Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Białoruska sprinterka pod ochroną Polski

Białoruska sprinterka Kriscina Cimanouska na lotnisku w Tokio Białoruska sprinterka Kriscina Cimanouska na lotnisku w Tokio Issei Kato / Reuters / Forum
Białoruskie władze, choć pozwalają sportowcom wyjeżdżać na zawody i bardzo zależy im na medalach, wymagają posłuszeństwa i potakiwania. Kriscina Cimanouska o włos uniknęła przymusowego wywiezienia do kraju z igrzysk w Tokio.

Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości w kwestii białoruskiego reżimu lub nie wierzył, że za krytykę – wszelką, nie tylko Łukaszenki – trafia się pod sąd i do więzienia, to sytuacja, która wydarzyła się podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio, powinna pozbawić go wszelkich złudzeń. Otóż 24-letnia sprinterka Kriscina Cimanouska, najwyraźniej zaskoczona i oburzona sytuacją, pozwoliła sobie na krytykę białoruskiego systemu przygotowania do igrzysk. Biegającej na dystansach 100 i 200 m lekkoatletce jej opiekunowie sportowi w Tokio polecili pobiec w sztafecie 4x400. Cimanouska, świadoma swoich sił i możliwości, początkowo odmówiła. Powiedziała też dziennikarzom dlaczego: do Tokio nie przyjechały dwie zawodniczki biegające dystans 400 m i trenujące biegi sztafetowe, bo nie wykonano odpowiedniej liczby testów antydopingowych i po prostu nie mogły wziąć udziału w zawodach tej rangi rozgrywanych poza Białorusią. Zawodniczka była wyraźnie poruszona, krytykowała system przygotowań ekipy i zasugerowała, że to typowe w jej kraju.

Czytaj też: Białorusini w Polsce boją się o życie

Cimanouska na Białoruś już nie wróci

Na reakcję nie trzeba było czekać. Z Mińska przyszedł rozkaz wycofania jej z ekipy i odesłania do kraju. Skandalu nie dało się ukryć, do mediów wyciekła rozmowa z trenerem i jednym z członków sztabu szkoleniowego Jurijem Mojsewiczem i Arturem Szumakiem. Powiedziano jej, że zachowała się głupio i może jedynie pogorszyć swoją sytuację. Jak mucha, która wpadła w pajęczą sieć. Zmuszono ją do wyjazdu na lotnisko i zamierzano, także siłą, wprowadzić na pokład samolotu. Dziewczyna oswobodziła się, porozumiała z diasporą w Tokio i zgłosiła się na policję, która była już o sprawie powiadomiona.

Cimanouska już wczoraj oświadczyła, że na Białoruś nie wróci. W kraju został wprawdzie jej syn, mąż zaś wyjechał do Kijowa, ona zamierzała prosić o azyl w Niemczech lub Austrii. Wizę humanitarną zaproponowała Warszawa i – jak informuje portal Biełsat – Cimanouska już ją ma.

Czytaj też: Putin–Łukaszenka, gra bez sentymentów

Białoruscy sportowcy krytykują reżim

To nie pierwsza sytuacja, kiedy białoruscy sportowcy krytycznie odnoszą się do sytuacji w kraju, nawet gdy są pupilami władzy i samego prezydenta, zakochanego w sporcie. Podczas ubiegłorocznych protestów w Mińsku wielu wybitnych zawodników opowiedziało się po stronie zmian. W ekipie na igrzyska w Tokio znalazło się siedmiu sportowców, którzy podpisali apel w sprawie powtórzenia wyborów prezydenckich. Są w tym gronie dwie biegaczki, bokser Dzmitryj Asanau i łuczniczka Karyna Kazłouskaja.

Nie uniknęli prześladowań: stracili pracę lub – jak Asanau – stypendium, które było podstawą jego utrzymania. Przed dotkliwszymi represjami uchroniło ich zapewne to, że wielokrotnie reprezentowali Białoruś za granicą i mieli wystąpić w walce o medale. Więzienia nie uniknęli piłkarz Aleksandr Iwulin, zawodnik sztuk walki Alaksiej Kudzin, trener dżudo Witalij Szaluk czy Raścislau Stefanowicz, uprawiający amerykański futbol. A także Jelena Leuczanka, zawodniczka drużyny koszykówki krakowskiej Wisły. Nawet gwiazda tenisa Wiktoria Azarenka, która była zawsze pupilką Łukaszenki, przyznała, że jest przeciw przemocy. Choć jako jedna z nielicznych unikała otwartego potępienia reżimu.

Czytaj też: Trzy walizki, jeden miś. Tak się ucieka z Białorusi

Sport ważny dla reżimu

Białoruskie władze, choć pozwalają sportowcom wyjeżdżać na zawody i bardzo zależy im na medalach, wymagają od nich posłuszeństwa i potakiwania. Sport dla reżimu jest niezwykle ważną dziedziną, bo pozwala zaistnieć na arenie międzynarodowej. A i w kraju pozwala się chwalić sukcesami.

Sprawa Krisciny to wyraźna rysa na wizerunku, jaki chciałby pokazać światu Łukaszenka. Można mieć tylko nadzieję, że całego zdarzenia nie przykryją relacje o sukcesach, wynikach, rekordach. Że ta wiadomość obiegnie wszystkie media. A może wkrótce sportsmenka będzie mogła wystąpić na wielkich zawodach już w innych barwach.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną