Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Nowa szczepionka zaakceptowana. Europa ma za mało dawek?

Do użytku w Unii wchodzi druga antycovidowa szczepionka Moderny. Do użytku w Unii wchodzi druga antycovidowa szczepionka Moderny. Forum
Do użytku w Unii wchodzi antycovidowa szczepionka Moderny, ale rosnąca liczba zakażeń podkręca wzajemne oskarżenia o „zbyt małe zamówienia”.

Europejska Agencja Leków dała dziś zielone światło dwudawkowej szczepionce Moderny (ostateczną decyzję formalnie zatwierdza Komisja Europejska), u której Bruksela zarezerwowała w zeszłym roku 160 mln dawek dla całej wspólnoty. Polska zawarła już umowę na 6,69 mln dawek od Moderny i 16,74 mln dawek zatwierdzonej w grudniu Comirnaty (BioNTech/Pfizer), ale rząd w pierwszym kwartale spodziewa się „tylko” 4,6 mln porcji Comirnaty i 0,8 mln Moderny. Ten ostatni preparat jest nieco łatwiejszy w dystrybucji, bo musi być magazynowany w –20 st. C (Comirnaty w ok. –70 st. C) i do 30 dni może być trzymany nawet w temperaturze 2–8 st. C (rozmrożona Comirnaty wytrzymuje pięć dni).

Czytaj też: Jedna dawka szczepionki wystarczy? Dylematy

Dwa miliardy dawek

Komisja Europejska zarezerwowała ok. 2 mld dawek szczepionek od sześciu różnych firm, ale głównym problemem nie jest wielkość zamówień, lecz moce produkcyjne. Bruksela prowadzi rozmowy o podwojeniu zamówienia u BioNTech/Pfizer (obecnie 300 mln dawek), ale – o ile nie pojawią się nowe fabryki – dodatkowe dawki mogłyby dotrzeć dopiero jesienią. Wprawdzie BioNTech przyspiesza o blisko dwa miesiące start nowej produkcji w Marburgu (w lutym), ale zasadniczo było to już wliczone w dotychczasowe kontrakty.

KE już ostatniej jesieni zapowiadała, że choć szczepienia zaczną się na przełomie 2020 i 2021 r., to wielkie dostawy od kilku firm rozkręcą się na dobre dopiero na początku drugiego kwartału. EMA pracuje nad oceną szczepionek AstraZeneca/Oxford (decyzja najwcześniej w lutym) i Johnson&Johnson, Unia wiąże też duże nadzieje – choć firma nie złożyła jeszcze dokumentacji – z dwudawkową szczepionką CureVac z Tybingi.

CureVac nie zamierza ubiegać się o autoryzację w USA, więc prawie cała produkcja (300 mln dawek w 2021 r.) pozostanie zapewne w Europie. Unia ma umowę na 405 mln, a Polska na 5,65 mln dawek, z czego spodziewa się 400 tys. w pierwszym kwartale.

Czytaj też: Szczepionki jak szynka w PRL. Spod lady

Za mało szczepionek?

Pomysł wspólnych zamówień w UE zaczął się wczesnym latem zeszłego roku od aliansu szczepionkowego Niemiec, Francji, Holandii i Włoch, który szybko został wchłonięty przez wspólną inicjatywę 27 krajów UE. Ale teraz to właśnie w Niemczech – nie bez związku z wyścigiem do fotela po kanclerz Angeli Merkel – wybuchły silne spory o „zbyt małą liczbę” szczepionek Comirnaty zamówionych przez Brukselę. Dyskusje rozpalają konflikty między CDU/CSU a socjaldemokratami, a także wśród samych chadeków, bo ostre oskarżenia wobec bronionej przez Merkel Komisji Europejskiej wysunął Markus Söder, szef CSU i premier Bawarii.

W ślad za Niemcami poszli m.in. niektórzy polscy politycy z obozu rządowego, jak Adam Bielan, który zadeklarował, że „Komisja Europejska zamówiła za mało”. Tyle że w sprawie szczepionek KE towarzyszy „rada kierująca” złożona z przedstawicieli 27 krajów, którzy wydają wskazówki i na bieżąco zapoznają się ze sprawozdaniami negocjatorów. A zatem o wielkości zamówień współdecydował rząd Polski i odpowiedzialności nie można zrzucić po prostu na eurokratyczną „Brukselę”. „Komisja nie negocjuje czegoś, czego nie chcą kraje członkowskie” – tak to ujęła Angela Merkel.

Czytaj też: Komu szczepionka na koronawirusa należy się najpierw?

Strategia Brukseli

Niewykluczone, że większe zamówienia u BioNTechu/Pfizera (ponad 300 mln dawek) zrobione już wczesną jesienią 2020 r. ustawiłyby je z przodu kolejki kosztem USA czy Izraela, czyli bez czekania na jesień 2021 r. Dlaczego Unia tego nie zrobiła?

Komisja Europejska broni strategii tworzenia szczepionkowego portfolio z zamówień u sześciu różnych firm, bo negocjowała je, kiedy nie było wiadomo, które okażą się skuteczne i bezpieczne. Bruksela wyłożyła ok. 2,1 mld euro (i poprosiła kraje o kolejne 750 mln) na zapłatę z góry za przyszłe preparaty, co właściwie było formą inwestycji w przyspieszenie badań i testowania.

Umowy podpisywano jesienią, kiedy nie prowadzono jeszcze nawet wstępnych ocen szczepionek w EMA i nie było wiadomo, czy wszystkie projekty wypalą. A część ekspertów jeszcze w październiku wątpiła w powodzenie szczepionek mRNA – typu, którego wcześniej nigdzie nie dopuszczono do masowego użytku. Tymczasem na technologii mRNA opierają się szczepionki BioNTechu/Pfizera, Moderny oraz CureVac.

Czytaj też: Szczepionki powstały ekspresowo. Czy są bezpieczne?

Francuzi odpierają zarzuty

W ostatnich dniach Clement Beaune, francuski minister ds. UE, kategorycznie odrzucał zarzuty niektórych niemieckich mediów i polityków, jakoby KE nie zamówiła więcej „niemieckiej” szczepionki BioNTech/Pfizer, by pod naciskiem Paryża zrobić miejsce dla „francuskiej” Sanofi/GSK (300 mln dawek), której projekt wpadł potem w tarapaty. Do tej hipotezy nie pasuje wielki kontrakt z niemieckim CureVac.

Przodownikiem wyścigu dość długo wydawała się szczepionka AstraZeneca/Oxford – przechowywana w niższej temperaturze, kilka razy tańsza od szczepionek typu mRNA, co chyba też odegrało rolę przy konstruowaniu unijnego portfolio. Premier Mark Rutte, który tłumaczył się swym posłom z późnego startu szczepień w Holandii (6 stycznia), przyznał, że jednym z powodów mogło być zbyt długie trwanie przy prognozie, że pierwsza i dość szeroko dostępna będzie AstraZeneca/Oxford – a Unia ma umowę na 400 mln dawek od niej.

Czytaj też: Izrael szybko się szczepi. Co stoi za tym sukcesem?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną