Zdjęcie dnia: Christian Eriksen, podpora duńskiej reprezentacji, leżąc na noszach, unosi głowę i daje znaki życia. Wcześniej przez dobrych kilkanaście minut był reanimowany na boisku, bo nagle zasłabł podczas meczu Danii z Finlandią na piłkarskich mistrzostwach Euro 2020. Upadł nagle, bez kontaktu z rywalem. Okazało się, że miał atak serca.
Czytaj też: Tak futbol sprzedał duszę
Euro 2020. Chwile, gdy sport musi zejść ze sceny
Trudno o bardziej wymowny dowód, że zawodowi sportowcy, przebadani i przeskanowani przez nadzorujące ich stan zdrowia sztaby medyczne na wszystkie sposoby, też są ludźmi. A jako tacy mogą mieć niemożliwe do wykrycia wady serca.
Ponad trzy lata temu niespodziewanie we śnie zmarł kapitan Fiorentiny, 27-letni Davide Astori. To było w trakcie sezonu, w nocy przed ligowym meczem, a akurat we Włoszech sportowa kardiologia jest świetnie rozwinięta i ma na podorędziu liczne autorytety. Prof. Artur Mamcarz, kardiolog, ekspert Komisji Medycznej Polskiego Komitetu Olimpijskiego, powiedział wówczas „Polityce”, że nawet najlepsze narzędzia przesiewowe, którymi dysponuje współczesna medycyna, nie są w stanie zdiagnozować wszystkich ukrytych wad serca. I że takie przypadki będą się niestety zdarzać.
Eksperci od sportowej kardiologii nie ukrywają, że zawodowe uprawianie sportu i fundowanie organizmowi ekstremalnych przeciążeń może być katalizatorem pewnych niebezpiecznych procesów. Do których wyzwolenia prawdopodobnie by nie doszło, gdyby prowadzić zdrowy tryb życia przeciętnego Kowalskiego.