektem uchwały – miałby do 1 lutego zdać posłom sprawozdanie z przygotowań do zaskarżenia Polski, ale na razie jest bardzo niepewne, czy ostatecznie do niego dojdzie.

Tak czy inaczej, Izba Dyscyplinarna jest już na widelcu w TSUE (w ten wtorek odbędzie się rozprawa), a pełny wyrok zamknie kontrowersje wokół środka tymczasowego. Ponadto Komisja prowadzi postępowanie w sprawie „ustawy kagańcowej”, która w pierwszych miesiącach 2021 r. również powinna trafić do TSUE.

Czytaj też: W Brukseli nam tego nie wybaczą

Portugalia zaprzecza, że jest z Polską i Węgrami

Polska i Węgry blokują teraz nowy pakiet budżetowy UE z powodu reguły „pieniądze za praworządność”. Ona sama potrzebuje wprawdzie głosów większości 15 z 27 krajów (Warszawa i Budapeszt są tu bez szans), ale cały budżet i Fundusz Odbudowy wymagają już jednomyślności.

W sprawie funduszu potrzeba szybkiej ratyfikacji gwarancji finansowych przez 27 krajów za zgodą ich parlamentów. Częścią taktyki negocjacyjnej Morawieckiego i Orbána jest groźba, że ich rządy nie zatwierdzą gwarancji w pakiecie z obecną wersją „pieniędzy za praworządność”. Choć Polska ma dostać z niego 27 mld euro w dotacjach oraz 32 mld euro w tanich pożyczkach.

Tyle że podobne narzędzie nacisku mają wszystkie inne kraje UE. A parlamenty Holandii, Szwecji czy Finlandii twardo domagają się pakietu budżetowego z mechanizmem praworządnościowym. Rutte już nie raz gwarantował swym posłom, że obecny – przecież już i tak bardzo rozwodniony – projekt „to absolutne minimum” dla Holandii.

Każdy kraj ma zatem prawo weta. I wyłuskiwanie przez Warszawę czy Budapeszt państw mniej zdeterminowanych w sprawie wiązania budżetu z praworządnością nie jest – przynajmniej na tym końcowym etapie rokowań – bardzo owocne.

Portugalska dyplomacja zaprzeczała dziś doniesieniom, że takim słabym ogniwem jest Lizbona. Ale rzeczywiście niedługo przed lipcowym szczytem, na którym Orbán i Morawiecki – na ogólnym poziomie – zgodzili na powiązanie wypłat z praworządnością, portugalski premier Antoni Costa ze strachu przed wetem Węgra namawiał po swej wizycie w Budapeszcie, by tę reformę odpuścić. Tyle że jego ministrowie i dyplomaci popierali i nadal popierają pakiet budżetowy UE w obecnej postaci. W ostatni piątek podczas obrad w Brukseli tylko ambasadorzy Polski i Węgier podtrzymywali sprzeciw wobec mechanizmu praworządnościowego.

Skutki polsko-węgierskiego weta

Mamy więc wstępne weto ze strony Polski oraz Węgier, a z drugiej strony „czerwone linie” m.in. Holandii, Szwecji, Finlandii, Danii, Belgii, Austrii oraz europarlamentu co do „pieniędzy za praworządność”. To sprawia, że nadal głównym kierunkiem poszukiwań kompromisu przez Berlin i Brukselę jest pozostawienie niezmienionego projektu tej reformy, lecz równoczesne „opakowanie” go w deklaracje objaśniające czy politycznie zawężające lub zamrażające jego faktyczne wejście w życie o nawet dwa lata.

Czytaj też: Jak przekonać Polskę i Węgry? Unia szuka rozwiązań

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną