Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Ameryka Bidena wraca do Europy, Polska traci znaczenie i czar

Prezydent Polski Andrzej Duda i prezydent USA Joe Biden na szczycie NATO w Brukseli. 14 czerwca 2021 r. Prezydent Polski Andrzej Duda i prezydent USA Joe Biden na szczycie NATO w Brukseli. 14 czerwca 2021 r. Forum
Po szczycie NATO w Brukseli. Joe Biden zareklamował odnowienie transatlantyckiego przymierza i uratował wizerunek Andrzeja Dudy. Sojusz czeka jednak poważna dyskusja o Chinach, modernizacji i – jak zawsze – o pieniądzach.

To mógł być najbardziej przygnębiający szczyt NATO z punktu widzenia polskiej pozycji w sojuszu, naszych ambicji jako obronnego lidera wschodniej flanki i kluczowego wojskowego partnera USA w tej części Europy. Słuchając niektórych wypowiedzi płynących z kraju, można było nawet pomyśleć, że zbliża się narada sojuszu wrogiego Polsce albo takiego, którego intencje nie są całkiem pewne.

Słyszeliśmy zarzuty o nadmiernym skupieniu czy wręcz fascynacji Bidena Władimirem Putinem, padały wobec najważniejszego sojusznika pretensje o brak należytej konsultacji, a nawet czasu na rozmowę telefoniczną z politykami w Warszawie. Dowiadywaliśmy się, że nowy amerykański prezydent triumfalnego „powrotu Ameryki do Europy” nie ma zamiaru świętować w towarzystwie polskiego odpowiednika, a zamiast niego wybrał bałtyckich sąsiadów Polski.

Zapowiedziane spotkania Andrzeja Dudy z francuskim prezydentem Emmanuelem Macronem, premierem Wielkiej Brytanii Borisem Johnsonem czy premierem Macedonii Północnej Zoranem Zaewem nie rekompensowałyby braku tego najważniejszego – z Joe Bidenem.

Podkast: Z czym Joe Biden przyleciał do Europy?

Biden wyciąga rękę (lub łokieć) do Dudy

Zanosiło się więc na spektakularny spadek w rankingach, zwłaszcza oceniających sytuację na podstawie tego, kto czyje ściska ręce (lub przystawia łokcie w pandemicznej rzeczywistości). W ostatniej chwili rękę (lub łokieć) wyciągnęli Amerykanie i uratowali polską delegację przed wizerunkową katastrofą.

Reklama