Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Wreszcie można iść na spacer. Normalność wraca na Wyspy

Londyńczycy relaksują się na Primrose Hill wraz  z nadejściem wiosny. Londyńczycy relaksują się na Primrose Hill wraz z nadejściem wiosny. Henry Nicholls / Reuters / Forum
Rząd Borisa Johnsona podjął właśnie pierwsze kroki, które mają zakończyć się zniesieniem restrykcji już 21 czerwca. O ile nie zabraknie szczepionek, a wirus znów nie przyspieszy.

29 marca na Wyspach prasa nazwała „szczęśliwym poniedziałkiem”. Choć nie przyniósł on rewolucyjnych zmian, Brytyjczycy powitali go z entuzjazmem. Tego dnia zniesiono bowiem nakaz przebywania w domu poza ściśle określonymi sytuacjami i po raz pierwszy od wielu tygodni dało się swobodnie wyjść na spacer. Dozwolone są też zgromadzenia do sześciu osób lub dwóch gospodarstw domowych.

Z jednej strony to mało, z drugiej – dowodzi, jak bardzo restrykcyjny był brytyjski lockdown. Odkąd 4 stycznia Boris Johnson wezwał rodaków do pozostania w czterech ścianach, wielu z nich naprawdę nie opuściło ich ani razu. Zalecenie autoizolacji obowiązywało przez niemal cały 2020 r., więc Brytyjczycy dopiero w poniedziałek mogli – dosłownie i w przenośni – zaczerpnąć świeżego powietrza.

Wreszcie wolno na spacer

Przywrócenie prawa do swobodnego przemieszczania się i uprawiania sportu w otwartej przestrzeni to pierwszy z czterech etapów odzyskiwania normalności na Wyspach. Praktycznie rzecz ujmując, rozpoczął się trzy tygodnie temu, kiedy rząd otworzył szkoły i pozwolił uczniom uczestniczyć w zajęciach sportowych po lekcjach. Od 8 marca na zewnątrz mogły też przebywać dwie osoby, pod warunkiem że mieszkały razem. W domach opieki zezwolono na odwiedziny.

Teraz, oprócz spacerów, Brytyjczycy mogą też m.in. pływać w publicznych otwartych basenach, co zresztą doprowadziło do absolutnej basenowej gorączki w największych miastach. Tylko w Londynie obiekty te przeżywają dawno niewidziany najazd chętnych. I to mimo niesprzyjającej pogody.

Czytaj też: Europa w kolejce po szczepionki z Rosji i Chin

Święta jednak na Wyspach

29 marca poluzowano też restrykcje dotyczące podróży. Na razie tylko w kraju – nieuznane za niezbędne wyjazdy zagraniczne nadal są zagrożone karą w wysokości 5 tys. funtów. Rząd chce w ten sposób zniechęcić mieszkańców do organizowania wakacji poza Anglią. Johnson cały czas uważa, że największe niebezpieczeństwo stwarzają nowe warianty wirusa, w tym brazylijski, siejący teraz spustoszenie w Ameryce Południowej. Oczywiście blokada wyjazdów ma swoje koszty społeczne, bo przecież na Wyspach nie mieszkają sami Brytyjczycy. Przedstawiciele innych nacji nie mogą przez to odwiedzać najbliższych czy spędzić z nimi świąt.

Władze są nieugięte – również wobec tych, którzy chcą tu przylecieć. Pozostaje w mocy „czerwona lista” krajów, z których na Wyspy wjechać się nie da (inne restrykcje obowiązują dla Walii, Irlandii Północnej i Szkocji), wśród nich praktycznie wszystkie państwa Ameryki Południowej, część Afryki Subsaharyjskiej i basenu Morza Karaibskiego. Nie ma natomiast żadnego kraju europejskiego. Ostatnie – Portugalia – zdjęto z listy 19 marca. Całkowity zakaz wjazdu nie obejmuje tylko obywateli Wielkiej Brytanii i Irlandii oraz osób posiadających prawo stałego pobytu. Te muszą jednak po przylocie odbyć 10-dniową kwarantannę w hotelu na własny koszt (ok. 2 tys. funtów).

Inni podróżni, docierający z państw uznanych za relatywnie bezpieczne, i tak muszą poddać się kwarantannie. Różnica polega na tym, że mogą ją odbyć we własnych mieszkaniach. Zgłosić do NHS, publicznej służby zdrowia, trzeba każdy wynik testu, nawet niejednoznaczny. Nieprzekazanie tej informacji, podobnie jak naruszenie którejkolwiek reguły autoizolacji, grozi mandatem nawet do 10 tys. funtów.

Piwo w ogródku, tłum na stadionie

Kolejny etap odmrażania Wielkiej Brytanii ma nastąpić 12 kwietnia, by dało się zweryfikować, czy decyzje o poluzowaniu obostrzeń nie spowodowały nowej fali zachorowań. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za dwa tygodnie zostaną otwarte niektóre budynki użyteczności publicznej, jak biblioteki. Będzie można napić się piwa na świeżym powietrzu, w przyrestauracyjnych ogródkach, otworzą się siłownie, salony fryzjerskie i kosmetyczne.

17 maja niemal pełna normalność może wrócić w kluczowych sektorach gospodarki. Rząd planuje wtedy ponowne otwarcie pubów, kawiarń i restauracji, choć wciąż mają obowiązywać pewne restrykcje. Od 12 kwietnia lokale gastronomiczne będą obsługiwać gości wyłącznie siedzących na zewnątrz – w maju wpuszczą ich do środka, choć przy zachowaniu zasady sześciu osób lub dwóch gospodarstw domowych. Ale o tym, jak ambitne są to plany, najlepiej świadczy inny jego element: władze chcą otworzyć stadiony i wpuścić na nie nawet 10 tys. osób jednocześnie.

Czytaj też: Czy szczepionek na covid wystarczy dla całej Europy?

Johnson ryzykuje, Unia torpeduje

Wszystkie restrykcje mają być zdjęte 21 czerwca – to najwcześniejszy możliwy termin, co sam Johnson podkreśla. Jego plan powiedzie się, jeśli wirus nie zaatakuje ponownie. A to niewykluczone, nawet przy bardzo wysokim tempie szczepień. Pierwszą dawkę przyjęło tam ok. 30,6 mln osób, czyli nieco ponad 46 proc. populacji kraju. Ponad 3,8 mln osób otrzymało obie porcje. Akcja może wyhamować, jeśli preparatów zabraknie, co byłoby całkiem realne w przypadku wdrożenia przez Unię Europejską całkowitego zakazu eksportu szczepionek poza wspólnotę, czyli również do Wielkiej Brytanii. Na razie do tego nie doszło, ale stosunki między Londynem i Brukselą są napięte od miesięcy. Obie strony zarzucają sobie „szczepionkowy nacjonalizm” i oskarżają się o torpedowanie swoich wzajemnych strategii zdrowotnych. Realizacja planu Johnsona przebiega na razie bez zakłóceń, ale trzeba pamiętać, że najbardziej ryzykowne kroki dopiero przed nim.

Czytaj też: Szczepionki. Komisja Europejska ostrzega koncerny

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną