Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Euro 2020. Stało się. Zbyt wiele cieni było w polskiej drużynie

Euro 2020. Robert Lewandowski po meczu ze Szwecją przegranym przez Polaków 2:3 Euro 2020. Robert Lewandowski po meczu ze Szwecją przegranym przez Polaków 2:3 Forum
W meczu o wszystko na mistrzostwach Europy Polacy obronili honor. Do awansu nie mogło to jednak wystarczyć.

Polacy wyszli na ten mecz tak skupieni na tym, że mają Szwedom strzelić gola, że zapomnieli porządnie bronić. Przy stanie 0:2 mecz wydawał się już nie do odwrócenia, ale pogoń była ładna, wlała jeszcze trochę emocji w ostatnie pół godziny spotkania. Lewandowski przymierzył, tak jak to tylko on w naszej reprezentacji potrafi, zmazał plamę z pierwszej połowy, kiedy w sobie tylko wiadomy sposób zachował się jak amator z okręgówki i nie trafił do pustej bramki z kilku metrów.

Czytaj też: Fenomen Lewego

Euro 2020. Tego w meczach ze Szwecją robić nie wolno

Przegraliśmy ten mecz w pierwszej połowie, słabszej w przekroju całego spotkania, co stało się w naszym wykonaniu smutną regułą na tych mistrzostwach. I czego logiczną konsekwencją jest odpadnięcie z turnieju, bo zespół, któremu wystarcza jakości gry na jedną meczową połówkę, słusznie pakuje walizki. Remis z Hiszpanią okazał się cenny, ale szybko został zdewaluowany. Polacy pokpili sprawę przegraną ze Słowacją. Jest to słaby zespół, który nie potrafił nijak odgryźć się Szwedom, a Hiszpanie podziurawili go jak durszlak. A i tak są nad nami w tabeli.

Z tego, co widać było na boisku, pomysłem na strzelenie gola Szwedom w pierwszej części gry były dośrodkowania w pole karne. Polacy wykonali ich chyba dobrze ponad 20, samych rzutów rożnych mieli osiem, ale problem w tym, że poza strzałem Lewandowskiego, a potem jego nieszczęsną dobitką, nic kompletnie z tego nie wynikało. Wrzutki z bocznych sektorów boiska są dokładnie tym, czego w meczach ze Szwedami robić nie należy, gdyż są to mężczyźni silni oraz obdarzeni słusznym wzrostem, a do tego stali w polu karnym gęsto niczym w kolejce na szczepienie. Czas leciał, jałowość gry Polaków raziła, sytuacja zalatywała beznadzieją.

Jeśli taką koncepcję nakreślił selekcjoner Sousa, należy się z nim z miejsca rozstać. Jeśli autorstwo planu należy przypisać piłkarzom, Sousa sam powinien zrezygnować, bo ma w drużynie sabotażystów.

Czytaj też: Bóle futbolowe

Euro 2020. Najczarniejszy z czarnych scenariuszy

Jeden punkt w trzech grupowych meczach i koniec turnieju już po fazie grupowej to jest najczarniejszy z czarnych scenariuszy, jakie były kreślone przed mistrzostwami. Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że pomór wśród napastników (Piątek i Milik) przed turniejem zrobił swoje, a Lewandowskiemu ewidentnie brakowało w polu karnym i okolicach wsparcia. Kontuzja Modera, który coraz częściej na boiskach daje dowody, że jest piłkarzem myślącym, też trafiła się nie w porę, bo Krychowiak jest niestety cieniem pomocnika, jakim był w tym sezonie w klubie.

Takich cieni znów na ważnym turnieju było w reprezentacji Polski zbyt wiele. Szybka gra, wymienność pozycji, prostopadłe podania w pole karne – czyli sól dzisiejszej piłki – to dla elity elit polskiego piłkarstwa wciąż czarna magia.

Tacy właśnie, niedosoleni, odpadamy. Futbol rzadko bywa niesprawiedliwy.

Czytaj też: Co się stało, Polacy. Euroemocje i polskie nadzieje

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną