Negocjatorzy Parlamentu Europejskiego, portugalskiej prezydencji oraz Komisji Europejskiej wypracowali w czwartek kompromis w sprawie certyfikatów covidowych. Mają zacząć obowiązywać od czerwca. Certyfikat będzie zawierał informacje o szczepieniu (data i rodzaj preparatu), wynikach testów na covid i o przebytej chorobie skutkującej nabyciem odporności.
Czytaj też: Ściągamy maseczki! Ale nie zawsze i nie bezmyślnie
Parlament Europejski się cofnął
Parlament Europejski walczył, by testy PCR były darmowe, a potwierdzenie braku zakażenia, szczepienia lub nabycia odporności po chorobie automatycznie zwalniały z obostrzeń w podróżach. To jednak oznaczałoby zrzeczenie się poważnych kompetencji w sprawie polityki zdrowotnej na rzecz Brukseli, czego nie chciały m.in. Niemcy, Francja i Polska. Rokowaniom towarzyszyła atmosfera swoistego szantażu, że rozporządzenie o certyfikatach zostanie przyjęte w ramach „rekomendacji” krajów Unii, bez udziału i wpływu Parlamentu Europejskiego.
„Udało nam się zapisać kluczowy priorytet, by osoby zaszczepione, przebadane lub uodpornione odzyskały swobodę przemieszczania się w Europie. Ale jeśli testy staną się droższe niż bilety, to coś będzie nie tak” – powiedział Jeroen Lenaers, negocjator z ramienia centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej.
Kompromisowo Unia ma dążyć, by testy PCR były przeprowadzane po przystępnych cenach (Komisja Europejska poszuka pieniędzy na dotacje). Skomplikowane zapisy w sprawie uprawnień na granicach wewnątrz UE sprowadzają się do zobowiązania, że certyfikaty zasadniczo będą zwalniać z obowiązku kwarantanny w całej wspólnocie. Ale możliwe będą wyjątki.
Czytaj też: Transze i hamulce. Jak UE będzie strzec miliardów z Funduszu Odbudowy
Najważniejsze są podróże
Naczelnym celem certyfikatów jest ułatwienie podróży w UE oraz pozaunijnej części strefy Schengen, ale w niektórych krajach już debatuje się o tym, że można by wykorzystać je do mocniejszego „otwierania” imprez masowych, kin, lokali gastronomicznych czy ośrodków sportowych. Bruksela zostawia to do decyzji poszczególnych państw.
Certyfikaty będą kodami QR z dodatkowym opisem: całość graficznie przypomina np. bilety lotnicze ściągane na smartfony. Będzie można je wydrukować i z taką kartką stawiać się na lotnisku. Kraje UE wybiorą aplikacje, ale unijny system będzie zapewniać takie samo kodowanie i wzajemną uznawalność. Polska – zgodnie z zapowiedziami z kwietnia – jest w drugiej turze testowania tego systemu, która zacznie się pod koniec tygodnia. Na razie sprawdzane są systemy informatyczne działające w połączeniu ze wspólną unijną platformą wymiany danych. Niemcy przetestowały ten system w połowie maja.
Czytaj też: SARS-CoV-2 z RPA i Wielkiej Brytanii. Są dobre wieści?
Otwarcie granic UE dla Amerykanów?
„Sytuacja covidowa poprawia się. Od połowy kwietnia liczba przypadków w UE spadła o 39 proc. Ok. 40 proc. dorosłych mieszkańców Unii otrzymało do tej pory co najmniej jedną dawkę szczepionki, a 17 proc. jest w pełni zaszczepionych” – mówiła dziś komisarz ds. zdrowia Stella Kyriakides.
W czwartek Rada UE zatwierdziła nowe reguły sanitarne, które wkrótce powinny przyspieszyć otwieranie – bez wymogu kwarantanny – granic zewnętrznych Unii dla w pełni zaszczepionych podróżnych np. z USA albo Wielkiej Brytanii. Jednak także w tej kwestii powstaje problem szeroko dostępnych, lecz zarazem wzajemnie uznawalnych zaświadczeń o szczepieniach preparatami zatwierdzonymi przez Europejską Agencję Leków albo Światową Organizację Zdrowia. Ministrowie zdrowia krajów grupy G7, którą obecnie kierują Brytyjczycy, mają na początku czerwca szukać rozwiązania tego kłopotu.
Czytaj też: Wariant indyjski. Nie taki straszny, jak go malują?