O losach prezydentury Bidena zdecydują wybory uzupełniające w stanie Georgia, w których republikańscy senatorowie David Perdue i Kelly Loeffler będą bronić mandatów przeciwko demokratycznym challengerom Jonowi Ossofowi i Raphaelowi Warnockowi.
W regularnych wyborach 3 listopada zwycięzcy nie przekroczyli wymaganego w stanowej konstytucji progu 50 proc. głosów i dlatego potrzebna jest dogrywka. Jeżeli zakończy się zwycięstwem choćby jednego z dwojga republikańskich kandydatów, GOP zachowa większość. Jeśli obaj przegrają, w Senacie znajdzie się 50 demokratów i 50 republikanów, ale przejdzie on pod kontrolę tych pierwszych, bo decydujący o ustawach głos będzie należał do wiceprezydentki Kamali Harris.
Demokraci rosną w Georgii w siłę
Sondaże wskazują na wyrównane szanse w pojedynkach Loeffler–Warnock i Perdue–Ossoff. Donald Trump przegrał w Georgii, stanie konserwatywnego południa, gdzie od 28 lat zwyciężali republikańscy kandydaci do Białego Domu. Demokraci rosną tam w siłę m.in. dzięki większej politycznej aktywności Afroamerykanów i popularności lewicowo-liberalnych idei wśród młodych, wykształconych mieszkańców przedmieść i większych miast, jak Atlanta.
Mimo wygranej Bidena w Georgii Perdue jednak zdecydowanie pokonał Ossoffa, co wskazuje, że część umiarkowanych republikanów, którzy odmówili poparcia prezydentowi, głosowała na swojego senatora. Perdue i Loeffler, oboje wywodzący się ze świata korporacji, opierają kampanię na straszeniu oponentami jako rzekomymi radykałami, którzy pragną zaprowadzić w USA „socjalizm”. W spotach przekonują, że jeśli Ossoff i Warnock wygrają i Senat przejdzie w ręce demokratów, Biden i jego partia drastycznie podniosą podatki, zmniejszą fundusze dla policji, to zaś wywoła wzrost przestępczości, i pozwolą głosować nielegalnym imigrantom. W Izbie Reprezentantów demokraci już mają większość, więc nie będzie sposobu, żeby powstrzymać radykalny skręt Ameryki w lewo.
Czytaj też: Jakiej Ameryki chce Biden?
Trump podzielił elektorat GOP
Takie argumenty trafiają do części wahających się – do niedawna Perdue przynajmniej wydawał się faworytem. Kampanię obojga republikanów skomplikował jednak Donald Trump. Kwestionowanie przez niego wyników w Georgii i kilku innych stanach, gdzie ważył się rezultat, zarzuty, że przy liczeniu głosów dochodziło do masowych oszustw, podważyły zaufanie do uczciwości wyborów u części republikanów. Sygnalizują, że 5 stycznia nie pójdą głosować.
Trump wprowadził zamieszanie i podzielił GOP w Georgii na dwa obozy, oskarżając republikańskie władze stanu, że zwróciły się przeciw niemu, uznając zwycięstwo Bidena. Obawiając się fanów prezydenta, Perdue i Loeffler podkreślili, że „są w 100 proc. z Trumpem”, i wyrazili poparcie dla jego pozwów o unieważnienie wyników. Zraża to umiarkowanych republikanów, zdegustowanych zachowaniem prezydenta. Trump zapowiedział zaś, że przybędzie do Georgii w przeddzień wyborów 5 stycznia na wiec poparcia.
Wybory uzupełniające w USA kończyły się zwykle zwycięstwami republikanów, bo tradycyjni wyborcy Partii Demokratycznej, zwłaszcza na południu – osoby o niskich dochodach i mniejszości rasowe – nie fatygowali się, aby głosować. Tym razem jednak miejscowym demokratycznym aktywistom, z popularną czarnoskórą Stacey Abrams na czele, udaje się radykalnie zwiększyć frekwencję w kręgach tego elektoratu, który korzysta z możliwości wczesnego głosowania i głosowania pocztą. Trend ten, podobnie jak w wyborach 3 listopada, kiedy masowa mobilizacja czarnych w Georgii przeważyła szalę na korzyść Bidena, zwiększa dziś szanse Ossoffa i Warnocka.
Podkast: Co Biden oznacza dla świata, Europy i Polski
Kłopotliwe czeki dla Amerykanów
Trump w dodatku jeszcze utrudnił kampanię republikańskim kandydatom do Senatu, domagając się pod groźbą weta, aby w ustawie o pomocy ekonomicznej w czasie pandemii, uchwalonej przez obie izby Kongresu, podnieść kwotę czeku „stymulacyjnego” dla każdego Amerykanina z 600 do 2 tys. dol. Podchwycili to demokraci, wzywając do korekty zgodnie z apelem prezydenta. Zdominowana przez nich Izba Reprezentantów uchwaliła nowelizację. Zdecydowana większość republikanów jest jednak temu przeciwna i ostrzega, że tak wielka hojność państwa doprowadzi do niebezpiecznego wzrostu deficytu i długu publicznego.
Perdue i Loeffler, typowi fiskalni konserwatyści, głosowali w Senacie za ustawą z czekiem na 600 dol., uznanym teraz przez Trumpa za „haniebnie” niewystarczający (krytycy prezydenta przypominają, że mógł wcześniej włączyć się w negocjacje nad ustawą, ale był zajęty głównie kłótnią o wynik wyborów). Poparcie republikańskich kandydatów dla ustawy pozwoliło Ossoffowi i Warnockowi na populistyczną argumentację, że ich przeciwnicy są „oderwani od trosk zwykłych ludzi” i nie rozumieją cierpień mieszkańców Georgii w czasie pandemii.
Czytaj też: Biden wygrywa, trumpizm pozostaje
Trump może winić siebie
Wszystko to pozwala przewidywać, że przynajmniej jeden z pojedynków w Georgii 5 stycznia może się zakończyć niespodziewanym raczej sukcesem kandydata demokratów. Większe na to szanse wydaje się mieć Warnock, 51-letni pastor afroamerykańskiego kościoła baptystów, który w debacie telewizyjnej wypadł lepiej niż sztuczna, wypowiadająca się jak zaprogramowany robot Kelly Loeffler.
Wybory w Georgii, które przyciągają uwagę całej Ameryki, ukazują jednak przede wszystkim, jakie koszty ponoszą politycy GOP za poparcie dla Trumpa. Pokazują też nie po raz pierwszy, że prezydent popełnia niewymuszone błędy i sam jest swoim największym wrogiem. Jeżeli bowiem wybory zakończą się przejęciem większości w Senacie przez demokratów – co zwiększy prawdopodobieństwo odwrócenia przez Bidena politycznego kursu Trumpa, cofnięcia jego decyzji, a więc zniweczenia jego dorobku – będzie mógł winić tylko siebie.
Czytaj też: Melania Trump chętnie opuści Biały Dom