Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Chiński plan na pięć lat. Gospodarka tak, demokracja nie

W Chinach na dorocznej sesji obraduje parlament, który przyjmuje nowy plan pięcioletni. W Chinach na dorocznej sesji obraduje parlament, który przyjmuje nowy plan pięcioletni. Carlos Garcia Rawlins / Reutes / Forum
Xi Jinping jest przywódcą wszechwładnym, z kryzysu pandemicznego wyszedł wzmocniony. Zerwał z kolektywnym kierowaniem państwem i partią i wbrew tradycjom nie wskazuje następcy.

W Chinach na dorocznej sesji obraduje parlament, który przyjmuje nowy plan pięcioletni. W Polsce takie strategie kojarzą się jak najgorzej, były symbolem niegospodarności i rozgardiaszu centralnie sterowanego systemu gospodarczego. Te chińskie – a obecny jest już 14. z kolei – nie zawierają dokładnych zaleceń co do wielkości produkcji sznurka od snopowiązałki w poszczególnych prowincjach czy ilości odlanej stali. Owszem, są spadkiem z przeszłości, ale obok wskaźników zawierają listę życzeń, nakreślają ogólne kierunki polityki, przepisy na zaradzenie wyzwaniom i wykorzystanie nadarzających się okazji, a także cele, które Państwo Środka chce osiągnąć. Czy plany działają? Agencja Xinhua, pomijając takie detale jak wysokość inflacji i wartość pieniądza, entuzjazmuje się, że liczba wyrażająca w zeszłym roku PKB (15,4 bln dol.) była 1232 razy wyższa niż w 1953 r., gdy przyjęto plan nr 1.

Czytaj też: Kurs na ostrą dyplomację w Chinach

Gospodarka jest najważniejsza

Od tamtego czasu nie zmieniło się to, że najważniejsza jest gospodarka. W przyszłym roku ma się rozwijać w tempie 6 proc., co jest poziomem, którego reszta wielkich i dużych krajów może Państwu Środka zazdrościć. Chiński model gospodarczy oparty na eksporcie przechodzi do przeszłości, ma być napędzany przede wszystkim konsumpcją wewnętrzną. Będzie jeszcze więcej szybkich pociągów, jeszcze lepsza telekomunikacja w standardzie 5G. Kluczowa ma być też samodzielność technologiczna i materiałowa, zwłaszcza uniezależnienie się od zagranicznych technologii, choćby amerykańskich mikroprocesorów.

Chińskie nakłady na badania i rozwój nadal nie są rekordowe, sięgają poziomu nieco ponad 1 proc. PKB, mniej więcej tyle co w UE. To znacznie mniej niż w sąsiedniej Korei Południowej czy Japonii. Wydatki na R&D mają jednak rosnąć – o 7 proc. rocznie. Gdyby utrzymać to tempo, podwoją się w ciągu sześciu–siedmiu lat. Fundusze pójdą na projekty związane ze sztuczną inteligencją, informatyką kwantową, badaniami mózgu, genetyką, biotechnologią, półprzewodnikami, przestrzenią kosmiczną, głębinami morskimi i eksploracją obszarów polarnych.

W części tych dziedzin chińskie przedsiębiorstwa i ośrodki naukowe osiągnęły już poziom lidera (sztuczna inteligencja czy 5G), w innych – jak zaznaczenie obecności wokół biegunów czy w morskich odmętach – świadczą o ogromnych aspiracjach. Chiny zamierzają stać się m.in. mocarstwem polarnym, chcą zaistnieć na rozmarzających szlakach morskich i wziąć udział w ewentualnej eksploatacji Arktyki, zwłaszcza jej rosyjskiej części (jeśli taka możliwość, zaoferowana przez klimat i politykę, się nadarzy).

Czytaj też: Największy eksperyment w dziejach Chin

Xi za demokracją nie przepada

Celem nadrzędnym jest pogoń za Ameryką. Niewykluczone, że obie gospodarki w ujęciu nominalnym zrównają się już pod koniec tej dekady. Utrzymanie tempa pościgu, a później przeskoczenie USA i zachowanie pozycji nr 1, będzie wymagało rozwiązania najbardziej palących problemów strukturalnych. Jednym z nich jest poziom zadłużenia. Alarmująco też wygląda demografia, rodzi się coraz mniej dzieci i nie ma widoków na wyż, stąd pomysł wydłużenia wieku emerytalnego, dotąd wynoszącego 55 lat dla kobiet i 60 dla mężczyzn. Rzecz jest pilna, bo w okresie pięciolatki 60. urodziny będzie świętowało 300 mln Chińczyków, a z rynku pracy odejdzie 35 mln pracowników. Jakby tego było mało, niedługo później, prawdopodobnie w 2027 r., nastąpi inna symboliczna zmiana: to Indie staną się najludniejszym państwem.

Dla reszty świata wewnętrzne problemy Chin są o tyle ważne, na ile wpłyną na globalne koniunktury, choćby postępy autorytaryzmu. Xi Jinping jest przywódcą wszechwładnym, z kryzysu pandemicznego wyszedł wzmocniony, ostatecznie zerwał z kolektywnym kierowaniem państwem i partią, wbrew tradycjom nie wskazuje następcy. Demokracja nie jest ulubionym stanem skupienia Xi, na co wskazują ogłoszone właśnie plany dalszego ograniczania gasnącej autonomii Hongkongu, polegające na ręcznym sterowaniu wyborami do hongkońskiego parlamentu. W przyszłości to Pekin ma wybierać kandydatów, na których będą mogli głosować Hongkończycy, co zagwarantuje wyeliminowanie krytycznych komunistów.

Czytaj też: Jakim cudem Chiny zdusiły pandemię?

Długie pożegnanie z węglem

Koniunktura druga to klimat. Niezła wiadomość jest taka, że chiński miks energetyczny ma w mniejszej mierze polegać na paliwach kopalnych, w 2025 r. źródła odnawialne będą generować 20 proc. energii (wzrost z 15,9 proc.). Oznacza to zwiększone zapotrzebowanie np. na ogniwa fotowoltaiczne, co powinno prowadzić do poprawienia ich osiągów, rozwoju mocy produkcyjnych fabryk i spadków globalnych cen – niektóre szacunki mówią, że nawet o 50 proc. do połowy dekady.

Gorzej, że Chiny, odpowiedzialne za jedną trzecią globalnych emisji, wciąż spalają najwięcej węgla i wcale go nie żegnają. Szczyt emisji gazów cieplarnianych osiągną w 2030 r., a naturalność klimatyczną dopiero w 2060 r. To rozczarowująco późno, ale wcześniej nie będzie, bo wymagałoby zbyt wielkich kosztów, także społecznych. A tych partia nie ma ochoty ponosić.

Czytaj też: Tak Chiny uzależniają od siebie słabe państwa

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną