Finał Ligi Mistrzów, święto europejskiej piłki, na żywo będą oglądać już niemal wyłącznie futbolowi konsumenci, którzy zastąpili stadionowych obywateli.
Zanim futbol stał się biznesem, był też mitem. Potwierdzeniem iluzji czy wiary, że choć świat najlepszy nie jest, to bywa sprawiedliwy.
Czarnoskóry pucybut Pele z miasteczka Tres Coracoes w Brazylii, Diego ze slumsów pod Buenos Aires, Samuel Eto z Kamerunu, Sadio Mane z Senegalu… Krótkie, niewiele ponadstuletnie dzieje futbolu są usłane historiami z gatunku „spełnienie snu”. Historia najlepszego z najlepszych Leo Messiego jest nieco inna – urodził się w rodzinie klasy średniej, ale też miał pod górkę, tylko inną.
Polityka
22.2021
(3314) z dnia 25.05.2021;
Świat;
s. 51
Oryginalny tytuł tekstu: "Kto ukradł piłkę"