Gwiazdor rocka nigdy dotąd nie zagrał w reklamie, co w amerykańskim show-biznesie jest rzadkością. Wszyscy sprzedają swój wizerunek; najwięksi robią to w patriotycznie wzmożonych spotach pokazywanych podczas Super Bowl, czyli finału ligi futbolu amerykańskiego. Minuta czasu antenowego w przerwie meczu, który co roku ogląda 100 mln Amerykanów, kosztuje 11 mln dol.
W przerwie Super Bowl w 2015 r. Bob Dylan przypominał rodakom, że „fabryki w Detroit stworzyły samochody, a samochody stworzyły Amerykę” (w sensie kulturowym, społecznej mobilności itp.). „Niechaj Niemcy warzą twoje piwo, Szwajcarzy zrobią twój zegarek, Azjaci składają twój telefon, ale my wyprodukujemy twoje auto” – deklarował największy pieśniarz Ameryki, a w następnej scenie okazywało się, że tym autem jest Chrysler 200.
Dwa lata wcześniej Clint Eastwood – również w reklamie Chryslera – ogłosił, że kryzys, w którym pogrążona była wówczas Ameryka, w tym przemysł samochodowy, to tylko słabsza pierwsza połowa meczu, po której przyjdzie odrodzenie i zwycięstwo w drugiej połowie. „Ten kraj nie da się znokautować jednym ciosem i wkrótce cały świat znowu usłyszy ryk naszych silników” – zapowiada Eastwood swoim charakterystycznym, szorstkim głosem, a jak wiadomo z licznych westernów i filmów akcji, jego pogróżki zawsze się spełniają.
Jon Landau, menedżer Springsteena, twierdzi, że klip z Eastwoodem „to najlepsza reklama, jaką kiedykolwiek oglądał”. Dlatego kiedy Jeep zgłosił się z propozycją nakręcenia czegoś podobnego, Landau przekazał ją muzykowi. O dziwo Springsteen zgodził się, choć ryzyko było spore, bo przez ostatnie pół wieku zdobył w amerykańskiej popkulturze pozycję porównywalną chyba tylko do Dylana. Oskarżenia o to, że „sprzedał się” lub „rozmienił się na drobne”, były nieuchronne.